Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 150
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W Austryi tymczasem zapanował dawny porządek, absolutyzm biurokratyczny, a nad Galicyą rozciągnięty stan oblężenia, który trwał od 1849—1854 r. Młody jednak cesarz, wierny tradycyom Habsburgów, okazał się łaskawym dla Jezuitów i na prośbę jenerała Roothaana, odręcznem pismem (Entschluss) 23 czerwca 1852 r. przywrócił ich w całej monarchii, tak jednak, że »w pojedynczych krajach koronnych należy od wypadku do wypadku wykonać ustawowo wprowadzenie zakonu i do najwyższego zatwierdzenia podać«. Gubernatorem Galicyi był hr. Agenor Gołuchowski, życzliwy jak wiemy, Jezuitom, więc za jego poparciem, odebrali dawne swe kolegia w Tarnopolu, i Starejwsi, rezydencyę w Sączu, kościół św. Piotra we Lwowie, a dzięki łaskawości hr. Alfreda Potockiego, dom i parafię w Łańcucie. O szkoły publiczne toczyły się kilkoletnie układy między nowym (od 2 lipca 1853 r.) jenerałem Beckxem a ministrem oświaty i wyznań hr. Leonem Thunem — bezowocnie, bo na austryacki, encyklopedyczny system nauk, nie godził się jenerał, odstąpić od niego nie chciał minister: pozwolił tylko na otwarcie prywatnego konwiktu szlacheckiego w Tarnopolu, według rządowego jednak programu nauk.
Prowincyała Baworowskiego, zastąpił 10 października 1854 r. O. Józef Brown. Dwunastolecie jego rządów, równie jak pięciolecie (1866—71 r.) rządów O. Kaspra Szczepkowskiego, uważać należy za dobę urządzenia i rozwoju prowincyi, bo nie łatwo i nie prędko dały się naprawić szkody wyrządzone rozproszeniem; wychować przedewszystkiem trzeba było nową generacyę przyszłych robotników na niwie Pańskiej. Więc nowicyat w Starejwsi i studya retoryczne otwarto dopiero 1858 r., studya filozoficzne 1860 r., teologiczne wreszcie 1867 r., w świeżo otworzonem kolegium krakowskiem, tymczasem nielicznych nowicyuszów wysyłano do prowincyi austryackiej do Baumgartenbergu pod Linzem, kleryków teologów do Lavalu, Insbruka i Rzymu. Konwikt tarnopolski, otwarty 1856 r., miewał nie wiele więcej nad 50 uczniów, ale pochłaniał sił wiele.
Powoli Jezuici starowiejscy, dawać poczęli ludowe misye w okolicznych parafiach, potrzeba było nakłaniać do nich najprzód proboszczów. Za to na Śląsku misyonarze z Nissy, w Księstwie Póznańskiem misyonarze ze Śremu, dokąd dom misyjny przeniesiono 1854 r. z Obry, ledwo podołać mogli pracy misyjnej i rekolekcyom dla różnych stanów. Uorganizował ją, rozdzielając na dekanaty co rok to inne, arcybiskup poznański Mieczysław Ledóchowski, a dla misyonarzy opatrzył roczną jałmużnę. Zbożnym tym, na wielką skalę rozwiniętym pracom położył koniec kulturkampf pruski. Jezuitów pierwszych wygnano z cesarstwa Niemiec 1872 r., opuścić więc kazano domy misyjne w Nissie, Świdnicy i Rudzie, i piękne ledwo ukończone kolegium, z studyami filozoficznemi i gronem misyonarzy, w Śremie. Oni zaś tem gorliwiej puścili się 1873 r. na dawanie misyj i rekolekcyj w Galicyi, usunąwszy szczęśliwie przeszkody, spowodowane t. zw. wyznaniowemi prawami w Austryi.
Najpomyślniejsza jednak, iście złota doba Jezuitów w Galicyi, przypada na prowincyalskie rządy O. Henryka Jackowskiego 1881—1887 r. Szlachcic rodem i wychowaniem, już jako proboszcz bytowski na Pomorzu pruskiem, wstąpił do zakonu 1863 r., pracował lat kilka jako misyonarz w Księstwie i Galicyi; zostawszy 1871 r. rektorem w Starejwsi, pozyskał serca szlachty, sanockiej zwłaszcza, kleru i ludu dla siebie, ale i dla zakonu. Wsławił się koronacyą łaskami słynnego obrazu Matki Boskiej Starowiejskiej 1877 r., bardziej jeszcze poświęceniem się dla Unitów podlaskich i dwuletniem za nich więzieniem. Mianowany prowincyałem, dźwignął prowincyę pod apostolsko-misyonarskim, naukowym i socyalnym względem, w opinii zarówno rządu jak narodu, tak wysoko, jak nigdy przedtem nie stała. Oddawszy7 dom łańcucki z parafią świeckiemu klerowi, założył 4 nowe rezydencye na kresach Galicyi. Zwinąwszy szlachecki konwikt tarnopolski, otworzył zakład naukowy powszechny, w centrum kraju, prawda, że zadłużył prowincyę, i uzyskał dlań prawo publiczności. Równocześnie, przy pomocy OO. Morawskiego, Zaborskiego, St. Załęskiego i Hołubowicza, założył »Misye katolickie« i ściśle naukowy miesięcznik »Przegląd powszechny«, rozszerzył istniejące od 1872 r. »Wydawnictwo Towarzystwa Jezusowego książek religijnych«, do których pisania zachęcał zdolniejszych księży. Ciesząc się wielkiem poważaniem u rządu, episkopatu i szlachty, rozpowszechnił »Konferencye religijne« dla klas oświeceńszych po wszystkich niemal miastach, a dzieło misyj i rekolekcyi ludowych, na Rusi zwłaszcza podminowanej agitacyami sąsiadów, ulepszył i powiększył znacznie. Podjął się niełatwego dzieła reformy Bazylianów, a równocześnie wyprawiał tajnych misyonarzy na Podlasie dla srodze prześladowanych Unitów, do Księstwa i Prus, dla Polaków gnębionych walką religijną (Kulturkampf) Bismarka; dostarczał misyonarzy Polakom w Ameryce i wskrzesił dawną z XVII w. jezuicką misyę w Jassach.
Zakon pod jego rządami objął swą działalnością wszystkich i wszystko; kler obydwóch obrządków i warstwy wyższe konferencyami, uczonemi pismami i szkołą; lud i klasy pracujące, misyami, bractwami, stowarzyszeniami chrześcijańsko-socyalnemi i wydawnictwem »Intencyi apostolstwa Modlitwy« w 140.000 egzemplarzy miesięcznie; słowem, objął Polskę i Ruś we wszystkich trzech zaborach. Następcy Jackowskiego, prowincyałowie: Mycielski, Szczepkowski, Badeni, Langer i Ledóchowski, potrzebowali tylkaoprowincyę na tej wyżynie utrzymać — i utrzymali.
Zrozumiemy to lepiej, przechodząc krótko dzieje pojedynczych kolegiów i domów w Galicyi.