[380]LVIILVII.
Lato.
Minął już wdzięczny kwiecień, minął maj radosny,
Wdzięk zmienił się w bogactwo, a zieleń w szkarłaty,
Znikł wśród żarów słonecznych młody powab wiosny,
A z zawiązków roślinnych trysły wonne kwiaty.
Ucichł świergot skowronka i słowika pieśni,
Dzień długi, cichy, skwarny, zda się nie mieć końca,
W wieczornych tylko chwilach brzmią ptaszkowie leśni
Chórem zmięszanych dźwięków żegnając blask słońca;
Gdy zaś noc krótkotrwała zmroczy świat swym cieniem,
Wnet jutrzenka wschód złoci różowym promieniempromieniem.
Na łąkach traw zielonych rozkwitają pęki,
Na niwach kity zboża w ziarenka się kłoszą,
W liściach drzew tkwi owocu zarodek maleńki,
Rośliny zewsząd główki nasienne podnoszą;
[381]
Z ziemi pary buchają, z nieba ognie płyną,
Schnie w łodygach kwiatowych zdrój wilgoci wszelki,
I tylko przy dnia schyłku wieczorną godziną,
Pot znoju w ros ożywczych zmienia się kropelki;
A rolnik chyląc na pierś utrudzone skronie,
Zgaduje skarb jesieni w bujnym lata plonie.
Czasem gdy zgłuchną tętna przyrody ospałej:
Grom huknie, zalśnią błyski, chmur zaczerni krocie,
I wśród walki żywiołów świat się wstrząśnie cały,
Jakby chciał nowe siły czerpać w tym przewrocie...
Lecz wnet ucichną wichry, grzmot zmilknie w oddali,
Kłęby chmur się rozbiegną w niebieskiéj przestrzeni,
I znów ziemię wyschniętą żar słoneczny pali,
Przyspieszając wzrost roślin ciepłem swych promieni;
I znów jasno i parno — a rolnik wzruszony
Patrząc na złote niwy, liczy prac swych plony.