[381]LVIII.
Jesień.
Ah Ojcze drogi kiedym tej wiosny,
Spojrzał na pola, ogrody,
Wszędzie zdrój życia błyszczał radosny,
Wszędzie się śmiały ogrody:
W gajach ptaszkowie śpiewali leśni,
Słońce błyszczało w błękicie,
I wszędzie brzmiały urocze pieśni,
I wszystko czuło czem życie.
A teraz cicho, strasznie, ponuro,
Wiatr świszcząc strąca liść z drzewa,
Słońce zamdlone niknie za chmurą,
Strwożone ptastwo nie śpiewa;
[382]
Zamarzło ziarno rzucone w rolę,
Zwarzone jesiennym szronem,
I kruki tylko w złowieszczém kole,
Krążą nad pustym wygonem!”
„Synu to jesień — wicher szaleje,
Goni za kłoskiem po niwie,
Lecz źdźbła rodzajne, plonu nadzieje
Czekają wiosny szczęśliwie.
I ta garść ziaren w ziemię rzucona,
Całunem śniegu pokryta,
Przetrwa tam zimę, potem zielona,
Nadzieją do nas zawita;
I znów chór ptasząt zabrzmi radosny,
Pieniem miłości i wiary,
A stada kruków z promieniem wiosny,
W dzikie ulecą obszary.”