Kiermasy na Warmji/Wojna w Bredynku
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kiermasy na Warmji |
Data wyd. | 1923 |
Druk | „Gazeta Olsztyńska“ |
Miejsce wyd. | Olsztyn |
Źródło | skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Bredynek, wielka wieś polsko-warmijska pod Biskupcem, malowniczo rozbudowana wokoło 20-morgowego dawnego jeziorka, nabrała dziwnego rozgłosu przez lokalną wojnę swoją w maju i czerwcu 1863 r., która atoli żadnej nie miała styczności z ostatniem powstaniem polskiem przeciw nieznośnym rządom pod Moskalem.
Przyczyną wojny w Bredynku było gwałtowne spuszczenie owego jeziórka, czyli bagna na środku wsi, gdzie teraz dwudziestomorgowa żyzna łąka się znajduje.
Żwawi, ruchliwi i pracowici Bredyńczanie umiłowali wielkie a pożyteczne bagno swoje tak wielce, że uważali, iż bez niego ani gospodarować ani żyć się nie da. Mieli bowiem z jeziórka swego dobrą wodę przy ręku i ryb dostatek, mieli wygodę dla siebie, dla bydła, dla gęsi i kaczek, stąd było co i w „mieszek“ ostatek, były i zdrowe harce w lecie na łódce, w zimę na lodzie.
Na końcu bagna pod Biskupiec stał wodny młyn ze swym tanim i niedalekim pożytkiem, każdemu gospodarzowi i robotnikowi tak potrzebnym; przy młynie stała powabna karczma.
Lecz nastał nowy młynarz i zauważył większy zysk z wielkiej łąki, niż z małej wody... Wnet namówił gospodarzy w karczmie do podpisu, że woda należy do wsi a rola pod wodę jemu i na to chciał wodę spuścić. Ludzie poznawszy swój błąd sprzeciwili się i przyszło do sądów; młynarz wygrał i zaczął wodę spuszczać, ale Bredyńczanie, w strachu przed nieoszacowaną stratą, przekopaniu tamy przeszkadzali, nie zważając nawet na „wachmistrza“.
Wskutek tego sprowadził młynarz oddział żołnierzy, złożony z 24 chłopa i 1 oficera z Rastemborka czy z Leca. Żołnierze dali salwę na wzburzony, w kije, cepy, widły, rydle uzbrojony lud, który stał na tamie przed młynem. Padło na miejscu 5 osób, a 5 ciężko rannych w okropnych mękach wyzionęło wnet ducha. Tedy ludzie przerażeni uciekali z krzykiem do domów, a żołnierze rozwydrzeni za nimi strzelali i kłóli bagnetami. Dziewczyna Anna Pliszkówna otworzywszy drzwi aby się dowiedzieć, co się dzieje, ugodzona kulą w głowę padła trupem w sieni. Podobnie padła ciężarna kobieta przebita bagnetem. Liczbę zabitych podają na 17, nadto wielu było ciężko rannych.
Naoczny świadek tej niezwykłej rzezi, b. gospodarz Kantel z Bredynka pisze dnia 15. stycznia 1923: „Chciałbym oznajmić, com był proszony, jak się robiło w Bredinku roku 1863, 6. Maja, kedi ten mynarz.... niedobroczynca dał ten lud pozabijać, to na tem placu padło 5 chłopof 3 kobety i 2 dzewczaki trupem i przes 30 czejszko rannech, a otech rannech any jeden nie wyzdrowiał, te zabite to były wszyscy zachowani w Ziskupcu na smentarzu“.
W metryce kościelnej stoi tylko następujący lakoniczny spis nazwisk ludzi padłych w owej wojnie bredyńskiej: 1. Ignatz Koziołek, Bauer, 46 Jahre, erstochen, 2. Valentin Klomfass, Altsitzer, 66 J. erstochen, 3. Rosalia Formanski geb. Jablonka 46 J. erschossen, 4. Anna Formanski geb. Jablonka 46 J. erschossen, 5. Anna Pliszka 19½ J. 6. Frau Elisabeth Skupski 28 J. 7. Friedrich Schäfer 50 J. 8. Anton Koenigsmann 28 J. 9. Joseph Moek 80 J. (wszyscy) erschossen. 10. Infolge Stichwunde (kłóty bagnetem) † Valentin Skupski 45 J. 11. Michael Hahn 45 J. 12. Johann Stolla Eigenkätner 45 J. 13. Anton Biendara Eigenkätner 47 Jahre. Od 1—13 wszyscy z Bredynka. 14. † Michael Lompa Bauer, Stanslewo (postrzelony) — Wszyscy w Biskupcu pochowani; jaki ksiądz chował nie wiadomo.
Wielu twierdzi, że zabitych najprzód przy domie swoim zagrzebano, a potem dopiero w Biskupcu na cmentarzu pochowano, ale pewności o tem nie ma, jak i o tem, ilu zmarło w pierwszych dniach, ilu wnet, ilu i kiedy zwolna wskutek ran przez żołdactwo zadanych. Zdaje się, że wstyd i strach przed wzburzonym słusznie ludem winnym usta zawarł i nie dopuszczał rozgłosu w tej draźliwej sprawie.
Po tem „zwycięstwie“ żołnierze pozostali w Bredynku aż bagno spuszczono i wysuszono. Młynarz wygrał, lud przegrał. I aby lud utrzymać w karbach wytoczono nawet procesy tym, którzy się przyglądali tej niecnej bitwie. 42 dostało pozew na sąd do Barsztyna, 14 dni trwało śledztwo w Barsztynie, 9-ciu dostało 6-9 miesięcy więzienia, a bagno bredyńskie zginęło niepowrotnie. Obecnie dzierżawi utworzoną po wojnie łąkę aptekarz z Biskupca.
Młyn z karczmą stał gdzie dziś karczma nad drogą do Biskupca stoi.
Na miejscu bitwy postawiono 70 metrów od karczmy zaraz w r. 1863 krzyż; przy krzyżu sfundował pobożny gospodarz i prowadnik ofiar do Świętolipki itd. Jan Skupski II w r. 1884 kaplicę, w której się odprawia corocznie po Wielkanocy Msza św. dla chorych i niedomagających penitentów za padłych w „wojnie“ i za krewnych. Jan Skupski II, fundator kaplicy, umarł 1915 r.
Dość obszerna kaplica z 5 oknami zawiera w sobie przystrojone różne obrazy i 3 ołtarze: Matki Boskiej, św. Antoniego i Serca Jezusowego, przed którą płonie wieczna lampa, przypominając czerwonem swem światłem wojnę w Bredynku. Nad kaplicą dzwonek codziennie 3 razy przemawia.
Ludzie i teraz jeszcze sądzą, że im się stała bardzo wielka krzywda.
Krzyż i kaplica na miejscu, gdzie na pierwsze strzały padło nagle trupem dziesięć ludzi winnych i niewinnych wyraża zadośćuczynienie w tej ciemnej sprawie, liczne obrazy stacyj, Matki Boskiej Bolesnej, Częstochowskiej, Kordeńskiej, Ostrobramskiej, Lourdzkiej, Gietrzwałdzkiej, św. Antoniego i św. Franciszka z Asyżu z krzyżem w obłokach przypominają wołanie o zemstę i pociechę z góry głęboko religijnego ludu w Bredynku i okolicy.