<<< Dane tekstu >>>
Autor Svatopluk Čech
Tytuł Klucze Piotrowe
Podtytuł Bajka
Wydawca T. Paprocki i Spółka; Wilhelm Zukerkandl
Data wyd. 1896
Druk Wilhelm Zukerkandl
Miejsce wyd. Warszawa, Złoczów
Tłumacz Konrad Zaleski
Tytuł orygin. Petrklíče
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.

Młody i piękny rybak nad sieciami
Duma, twarz bladą na pierś smutnie kłoni,
Przed nim, jeziora muskany falami,
Wspaniały zamek przegląda się w toni.

Mury te strzegą zaklętej królewny.
Od dawien dawna, jak wieść ludu prawi,
W noc księżycową jej to cień powiewny
W krużgankach zamku codziennie się jawi.

Napróżno, błądzi, jęczy, płacze, stęka,
Wrót nie otworzy tych już żadna siła,
Czarnoksiężnika zamknęła je ręka
I klucze w głębie jeziora wrzuciła.

Spostrzega rybak jej białą sukienkę,
Zda się, dłoń biednej z oddali go wita,
Zda się, że słyszy żałosną piosenkę,
Która tkliwością za serce go chwyta.

Nie dziw, że żal mu łzami rzęsy rosi
I że z westchnieniem sieci w ręce ima,
A w tem, o dziwo, kiedy sieć podnosi,
Dwie złote rybki błyszczą przed oczyma.


— To nie są ryby! wzrok mnie wszak nie zwodzi,
To są zamkowe klucze, woła, — nagle
Chwycił je, wskoczył co prędzej do łodzi,
Ta szybko nad nim rozpięła swe żagle.

Pod skrzydły tajnej jakiejś żądzy gońca
Wciąż płynie, gna go naprzód jakaś siła.
Ostatnim blaskiem gasnącego słońca
Zorza jezioro sine zrumieniła;

Na jego falach, zbarwione w szkarłaty,
Liście olbrzymie jak tarcze pływają,
Z każdego liścia lilii wodnych kwiaty
Jako kaganki drogę oświecają;

Po nie rusałek rączka sięga mała,
Co wodę prują, pluszczą się w oddali —
W złotej uprzęży para srebrno-biała
Łabędzi łódkę ciągnie po wód fali;

Od wrót zamczyska chłopcu na spotkanie
Białych gołębi nadlatują stada,
Lekkie ich skrzydeł słyszysz trzepotanie,
Ten tu, ten ówdzie, na czółnie przysiada;

Po ścianie, która okala ogrody,
Wspaniałe róże sypią się kaskadą;
Gdy na brzeg wyszedł z czółna rybak młody,
Pod chłopca stopy pokotem się kładą.


A kiedy wstąpił na progi z marmuru
I w oddrzwia włożył dwa klucze ze złota,
Z echem w oddali śpiewanego chóru,
Naoścież przed nim rozwarły się wrota;

W nich stojąc, białe wyciąga ramiona
Ku chłopcu dziewa, krasy niewidzianej,
Przyklęka przed nim, twarz jej rozogniona
Kryje się w fałdach sukni, złotem tkanej.

Zdumiony patrzy zda się w twarz anioła,
Nęcą go lica i te rączki małe,
I włosy miękkie, co lśniąc się dokoła,
Na pierś spadają i ramiona białe.

Blaskiem jej oczy coraz więcej płoną.
A tak go wabią ku sobie i proszą...
Coraz to silniej drga dziewicze łono,
Coraz to szybciej dwie fale się wznoszą...

Pełnym snać duszkiem chłopiec pił szczęśliwy,
Ambrozyi nektar z miłości puharu,
Rozkoszy wszelkich na ziemi prawdziwy
Raj dlań zawitał wśród upojeń czaru.

Ukołysany pieśnią w tkliwem łonie
Wil i rusałek wodnych, gdzieś z oddali,
Marzył tu słodko na dziewiczem łonie,
Co zda się niosło spiącego po fali...


Raz, kiedy ze snu obudził się, z cicha,
Podniósł swą głowę z dziewiczego łona,
Tak motyl z lilii wznosi się kielicha,
Gdy ta w snach błogich, rankiem, pogrążona.

Wymknął się spiesznie na palcach z alkowy,
Przez korytarze pospieszał do bramy,
Na próg zamczyska wstąpił marmurowy,
Jak wszedł tak wyszedł z zamku w ślad ten samy.

Kluczami w oddrzwiach złotymi zatoczył,
Wyszedł i bramę zawarł jak należy,
Za wiosło chwycił i na czółno wskoczył,
Odbił się silnie wiosłem od wybrzeży.

„Już teraz dla mnie jasne jak na dłoni,
Czarnoksiężniku, zaklęć twych przyczyny“
Woła i klucze wrzuca do wód toni
Na dno przeźroczej jeziora głębiny.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Svatopluk Čech i tłumacza: Konrad Zaleski.