Kamienica w Długim Rynku/XXVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kamienica w Długim Rynku |
Wydawca | Michał Glücksberg |
Data wyd. | 1868 |
Druk | J. Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Długie życie awanturnicze dziwnego zaprawdę człowieka wyrobiło z pana pułkownika... poczciwy był i dobry jak dziécię, lekkomyślny, prędki, gorączka i na przygody obojętny. Tyle biédy przebył, tyle przecierpiał, że mu już teraz życie w warunkach spokojniejszych łatwém do zbytku się zdawało. Wielki miłośnik płci pięknéj ale już platoniczny tylko wielbiciel zdaleka, ochoczy do kielicha i wesołéj gawędki, usłużny i chętny do poświęcenia; zaraz po przybyciu oswoił się z żołniérską łatwością z położeniem nowém, usiłował rozpoznać je, ciekawie zajrzał we wszystko i poślubił gorąco interesa brata i synowicy... przez cały ten wieczór do późna opowiadał i rozpytywał, następny dzień w części strawił obchodząc miasto, szukając znajomych, przypominając sobie młodość. Wybrał sobie na drugiém piętrze parę pokojów, rozłożył się w nich po żołniérsku i zapowiedział że pozostanie gościem w domu tylko, że się godzinami, regularnością ich życia wiązać nie może, będzie jeść gdzie mu się podoba, przychodzić od fantazyi, siedziéć w mieście lub za miastem, iść i wracać, jeździć, ruszać się zupełnie swobodnie.
Z pułkownikiem Wiktorem, oprócz trochy
żołniérskiego mienia, przybyła tylko jedna stara biała papuga ulubiona, z którą najzabawniejsze sceny zwykł był wyprawiać. Nazywał ją Dewotką; była zła okrutnie, krzykliwa niezmiernie, ale to może właśnie dziwaka do niéj przywiązywało. Po całych godzinach łajali się wzajemnie... pułkownik palił cały dzień cygareta lub cygara... lubił towarzystwo choćby naostatek papugi... a zresztą najlepszym w świecie był człowiekiem... sercem cały. Potrzebował kochać i znalazłszy teraz rodzinę któréj długie lata był pozbawiony, brata... piękną Klarę, poprzysiągł im wierność do zgonu...
W parę dni, nie mogąc się dosyć jeszcze nagadać z Jakubem który siedział w biurze, ani z Klarą z którą musiał być nieco ceremonialnie, pochwycił dawnego przyjaciela domu poczciwego Radgosza i zmusił go do wtajemniczenia we wszystkie stosunki Paparonów. Od r. 1832 prawie nic nie wiedząc już o tém co się w domu działo, chciał z największemi szczegółami wszystkie te zaległości pochwycić. Od nikogo téż lepiéj nie mógł być objaśnionym jak od Radgosza, który sercem także całém kochał Paparonów i nad ich losem ubolewał.
On mu po cichu na ucho opowiedział smutną historyą Klary i jéj ulubionego p. Teofila, wstręt Wudtkiego do połączenia się z ubogą rodziną podupadłą i t. p.
Pułkownik wszystko co słyszał, chwytał chciwie, notował i powoli oswajał się z tém co go otaczało.