[29]
XVI.
Po morzu bezdenném pomyka łódź nagle,
Pomyślny wiatr hyżo w płócienne dmie żagle;
O! nagléj młodzieńcza rozpuszcza myśl wodze,
Bo nic jéj zapory nie stawia na drodze.
Czarowny to wątek myśl mota i mota,
„Iluszko, perełko, gwiazdeczko ty złota,
Co powiesz, gdy z cicha zapuka do chaty
Z dalekiéj wędrówki twój Janosz bogaty?
Pospieszam do ciebie, ach! długież mi chwile,
Jam tyle przewalczył, przecierpiał ach tyle!
Dziś za to szczęśliwi, w dostatkach, bez troski,
Bez łaski niczyjéj żyć będziem wśród wioski.
Pokrzywdził mnie gazda, niech Bóg mu przebaczy!
Wszak szczęście mi przyniósł mój kosztur tułaczy;
Oj w dobrą godzinę wygnał mnie za wrota,
Ja szczodrze mu za to posypnę garść złota!”
Tak Janosz bohater przemyśla wspaniale,
A łódka mknie żywo po wody krysztale;
Lecz ziemi madziarskiej nie ścignąć powieką,
Bo ona za morzem daleko! daleko!
[30]
Stał Janosz o zmierzchu milczący na łodzi,
A łuną ognistą widnokrąg zachodzi;
„Źle — rzekną do siebie majtkowie strwożeni,
Coś krawędź się nieba jak węgiel czerwieni.”
Lecz w uchu Janosza przebrzmiało to słowo,
Bociany mu nagle furknęły nad głową;
Czyż z jegoto ziemi, ta chmara skrzydlata,
Za słonkiem, za ciepłem, przed zimą odlata.
I tęskno oczyma za śladem ich goni:
„Gdzież moja Iluszka, ach! mówcież mi o niéj;
Od latek dzięcięcych wasz klekot mi znany:
Co słychać w méj ziemi? powiedzcież bociany?”