Kanonja
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Kanonja |
Pochodzenie | Moja Warszawa. Obrazki z niedawnych lat |
Wydawca | „Księgarnia Polska“ Tow. Polskiej Macierzy Szkolnej. |
Data wyd. | 1929 |
Druk | J. Rajski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Indeks stron |
KANONJA.
Pani, która napisała do mnie śliczny
list i podpisała się: „Warszawianka“.
Pada na placyk senny zmierzch,
Na Anioł Pański dzwonek dzwoni,
Gore w zachodzie Fary wierzch
I okna domków na Kanonji.
Wszystko, co było, wstaje znów
Z wylatujących w przeszłość pieśni, —
Lecz ze straconych życia snów
Żaden — raz drugi się nie prześni.
Błękitna lampka pali się —
Na starym rynku brzmi piosenka —
Ze źrenic leci łza po łzie —
I czyjeś serce z żalu pęka.
A posąg chyli boską twarz
I na nędzarzu rękę kładnie —
I jakbyś słyszał: jeszcze masz
Niejedną perłę w sercu na dnie.
A tam — od zmiennych Wisły fal,
Co wciąż się w barwie przeinacza,
Leci, jak mewa w morską dal,
Pełna tęsknoty pieśń flisacza.
I młoda dusza rwie się, rwie,
Jak ta piosenka, smutkiem chora, —
A tutaj trzeba wracać się —
Do moskiewskiego — „profesora!“.
Piszę i marzę w wieczór ten —
Zagląda w okno blask miesiąca —
I jeden mi się roi sen:
Dziewicza postać czarująca.
Rozdzieram gęstą bytu mgłę,
W której mi duszno żyć, jak w klatce —
I wciąż przed sobą widzę tę,
Którą tak chcę mieć — na facjatce!