[8]
II.
Czas leci a leci, przeczyste wód łono
Już barwą zachodu połyska czerwoną,
Macocha się zżyma, gniew płonie w jéj oku,
Gdzież bawi dziewczyna? prałażby o zmroku?
I chmura wezbrała na licu jéj bladem,
I klątwy przez usta sypnęły się gradem;
— „W net sama w twe ślady poskoczę na błonie,
Oj biada ci, biada, jak wpadniesz mi w dłonie!”
Iluszko! sierotko! tak, biada ci, biada;
Patrz! wiedźma piorunem nad potok przypada,
Wszerz usta rozwarła, tchną żarem jéj oczy,
W net spłoszy marzenie miłości uroczéj!
[9]
— „Bezwstydna dziewczyno! próżniaku przeklęty!
Nie godnaś ty stopą tknąć ziemi téj świętéj;
W promienne słoneczko tyś spojrzeć nie warta,
Ha! precz mi z przed oczu — ha! precz mi do czarta.”
— „Dość tego! czy słyszysz ohydny potworze,
Bo tobie na ustach sam pieczęć położę;
Jeżeli mi pisniesz choć słówko z twéj gęby,
Tą pięścią wnet wszystkie wytrącę ci zęby!
Tak pasterz swéj broni Iluszki jedynéj,
Bledziuchnéj i drżącéj by listek osiny,
I wiedźmę oczyma przemierzy — i z szałem
Jak potok wybuchnie słów groźnym nawałem.
— „Jeżeli dzieweczkę pokrzywdzisz mi drogą,
Przysięgam, twą chatę wnet puszczę z pożogą.
Dość ona się biédna mozoli dzień cały,
Za lichą zapłatę — kęs chleba spleśniały.
„Idz biédna sierotko w obronę masz słowo;
A gdy cię macocha znieważy na nowo,
Iluszko, perełko, przyjdź, pożal się szczerze,
Za krzywdę ja twoją sąd straszny wymierzę.”
I pasterz w barwistą przyodział się gunie
Na łąkę za trzodą jak wicher posunie,
Daremno! już trzody nie zgonić mu okiem:
Rozbiegły się owce po stepie szerokiém.