[34]VIII.
Pater wielką rybę na więcierze chwycił,
Mało to zaiste, by klasztor nasycił,
Ale żaden z mnichów nie skarży się na to,
Że obiady krótkie, — chóry dłuższe za to.
O ziemskie marności dbają tutaj mało,
Sandał męczy nogę, włosiennica ciało.
Wszędy najdziesz móle, wszędy pył, rdza sroga,
Bo o niebie tylko myśli sługa Boga.
Jako pszczółki, brzęcząc, w modlitwie pociechy
Szukają tu, cierpiąc za ludzkości grzechy...
Gdy brat kucharz utkwił w rybę ostrze noża,
Cóż za jasność błysła! O Matko ty Boża!
Zamiast mlecza, Chryste! z rybiego żywota
Wyjmuje dwa klucze ze szczerego złota!
Od strachu na głowie włos mu się najeży,
Do ojca gwardyana z kluczami pobieży.
Świętobliwy gwardyan ambrę niebios czuje,
Jakie to zacz klucze, natychmiast zgaduje.
Oczy mu jaśnieją niezwykłem natchnieniem;
Wzniósłszy w górę ręce, woła z namaszczeniem:
— „Dzięki słać do Pana wiecznie za to mamy,
Że nam zesłał klucze od niebiańskiej bramy!“
[35]
Wnet ludziska wieści sobie udzielają,
Że w klasztorze klucze znajdować się mają,
Które na ołtarzu świątyni złożono,
Co jak gwiazdy z nieba, tak światłością płoną.
Do klasztoru zatem z tej i owej strony
Pobożnych pielgrzymów walą się miliony.
Nad ludem falują chorągwie złociste,
Od nich dziewy wstęgi trzymają wzorzyste.
Głośna pieśń pątników sławę Pana wieści;
Tłumy niezliczone ledwo klasztor mieści.
Mnisi naraz nowe rozpoczęli życie,
Albowiem ofiary sypią się obficie.
Wynędzniali bracia ciała nabierają, —
Gdyż obiady dłuższe, chóry się skracają.
Lubią przesiadywać dłużej w refektarzu,
Więcej o żołądku myśląc niż ołtarzu.
Raj ziemski kluczami tymi otworzono,
Cóż, gdy wiekuiste szczęście zatracono!
Gdy zaś dopełnili mnisi grzechów miarę,
Sprawiedliwy Stwórca zesłał ciężką karę:
W różne strony świata naraz rozproszeni
Zginęli bez wieści. Dzisiaj wśród zieleni
Bluszczów i paproci widnieją ruiny,
Co świadczą o karze grzeszników za winy.
Skan zawiera grafikę.