Joanna Grey/Noty i objaśnienia

<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Joanna Grey
Podtytuł Noty i objaśnienia
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1874
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skan na commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
NOTY I OBJAŚNIENIA.




Nota A.

Osobistości niniejszej tragedyi (z małymi wyjątkami), są ściśle historyczne. Pragnący poznać zdarzenia, typy, ich przyczyny i skutki, znajdzie je w wiernem źwierciadle tej epoki, w książce p. Dargaud „Histoire de Jeane Grey“. Zapewne pismo go nasze nie dojdzie, jednak wyraz wdzięczności należy się autorowi historyi Maryi Stuart, za źródła dokładne, prawdziwe, i obrazy z artyzmem godnym mistrza skreślone. Niemniej pouczającem w tej mierze dzieło p. Harris Nicolas: „The literary remains of Jeane Grey, which a memoir of her life“. Dalej „Fragments litteraires de lady Grey, traduits par Eduard Père“. Tamże listy jej do Büllingera.




Nota B.

Postać Joanny Grey, choćby urok nieszczęścia i blask korony nie były jej podniosły do rzędu bohaterek historycznych, i nie uczyniły raczej istotą uświęconą — czystość przedświtów męczeńskich chrześcijaństwa przypominającą, niźli tragiczną w pierwotnem znaczeniu tego wyrazu; zawsze byłaby naturą fenomenalną, przy całej prostocie swej purytańskiej, jak lilia polna o krasie swej nie wiedząca a strojniejsza od Salomona. Szesnastoletnia dziewczyna, pałająca żądzą wiedzy, łaknąca tego wszystkiego, co dobre, piękne, prawdziwe — boskie; nie zrozumiana, ba, poniewierana od otaczającej ją rodziny, przedawana ambicyą ojca, bijana przez matkę, złą, pyszną i ograniczoną siostrę Henryka VIII, znosząca to wszystko z taktem wyższości anielskiej, zdolnej całe piekło do wściekłości doprowadzić, celuje w podobnych zdarzeniach transcendentalność tej natury stoicyzmem starego mędrca — otaczająca się tylko ludźmi uczonemi, w tych leciech dziecinnych prawie w oryginale czytająca Platona, Psalmy i Enejdę — jestże to zwykłe?[1]
Ani epoka kwitnącego renaissansu, ani świetne pod względem intelektualnym panowanie ośmnastoletniego, niemniej wykształconego Edwarda VI, poprzedzające dzień Szekspira, nie wydały drugiego typu podobnego. Roger Ascham, mistrz młodej księżniczki Elżbiety, uważany za jednego z mędrców tej epoki, wyznaje w swych pismach, że w towarzystwie europejskiem ówczesnem spotkał tylko jedną podobną kobietę — sławną Vittorię Colonnę. Trzeba było, by taka istota służyła za narzędzie najohydniejszej nikczemności ludzkiej, ofiarą raz swego stryja i męża, nikczemnika i lekkoducha, drugi raz zemsty Eumenidy Tudor. Platoniczny krzyk oburzenia, bez obrony, jaki zwykle na hańbę ludzi podobnym faktom towarzyszy, (jaki z kolei po podziale Polski po wiekach tak samo się odezwał), skazuje ludzkość niezdolną stawać w obronie ofiar, — na karę najokropniejszą, na mordowanie krwawe czy nie krwawe tych wszystkich, którzy ukochali ją więcej jak siebie samych. Natchnęło nam to poemat: „Hańby ludzkości“, w którym szereg tych postaci powołaliśmy przed jej oblicze. Począwszy od boskiego zbawiciela, a skończywszy na naszej nieszczęściami wielkiej, a ufajmy w Bogu, od katów swych nieśmiertelniejszej — ojczyznie!!




Nota C.

Toast Joanny na cześć Zygmunta Augusta, nie jest anachronizmem, wiadomo czem był u nas zbyt krótki wiek zygmuntowski, jego stosunek do humanistów, i jego sława w Europie. Że Erazm Roterdamczyk,[2] jeden z najbystrzejszych umysłów swego wieku, nie wielu równych i później mający, sławi króla naszego jako jednego z najmędrszych i ludzkości pełnych monarchów, przytulających z tolerancyą chrześcijańską, nieraz niekatolicką emigracyę prześladowanej ówczesnej inteligencyi europejskiej; że Łascy, i wielu innych Polaków znajdowało się wówczas w Anglii, że wreszcie Luter przekład swej biblii poświęcał Zygmuntowi Augustowi, jako łaskawemu i gościnnemu dla wszystkich wyznań monarsze, wówczas, gdy Europa krwawiła się wojnami religijnemi, czy przeto Polska została protestancką? czy Anglia, czy Niemcy katolickiemi? kto dziś prześladuje duchowieństwo nasze w Wielkopolsce, i kto szyzmą[3] pragnie je złamać? kto dręczy Irlandyą? odpowiedź w dziejach.




Nota D.

Rozmowa Joanny z spowiednikiem królowej ks. Feckenham także historyczna; miał on odwagę w obec królowej mówić z uwielbieniem o jej ofierze, różniąc się od innych jej zauszników przeklętej pamięci. Obawa przed wyższością i czystością takich jak Joanna umysłów, musiała być silną, a osobistość jej dobrze znaną, kiedy samowładzca świata Karol V lęka się tej bezbronnej dziewczyny, i w własnoręcznym liście do M. Tudor na śmiérć jej śmie wotować, plamiąc tą skazą swe życie, jak dla ironii kończone później w trumnach Compostelli przez arcykatolickiego burzyciela Rzymu. Wiadomo równie, że Joanna nie chciała trafikować swych przekonań religijnych, w których się urodziła, za cenę podle proponowanego jej, własnego życia! Był to zresztą tylko fortel chytrej Maryi Tudor, pragnącej ją upokorzyć, a potem zgubić. Za stałość Joanny, cześć nie tylko poety, ale tak protestantów jak katolików jej należy, bo tylko nawrócenie z zasady i przekonania jest nawróceniem wielkiem i świętem, gdziekolwiek kał lub cień interesu ziemskiego je dyktuje, jest obustronnie czynem potwornym, prawdy i poezyi niegodnym. Jeden z dowodów na Auguście II; piękne owoce zebrała Polska z panowania komedyanta, który zaczął od tego, że został katolikiem, by zostać królem. Podniesienie prawdy pod tym względem jest celem, niekiedy i Kalwaryą poezyi. Podobnie Schiller w swej Maryi Stuart, choć autor wojny trzydziestoletniej i par excellence protestant oddał cześć katolicyzmowi w scenach Maryi Stuart i nawróceniu Mortimera, podobnie nie wahał się w Telu, choć Niemiec, prawdziwie oddać okrucieństwa niemieckie i nemezę od nich nieodłączną. Po mistrzowsku ta sytuacya ducha oddana w „Krasińskiej“ Pani Tańskiej, która naiwnie w swym pamiętniku po widzeniu pierwszy raz Zairy i pierwszej bytności w teatrze pisze: „Cóż to za świątobliwy człowiek musi być ten pan Wolter!“




Nota E.

O Joannie Grey prócz historyków pisali dawniej Gautier de Coste seigneur de Calprenéde: Jane Gray tragédie, dalej Nicolas Rove lady J. G. a tragedy, Joung Edward „the force of religion“; pani Stael, Jane Gray tragedie, Anschütz (syn) J. G. eine tragödie — zaliczamy tu także wielką tragedyą na płótnie Delaroche’a, największego z historyków malarstwa. Joanna jest raczej abstrakcyą — niż kobietą; personifikacyą idei historycznej przewodniej w dramacie niż pojedyńczą osobą — w tem dramatyczność jej potężnieje o całe niebo tam, dzie na dramatyczności traci jej cicha, prosta i liryczna osobistość.




Nota F.

Malarstwo historyczne, bardzo ważnych z tej epoki dostarczyło pomników, nie wyliczamy wszystkich, wspomniemy nieśmiertelne portrety Holbeina, częścią w Windsorze, częścią w galeryach prywatnych a nieprzystępnych zawarte, niektóre nam się widzieć udało. Przypominamy w Dreznie jego portret Henryka VIII, rysunki portretu Anny Boleyn (porównać z Neapolitańskim Sebastiana del Piombo), Joanny Sejmour, jej braci, wreszcie samej Joanny Grey, którego rycinę z grubsza wykonaną widzieliśmy dzieckiem jeszcze w Magazynie powszechnym, i od jego wrażenia poczyna się myśl naszego dramatu. Oby nie ubliżyć Jej cieniom!




Nota G.

Joanna może być uważaną za zorzę poprzedzającą panowanie Elżbiety, dla Anglii bez wątpienia wielkie i wiekopomne. Nieszczęście nie dało jej dokonać o czem marzyła, mniej męzka i żelazna od Elżbiety, przewyższała ją wzniosłością umysłu i czystością nieskazitelnego charakteru. Wieść o śmierci jej, krwawem echem obiegła po Europie, Karol V i Marya Tudor zohydzili swą pamięć, sędziowie jej pomarli w szale lub na torturach sumienia;[4] — księżna Vendôme, matka króla francuskiego Henryka IV, opłakała skon jej męczeński; księżna Valentinois Dianna de Poitiers pisze do pani Montaigne: „Madame, l’on vient de m’aporter la relation, de la pauvre reine Jane, et ne me suis pu empecher de pleurer a ce doux et religieux langage qu’elle leurs a tenu a ce supplice. Jamais fut — il si accomplie princesse? helas! voyez ce que c’est souvent de monter sur le dernier degré, qui ferait croire que l’abime est en haut.“ — Słowa też ostatnie jej wiernie oddaliśmy w jej pożegnaniu z ludem, który niewinnym był tej zbrodni, dokonanej przez możnych.




Nota H.

Oto trzy listy Joanny Grey, dziwnie charakteryzujące tak wykwintność epoki, (przypominającą staro-rzymską elegancyę, urbanitas), jak jej niepospolitą indywidualność. Można je czasem wziąść za list Cycerona! Ktokolwiek będzie w Zurychu, może je oglądać w oryginale łacińskim, w którym były pisane do Büllingera, uczonego i wielkiego rozgłosu w swym czasie używającego, nie bez wpływu na ruch umysłów europejskich. Pisywał on do humanistów, królów „światlejszych“, landgrafów, filozofów i artystów, do księcia Kondeusza, Henryka VIII, Christiana III, Zygmunta II (Augusta), Edwarda VI i do Joanny królowej, której nie śniła się nigdy korona.




List I.

Przesyłam Ci dziś mężu uczony serdeczne wyrazy wdzięczności, które dla Ciebie, we mnie jak długo żyć będę, nie wygasną. Ale jak Ci tego dowiodę? Czuję, że za tak ważne przysługi, tylko trwałością uczuć wywzajemnić się mogę. Winnam Ci wiele wdzięczności za listy twoje ostatnie, kartki ich pełne wiedzy i arcyważne, inne jak wszelkie zwyczajne listy, które odbieram, i dalekie od próżnej zabawy, obfitują w nieocenione zasady i przestrogi, stosowne do mego wieku, płci i stanowiska. W listach tych, równie jak we wszystkich pisanych dla użytku naszej małej rzeczypospolitej chrześcijańskiej[5], nietylko znać uczonego pierwszorzędnego, ale i przewodnika roztropnego a zręcznego, niezdolnego zgodzić się tylko na rzeczy doskonałe, pomyśleć tylko to co budujące, zalecić co korzystne, a zdziałać tylko to co sumienne, i godne twojej cnoty. O! jakże szczęśliwą czuję się z posiadania takiego przyjaciela a w nim tak mądrego kierownika! Bo według słów Salomona: „Kędy jest kilka rad, tam jest zbawienie“. Szczycę się, że czuła przyjaźń łączy mnie z teologiem tak ścisłym i tak nieulęknionym obrońcą swoich przekonań. — Z tylu względów dziękować winnam Bogu wszechmocnemu i miłościwemu, ale zwłaszcza za to, że po śmierci pobożnego Bücera... dał mi na jego miejsce Ciebie, którego gorliwość ufam, że nie przestanie pobudzać mego ducha, lub go wzmocnić, gdybym się czuła złamaną. Nic przedniejszego nie mogłam sobie życzyć, jak być pod wpływem takich ludzi, i powodować się ich radami. Nie jest że to czuć tę samą rozkosz, jaką niegdyś czuły Blesilla, Paula i Eustachia, nauczane jak mówią przez świętego Hieronima, które jego naukom winne były zbliżenie się ku prawdzie wiekuistej. Te znakomite niewiasty mniej winny sławę swoją piękności swych rysów, wysokości urodzenia i bogactwu..., jak raczej temu, ze mąż zacny i światły był ich przewodnikiem. Racz nim być dla mnie, ty, który nie ustępujesz nikomu w genialności, wiedzy i pobożności; o to zawsze błagać Cię będę. — Mogę Ci się wydać zarozumiałą, dopominając się o to tak gorąco; ale zważywszy, że jedynym celem mojem jest oświecanie się w nauce Pana naszego Jezusa Chrystusa, mego zbawiciela, twoja dobroć i doświadczenie, nie potępią mnie. Jak w wspaniałym ogrodzie zbieramy najpiękniejsze z kwiatów, tak ja codziennie, wyszukuję sobie myśl jedną z małej książeczki (de perfectione Christianorum), napisanej podług czystej a prawdziwej nauki, którą napisawszy, raczyłeś przesłać mnie i ojcu memu. A teraz nieco o pochwałach, któremi mnie obsypujesz. Ani ich uznaję, ani przyjąć mogę, bo cokolwiek mam — mam od Boga, i jemu odnoszę (!) i cokolwiek dobrego byłoby w uczynkach moich, winnam to istocie najwyższej, która jest twórcą wszelkiego dobra. Bądź, szlachetny przyjacielu przez modlitwy pośrednikiem między mną a ojcem niebieskim, bym się zawsze trzymała prostej drogi i nie była niegodną Jego miłosierdzia. Szlachetny mój ojciec, byłby Ci już dawno podziękował za prace, które podjąłeś, i za uprzejmość pełną delikatności, z jaką raczyłeś mu poświęcić twoją piątą dekadę, gdyby nie ważne zajęcia, które w służbie królewskiej powołały go do najodleglejszych hrabstw Anglii. Skoro się uwolni, pospieszy odpisać. Jeszcze słowo: ponieważ zaczęłam studyować język hebrajski, proszę, jeżeli możesz, wskaż mi najłatwiejszą w tej nauce metodę, bym jak najprędzej w znajomości tego języka postąpiła. Bądź zdrów, ozdobo chrześcijaństwa, niech Pan wielki i miłościwy utrzymuje cię długo dla naszego kościoła.
Twoja oddana

Joanna Graia.
r. 1551.





List II (do tegoż).

Nie mogę, o mężu bliski doskonałości, nie podziękować Ci za tyle dowodów czułości. Gdybym to zaniedbała, podpadłabym słusznie hańbie niewdzięczności, i zdałabym się krótkiej pamięci, twoich dobrodziejstw niegodnej. Jednak, na Herkulesa! (sic) nie czynię zadość tej powinności bez pewnej obawy, — przyjaźń, której żądasz odemnie, i nieustanne twe względy, wymagają więcej, jak zwykłego podziękowania, i tylko z niemożności przychodzę odpowiedzieć czczemi słowami na tyle łaski. I to mnie bardzo onieśmiela, gdy pomyślę, czem ja jestem, bym była godną pisać do takiego jak ty męża; przerywać prace twoje, rozmowy zwykłemi odpowiadać na styl twój wymowny. Ale jakiż inny pozostaje mi środek? wiem wreszcie jak wielką wyrozumiałość twoja. Z listu twego, który czytam i odczytuję, (bo raz mi nie wystarcza), zda mi się, że osiągnęłam więcej owoców życiodajnych, jak z codziennej mojej medytacyi nad najwyborniejszymi autorami. Napominasz mnie ku szukaniu wiary prawdziwej i szczerej mego zbawiciela; będę usiłowała być Ci posłuszną o tyle, o ile Bóg zechce, bo wiara jest darem bożym, nie mogę przeto ręczyć ślepo za jej potęgę we mnie, która zależną jest od Jego łaski; a przeto wraz z apostołami, nie przestanę błagać, by wzmagał z dniem każdym wiarę moją. (!) Obok tego co mi zalecasz, będę się starała za błogosławieństwem najwyższego uświęcać moje własne życie, według słabej możności mojej. Pamiętaj o mnie w modlitwach twoich — wiedz także, że w języku hebrajskim, poszłam za metodą twoją. Żegnaj — oby Pan bronił Cię w twoich przedsięwzięciach i przeprowadził szczęśliwie do wieczności.
Twoja religijnie posłuszna

Joanna Graia.
r. 1552.




List III (do tegoż).

Niedopełnienie pewnego obowiązku, uczony mężu, może tłumaczyć pewna zaszła przeszkoda. W takim razie nie jesteśmy występni. Gońcy odchodzą ztąd rzadko i nowiny dochodzą mnie zbyt późno. Mając jednak sposobność pisania przez tegoż co dawniej posłańca, winnam pospiech największy. Powaga twoja tak jest utrwaloną, tyle treści w twej mowie, tyle podstawy w twych czynach, według świadectw tych co Cię znają, że prócz twych ziomków, i cudzoziemcy czują się obowiązani do życia zacnego, czy pobudzeni potęgą Twego słowa, czy przykładem Twego obyczaju. Wiem — że nietylko jesteś, jak mówi Jan święty, wymownym kaznodzieją, bohaterem ewangelicznym, i wykonawcą przykazań bożych, jesteś prócz tego pracownikiem, i życiem dowodzisz, ze zasady twoje czynami spełniasz i nie zwykłeś się mylić. Zaiste — nie jesteś jak te osoby, co ujrzawszy swe oblicze w zwierciedle, zapominają, jak wygląda skoro się odeń oddalą, ale utrwalasz głęboko szczerość Twych przepisów — przykładem. By Cię dość wysławić, trzebaby mi dyalektyki Cycerona i Demostenesa; bo przymioty twe tak liczne, że z jednej strony, nie miałabym czasu na ich wyliczenie, z drugiej braknie mi wytrawności sądu, odcieni i dokładności stylu do ich oddania, rzecz nad wiek mój trudna! Bóg usposobił Cię tak do swego królestwa, jak do tego świata. By twa pobożność osiągnęła swe cele, o to błaga ma modlitwa co dzień mistrza mistrzów, rozdawcę dóbr wszelkich, nie przestanę „naprzykrzać“ mu się błagając o długie życie Twoje. — Tak pisząc do Ciebie, wydam się raczej zarozumiałą, niż roztropną. Ale Twe dobrodziejstwa względem mnie są tak znakomite, okazałeś mi tyle przychylności pisząc do mnie cudzoziemki, dostarczając wszystkiego co mogło ozdobić mój umysł i uszlachetnić ducha, że byłabym niegodziwą, gdybym wszystkich usiłowań nie dołożyła, by dowieść, ile Ci winnam być, i jestem obowiązaną. Spodziewam się, że uniewinnisz biedną dziewczynę, która nic nie umiejąc, porywa się pisać do Ciebie, doktora i mędrca; i wybaczysz, że ośmieliłam się zamącić godziny Twoje poważne, tym znikomym i szczebiotliwym świegotem. Nie pozostaje mi jak prosić Cię dostojny mężu, byś mnie przypomniał najserdeczniej, znakomitemu Biblianderowi, temu wzorowi wiedzy, zacności i godności własnej. Jest on tak cenionym dla swej nauki w naszym kraju; imię Jego nabrało tyle blasku w skutek przymiotów, jakich mu Bóg udzielił, że nie mogę się oprzeć chęci zrobienia znajomości z człowiekiem tak zalecającym się swemi cnoty i gorliwością dobra, z człowiekiem, którego posłała nam opatrzność, jeżeli się nie mylę. Zawsze te same modły o zdrowie Twoje. — Tobie, filarowi kościoła naszego zawsze będę dziękowała za łaski, i życzyć pomyślności, błagając o Jego życzliwość.
Żegnaj mężu uczony — Twoja pełna uwielbienia

Joanna Graia,
r. 1553.




Czy listy te mogły według świadectw historycznych być pisane przez osobę 13 do 15 lat mającą? Sama poezya skłonna do uwierzenia we wszystko najszlachetniejsze i najtrudniejsze, miała tu chwilę powątpiewania — niemniej, tak samo, i według tej miary, marzyłem postać twoją Joanno!




Nota I.

Rymowano nieraz dwie zbrodnie dwóch sióstr koronowanych, Elżbiety z Maryą Sztuart, i Maryi Tudor z J. Grey. Zaprawdę, zbrodnia Elżbiety choć okropna i na wieki zochydzająca pamięć jej znakomitą, maleje do atomu wobec zbrodni nikczemnej Maryi Tudor, środki celem uświęcającej w sposób pogan niegodny! Marya Sztuart, zwłaszcza według najostatniejszych odkryć, była zapewne ofiarą przemocy królewsko-protestanckiej, ofiarą interesującą i najgodniejszą współczucia w swej niedoli, zwłaszcza że padła od ręki tej Elżbiety, pod której opiekę się schroniła. (Jak to mistrz Delaroche oddał w obrazie przerażającym sędziwej Elżbiety skonać nie mogącej!) Ale wiemy także, że Marya Sztuart nie była niestety bez ciężkiej winy, (co ją nawet czyni dramatyczniejszą), równie że zdała się brać udział w ruchach swej sprawy, a tem samem upadku Elżbiety dotyczących, znaną równie duma z jaką występywała, dając nieraz uczuć Elżbiecie pochodzenie jej mniemane, słusznie czy niesłusznie. Sądzimy, że niesłusznie — więc tem boleśniejsze. A gdzież autor współczesny czy późniejszy, katolik czy protestant, któryby jakikolwiek pyłek dostrzegł na szkarłacie tej róży skromności, jaką w zaciszu kwitła, ciągłą ofiarą egoizmu ludzkiego, od kolebki — do stosu Joanna Grey!? Czy wszyscy harmonijnie nie zestrajają się w obec Jej pamięci i życia w jeden hymn uwielbienia? Joanna po dziewięciu dniach zmuszonego panowania, cofnęła się do prywatnego życia w Chelsea — ztamtąd do Tower powleczona! Nie ma więc rymu dla tych dwóch zbrodni, ani ofiar — obie są zbrodniami i ofiarami. Ale Marya Sztuart Magdaleną z okrucieństwem ukaraną, a Joanna męczennicą i białą gołąbką, której losów zagadka w ręku Tego — co wie wszystko!

Wrocław, 8. Stycznia 1875.

Koniec.








  1. Dargaud, Prof. Dahlmann, Zwei Revolutionen, Conv. Lexicon, itd.
  2. Z pewnych względów Wolter swego czasu.
  3. Przypis własny Wikiźródeł schizmą
  4. Dargaud, Harris Nicolas.
  5. Büllinger mieszkał w Szwajcaryi; jak dziwnie spotykają się umysły nieznane sobie, w swojej epoce! Nasz rubaszny ale genialny Rej z Nagłowic, równocześnie przekładał na język polski tegoż Büllingera, jako kalwin zapalony, z pietyzmem sobie właściwym. Patrz o tem piękną, niedawno wyszłą monografię Reja, p. Bronisława Zawadzkiego.P. a.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.