Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/068

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 67. Jezuici kapelanami w polskich pułkach Dymitra 1605.

Akt drugi tragedyi, to niesłychane powodzenie oręża dymitrowego, które rozwiało, jeżeli jakie były, niedowierzania i niechęci przeciw niemu.
Król Zygmunt, jak dowodzi O. Pierling, na dnie duszy był przeświadczony, że Dymitr oszustem[1]; czy to jednak przez brak stanowczości, czy ze względów politycznych, opinii tej swojej nie zdradzał przed nikim, owszem czynami zdawał się uznawać Dymitra za prawowitego syna iwanowego. Związany jednak od 1601 roku 20 letnim rozejmem z carem Borysem Godunowem, nie mógł jako król polski wystąpić otwarcie w roli protektora dymitrowej sprawy, ani dopuścić, aby rzplta jako taka do niej się mieszała, pomimo, że Mniszech i Wiśniowiecki zabiegali o to. Mógł jednak przez palce patrzeć, gdy prywatni magnaci to uczynili, gdy oni i sam Dymitr zbierali zaciągi w Polsce, najmowali Kozaków i na własną rękę wojowali z Moskwą, bo niestety praktykowali to już za Zygmunta Augusta Mielecki, Sieniawski, Wiśniowiecki i Łaski w Mołdawii i lat niewiele temu Jazłowiecki w Krymie.
Dzięki tej słabości władzy królewskiej, 700 Polaków, między nimi sporo ze znacznej pańskiej i szlacheckiej młodzi, żądnej przygód, boju, zwycięstw i chwały, stanęło pod sztandarem Dymitra. On jako konwertyta pobożny, prosił (z końcem maja 1604) prowincyała Strivera o kapelanów obozowych dla tej drużyny. Dwóch młodych Ojców, Jędrzeja Ławickiegp i Mikołaja Cyrowskiego, kończących trzecią probacyą w Jarosławiu, przeznaczył na tę „misyą moskiewską“ prowincyał[2]. W czerwcu zastęp zbrojny ruszył ku granicom Moskwy, aliści Janusz Ostrogski, kasztelan krak., wzbronił przemarszu przez województwa ruskie z natchnienia snać Zamojskiego, przeciwnego, jak wiemy, całemu przedsięwzięciu. Strapiony tem Dymitr udał się o pośrednictwo do nuncyusza, obeszło się jednak bez tego, bo Mniszech, zjechawszy się z kciem Januszem, skłonił go do cofnięcia zakazu. Dymitr stanął główną kwaterą w Sokolnikach pod Lwowem. W niedzielę 29 sierp, zjechał do Lwowa, w katedrze wysłuchał mszy św. i kazania O. Adryana Radzimińskiego, superiora rezydencyi lwowskiej, przyjął go potem nader łaskawie w Sokolnikach i upewnił o swej czci i życzliwości dla zakonu[3]. Uderzało to, że adjutantami i sekretarzami jego zarazem byli Arianie i Kalwini: Stanisław Słoński, dwaj Baczyńscy, Weresiński, Miechowiecki, Stanisław Niemojewski.
Rotmistrze Szczęsny Świrski nad Donem, Ratomski w Starodubiu i Czernichowie, werbowali wojowników. Więc też Kozacy dońscy i część Zaporożców oświadczyła się zanim; a pomimo szczelnie obsadzonych z rozkazu Borysa granic pod pozorem dżumy, której nie było, kilka tysięcy Moskali stanęło pod jego znakami. Dnia 17 paździer. 1604 przeniósł Dymitr główną kwaterę do Kijowa, siły swe podzielił na trzy hufce; 20 paźdz. przeprawił je przez Dniepr; 30 paźdz. pierwsza forteczka moskiewska Monastyrewo otwarła mu bramy, witając swoje „krasnoje sołnyszko“; dnia 1 listopada uczyniła to samo forteca Czernichów; 7000 Dońców i 4000 Zaporożców połączyło się z hufcami jego. Oparł się jednak oblężeniu Nowogrod siewierski, a pod Dobryniczą d. 21 (31) stycznia 1605 przegrał Dymitr walną bitwę, w której o mało sam nie zginął[4]. Polski hufiec zaczął się chwiać w swej wierności, ledwo go wstrzymali od rozsypki kapelani Jezuici. Mrozy dokuczały. Na zimowe leże obrano Putywl; już bowiem, dzięki okrucieństwom Borysa nad jeńcami i bezbronnym ludem siewierskim i zręcznej agitacyi bojarów malkontentów, całe księstwo siewierskie z 18 zamkami hołdowało Dymitrowi, więc też tu pozostał aż do 15 (25) maja.
Cóż w tych długich miesiącach robią kapelanowie Jezuici? W obozach czy na leżach tryb ich życia był taki. Rychło świt msza św., po niej nauka, spowiedzie, resztę dnia obracają na pogodzenie powaśnionych, uporządkowanie niedozwolonych stosunków, wykorzenienie rozpusty, pijatyki, przekleństw, na odwiedzanie chorych, opatrywanie sakramentami umierających. Z obozu pod Nowogrodem siewierskim 4 grudnia 1604 r. pisał O. Cyrowski do prowincyała Strivera: „Obydwaj z ks Ławickim obsługujemy żołnierzy w potrzebach duszy i ciała. Książę Dymitr nam przychylny, rzadziej go teraz widujemy; Katolików ze swego otoczenia wysyła do spowiedzi przed każdem ważniejszem przedsięwzięciem. Wielka jest nadzieja największych pożytków dobra dusznego. Moskale skłonni są do pobożności“. Przytem dziękował za skrzynkę z przyborami mszalnemi, za krzyże i relikwiarze, które im prowincyał przesłał[5].
Dnia 20 kwietnia Dymitr zawezwał Jezuitów do siebie. Nie odebrawszy naukowego wykształcenia, był niezmiernie chciwy wiedzy, wstyd mu też było, że naród jego gruby, ciemny, barbarzyński prawie, nader niekorzystnie odbijał przy wykształceniu i ogładzie Polaków. Pragnął tedy naukę Jezuitów wyzyskać dla siebie i dla swoich, i zażądał od nich lekcyi retoryki i filozofii. Oni nie mieli ochoty odrywać się od prac kapłańskich, ale gdy Dymitr nalegał, podjął się O. Cyrowski przez jedną godzinę rano wykładać filozofią, O Ławicki przez godzinę drugą wieczorem retorykę. Aby usunąć wszelkie podejrzenie od tych naukowych schadzek, zapraszano na nie jako świadków trzech bojarów moskiewskich. Nie wiele to pomogło. Już po trzech dniach gruchnęło w Putywlu, ze Dymitr z Jezuitami naradza się w kwestyach politycznych i musiano ich zaniechać[6].
W tem nadchodzi wieść, że car Borys Godunow dnia 5 kwietnia żyć przestał[7], a syn jego Teodor z carową wdową odbiera przysięgę wierności od Moskwy. Sam bezsilny, niesympatyczny Moskalom Teodor, całą nadzieję pokładał w Basmanowie, hetmanie wojsk Godunowa, które oblegały fortecę Kromy, bronioną dzielnie przez dymitrowego pułkownika Korelę. Basmanow jednak widząc, że część jego armii sympatyzuje z Dymitrem, sam z resztą armii przeszedł na stronę Dymitra. Odtąd marsz jego na Moskwę równał się tryumfalnemu pochodowi. Oreł, Tuła, Sierpuchow i wszystkie po drodze zamki i zameczki otwierały bramy, witając swe „krasnoje sołnyszko“.
W Moskwie tymczasem konsternacya, zamieszanie; Teodor Borysowicz i carowa wdowa zamordowani. Dnia 30 czerwca 1605 „Krasnoje sołnyszko“ w orszaku Polaków w lśniącej zbroi i konnicy moskiewskiej wschodzi na horyzoncie Moskwy. Biją dzwony, huczą działa, radośne tłumy zalegają place, ulice, klaszcząc w dłonie a wykrzykując. U bram cerkwi Uśpienia na Kremlinie wita nowy patryarcha Ignacy nowego cara. Dymitr każe wyrzucić z grobów carskich w cerkwi św. Michała, zwłoki Borysa, zrównać z ziemią jego pałac i rozsiada się w carskim zamku Kremlinie[8].
Oto drugi akt tragedyi dymitrowej; rola Jezuitów jeszcze bardziej skromna i jeszcze wyłączniej religijna jak w pierwszym. Kilka listów, pisanych przez nich do jenerała Akwawiwy i prowincyała Strivera z Putywla 8 marca, 15 kwietnia, 9 maja, z Tuły 15 maja, z Moskwy 8 sierpnia 1605 itd., odszukanych przez O. Pierlinga, a opowiadających kronikarskim porządkiem zaszłe wypadki, oto wszystko co z ich całorocznej działalności pozostało dla historyi. Śladu najmniejszego nie ma jakiejkolwiek politycznej ich akcyi.





  1. Czytającemu te karty może się nasunąć pytanie: „ależ nie podobna, ażeby pobożny Zygmunt w tak trudnej, a ważnej sprawie nie zasięgał rady i zdania nadwornych teologów Skargi i Bartcza. Dla czegóż mu nie odradzili? Widoczna, że owszem zachęcali go do uchwycenia tej sprawy w swe ręce, skoro obydwaj potem udział wzięli w teologicznej z Dymitrem dyspucie 16. kwietnia 1604 r. Być nawet może, że królowi popieranie sprawy Dymitra nałożyli jako obowiązek sumienia“.
    Być to może, ale także bardzo być może, że król wcale o radę nie pytał, że nadworni Jezuici, Skarga zwłaszcza, odradzali, ale ich król nie usłuchał, wszak wbrew ich bardzo stanowczym odradzaniom ożenił się „z siostrą po siostrze“. Przypuszczam, że ich pytał, ale jako o kwestyę sumienia, ażali bez grzechu może lub nie popierać Dymitra? Nie potrzeba być teologiem, aby zrozumieć, że mógł bez grzechu jedno lub drugie uczynić. Nie ma zaś najmniejszego powodu przypuszczać, z punktu teologicznego rzecz biorąc, że mu popieranie tej sprawy, jako obowiązek katolickiego króla przedstawili.
  2. Pierling i Hirschberg nazywają O. Cyrowskiego wszędzie Czyrżowskim, pisownia błędna. Dla czego? Wpatrzywszy się dobrze w facsimile podpisów u Pierlinga, widzimy że c pisane jest przez cz, także w podpisie Sawickiego — a więc nie Czy, ale Cyrowski. Powtóre, to, co w facsimile Cyrowskiego wydaje się być rz jest tylko r z fantastycznym zakrętem.
    Za to wnosząc z facsimile Ławickiego, nazywał się on od „ławy“ Ławickim.
  3. Hist. Collegii Leopol. autore P. Wielewicz.
  4. Szczegółowy opis bitwy dobrynickiej, dalsze operacye wojenne i agitacye partyi antiborysowej na rzecz Samozwańca opisuje krytycznie Hirschberg, str. 83—108.
  5. Archiv. Wat. Borghesiana III, 906.
  6. Pierling, 205—209. Cyrowski i Ławicki do prov. Strivera z Putywla 9 maja 1605.
  7. Otruty, czy też na wodną puchlinę, ale nagle podczas posłuchania szwedzkich posłów „krwią z ust, nosa i uszu gwałtownie uduszony“. Occiditur a suis pisze krótko Wielewicki II, 82.
  8. Porównaj: Hischberga Dymitr Samozw. str. 112—132.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.