[13]
Ainsi toujours poussés vers de nouveaux rivages...
Jezioro.
Tak więc, zawsze ku nowym brzegom popychani,
Na wieki otoczeni wiecznej nocy mgłą,
Nigdyż nie będziem mogli na czasu otchłani
Kotwicy wrazić w dno?
O jezioro, rok ledwie krótkie skończył życie,
A patrz! ku brzegom twoich tak drogich nam wód
Sam przychodzę i siadam na tej skały szczycie,
Gdzieś ją widziało wprzód!
Tak-eś szumiało wtedy pod stromem urwiskiem,
Tak-eś się roztrącało o skał brzeżnych słup,
Tak wiatr miotał pian twoich srebrzystym wytryskiem
Do jej wielbionych stóp.
Czy pamiętasz ten wieczór? Płynęliśmy w ciszy;
Na wodzie i na niebie, w niezmierzoną dal
Wionął tylko szmer wioseł, co nakształt klawiszy
W twych biły struny fal.
Nagle czarowne dźwięki, nieznane na ziemi,
Zbudziły echa skryte w skalnych brzegów cieśń!
Toń słuchała ciekawie, a głos drogi temi
Słowami śpiewał pieśń:
[14]
„O czasie, wstrzymaj lot! i wy, chwil błogich mgnienia,
Wstrzymajcie pęd bez tchu!
Dajcie nasycić się rozkoszą upojenia
W najsłodszym życia dniu.
„Wszak nieszczęśliwych dość na ziemi was tu błaga:
Niech im pośpiesza czas;
Im brzemię bierzcie dni wraz z nędzą, co ich smaga;
Zostawcie szczęsnych nas!
„Lecz próżno proszę, łkam, o kilka chwil się korzę,
Czas pierzcha, pierzcha w skok;
Powiadam nocy tej: „Płyń wolniej!“ — i wnet zorze
Rozproszą nocy mrok.
„Kochajmy więc! i te, które nam los odmierza,
Zużyjmy w szczęściu dni!
Przystani nie ma człek — i nie ma czas wybrzeża.
On mknie — mijamy my!“
Czasie zawistny, jakto? Więc upojeń chwile,
Gdy miłość złotą falą szczęście leje wkrąg,
Podobnie ulatują, niestałe motyle,
Jak dni klęsk, trosk i mąk?
Jakto! więc nawet cień ich nie zostaje blady?
Więc mijają na zawsze? Więc mrze ton, co ścichł?
Ten czas, co nam je dał, co ich zaciera ślady,
Już nam nie wróci ich?
O, wieczność, nicość, przeszłość! Głębie pełne cienia,
Jakiż los chwil, co waszych progi przeszły bram?
[15]
Oddacie-ż nam tych wzniosłych ekstaz uniesienia,
Któreście wzięły nam?
O jezioro! skał ciszy! lesie ciemny! góry!
Wy, które czas oszczędza i odmładza rad,
Zachowajcie z tej nocy, o cuda natury,
Wspomnienia chociaż ślad!
Niechaj ono zostanie w twych ciszach i burzach,
Piękna głębi, w słodyczy, którą dyszy błoń,
W tym czarnym gaju sosen, w skał dzikich przedmurzach,
Co patrzą w twoją toń!
Niech odżyje w zefirze, co zadrży i pierzchnie,
W szumach brzeżnych, co echem w drugi dzwonią brzeg,
W gwieździe srebrnej, co rzuca na twoją powierzchnię
Światłości miękkiej śnieg!
Niechaj wiatr, co się skarży, trzcin muzyka cicha,
Niech wonie śniące w twojej balsamicznej mgle,
Niech wszystko, co się słyszy, widzi, czem oddycha, —
Brzmi tem: „Kochali się!“
ALPHONSE DE LAMARTINE. LE LAC.