[191]
Każ przynieść wina, mój Grzegorzu miły!
Bodaj się troski nigdy nam nie śniły:
Niech i Anulka tu zasiędzie z nami,
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Skoro się przytknie ręka do butelki,
Znika natychmiast smutek serca wszelki;
Wołajmyż tedy, dzwoniąc kieliszkami:
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Niezłe to wino — do ciebie mój Grzelu,
Cieszmy się, póki możem, przyjacielu!
Niech ztąd ustąpi nudna myśl z troskami!
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina!
Już się me serce weselić poczyna;
Pod stół kieliszki, pijmy szklanicami!
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
I ty, Anulko, połowico Grzela,
Bądź uczestniczką naszego wesela,
Nie folguj sobie a chciej wypić z nami!
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
[192]
Już po butelce — niech tu staniastanie flasza!
Wiwat ta cała kompania nasza!
Wiwat z Maciosiem i przyjaciołami;
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Macioś jest partacz, pić nie lubi wina,
Myśli, że jemu złotem jest dziewczyna.
Dajmyż mu pokój, pijmy sobie sami!
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Odnówmy przodków ślaki wiekopomne,
Precz ztąd szklanice, naczynia ułomne.
Po staroświecku pijmy puharami!
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!
Już też to, Grzelu, przewyższasz nas wiekiem,
A wiesz, że wino dla starszych jest mlekiem.
Łyknij! a będziesz śpiewał z młodzikami:
Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami![1]