Kalifornia (Dumas)/V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kalifornia |
Wydawca | Drukarnia Gazety Codziennej |
Data wyd. | 1854 |
Druk | Drukarnia Gazety Codziennej |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Wojciech Szymanowski |
Tytuł orygin. | Un Gil Blas en Californie |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W epoce podpisania traktatu pomiędzy Stanami Zjednoczonemi a Meksykiem, mocą którego za 15 milionów dolarów Meksyk odstąpił Stanom Zjednoczonym Nowego Meksyku i Nowej Kalifornii, żył w Kalifornii kapitan, Szwajcar rodem, służący w gwardyi królewskiej przed rewolucyą 1830 r., który następnie udał się do Ameryki szukając losu. Bawiąc przez lat kilka w Missuri, opuścił w 1836 r. tę prowincyę i udał się do Oregonu, słynącego z obfitości zasobów i do którego od 1832 r. przybywało wielu wychoźdców.
P. Sutter przebył góry Skaliste, zwidził równiny zamieszkałe przez nosy rozdarte, węże, serca (d’alene), i przybył do twierdzy Vancouver. Ztamtąd udał się do wysp Sandwich, a od 1839 osiadł stanowczo w Kalifornii. Gubernator prowincyi zachęcał podówczas do kolonizacyi. Podarował kapitanowi Sutter trzydzieści lieu kwadratowych ziemi po obu brzegach rzeki Sakramento, w okolicy zwanej Widły-Ameryki. Oprócz tego rząd Meksykański powierzył panu Sutter nieograniczoną władzę w całej rozległości ustąpionej mu ziemi, tak pod względem administracji, sprawiedliwości, jako też spraw cywilnych i wojskowych.[1]
P. Sutter obrał pagórek położony o mil dwie od Sakramento. Ta rezydencya nie miała być prostym domem lecz warownią. W skutek układu z naczelnikiem pokolenia, ten dostawił mu tylu ludzi ilu potrzebował, zgodził się z niemi, obowiązując się żywić ich przyzwoicie i płacić im tkaninami i żelaztwem. Indyanie wykopali rowy twierdzy Sutter, robili cegły i wznieśli mury. Zbudowawszy warownię, potrzeba było pomyśleć o załodze. Tę załogę składali krajowcy. 50 Indyan ubrano, uzbrojono i wyćwiczono w obrotach wojskowych. Ta warownia dała początek miasteczku zwanemu Sutterville, od nazwiska założyciela. W 1848 r. to miasteczko liczyło 12 domów. Sutterville leży o 2 mile od warowni.
P. Sutter przewiózł prawie wszystkie drzewa owocowe europejskie do Kalifornii i przeznaczył kilkanaście hektarów na ich uprawę. Winograd szczególniej się udał i wydał obfite plony. Lecz rzeczywistem bogactwem p. Sutter w tej epoce, gdy jeszcze złota nie odkryto, był chów bydła i zbiór ziemiopłodów. W r. 1848 p. Sutter zebrał 400,000 korcy zboża.
Ale w tym roku także odkryte zostało inne źródło bogactwa, bez porównania obfitsze. Odkrycie kopalni Potosi przypisują Indyaninowi, który gonił w górach wołu zbiegłego z jego stada. Odkrycie kopalni Sakramento wynikło z przypadku równie niespodzianego.
P. Sutter potrzebował desek do budowli; o tysiąc kroków prawie od doliny Sakramento rosną nadzwyczajnie piękne sosny, z których p. Sutter zamyślił rznąć deski.
W tym celu zawarł układ z mechanikiem nazwiskiem Marshal, który miał założyć tartak w bliskości lasku sosnowego, obracany za pomocą wody. Po wystawieniu tartaku okazało się, że gdy puszczono wodę na koło, to szczeble jego nie wyrzucały dostatecznej ilości wody, z powodu, iż były zbyt ścieśnione. Naprawa tej wady pociągnęłaby za sobą znaczne koszta, a mianowicie opóźnienie w robocie; mechanik zatem pozostawił wodzie wyżłobienie sobie przejścia, zagłębiając szczeble koła; ztąd wynikło, że w kilku dniach nagromadził się piasek i nieczystości w dnie spadku wody.[2] Zwidzając tartak, w celu przekonania się, czy spadek wody sprawił skutek pożądany, p. Marshal spostrzegł w nagromadzonym piasku kilka kamyków świecących, o których wartości niezwłocznie się przekonał. Te błyszczące kamyki były czystem złotem.
P. Marshal zwierzył się z swem odkryciem kapitanowi Sutter: obaj przyrzekli sobie wzajemne zachowanie tajemnicy, lecz tym razem była to tajemnica króla Midasa, i w szeleście trzciny, w szmerze liści drzew, w mruczeniu strumyków, dały się słyszeć te wyrazy, mające być wkrótce powtórzone przez najodleglejsze echa: »Złoto! złoto!« Początkowo była to wieść jedynie; jednakże dostateczną była do przynęcenia najśmielszych mieszkańców z San Francisco i z Monterey. Lecz prawie jednocześnie ogłoszone zostały raporta urzędowe pułkownika Maron, alkady z Monterey, kapitana Tolson i konsula Francyi p. Moerenhout. Odtąd wszelka wątpliwość znikła. Paktol stał się rzeczywistością. Eldorado nie było bajecznem. I z każdego punktu świata, jak do góry magnesowej Tysiąca i jednej nocy, dążyły do tego jedynego środka okręty wszystkich narodów. Dla tego też nieobojętną będzie wiadomość, w jakim stosunku powiększyła się ludność w Kalifornii.
W 1802 r. uczony Humboldt podał jej statystykę — Było 1300 białych kolonistów i 15,562 lndyan nawróconych. W 1842 r. p. de Mofras powtórne zrobił obliczenie; z 1300 kolonistów powiększyła się ta liczba do 5000. Jednocześnie ludność Indyan rozproszonych wewnątrz kraju wynosiła do 40,000. Na początku 1848 r. ludność biała doszła do 14,000, ludność krajowców pozostała taż sama. 1 stycznia 1849 r. ludność biała wzrosła do 26,000 dusz; 11 kwietnia do 33,000, a 1 grudnia wynosiła 58,000. W kilku miesiącach do tej liczby przybyło 3000 Meksykanów z prowincyi Sonora, 2500 podróżnych z Santa-Fe i 30,000 wychodźców, przybyłych przez równiny północne. Nakoniec w epoce naszego przybycia, to jest w początkach stycznia 1850 r., ludność wzrosła do 120,000 dusz prawie. W 1853 r. będzie wynosić milion, a miasto San-Francisco będzie prawdopodobnie najludniejszem w świecie. Jest to prawo równowagi, Wschód zaludni Zachód; San Francisco w zarodzie przewyższy niknący Stambuł.