<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Chmura
Tytuł Kościół a socjalizm
Wydawca Wydawnictwo Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy
Data wyd. 1906
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
V.

Takto z biegiem czasu stosunek kościoła do ludu został przewrócony zupełnie do góry nogami. Chrześcijaństwo powstało jako ewangielja pociechy dla klasy wydziedziczonych i biednych. Z początku było ono nauką przeciw nierówności społecznej i głosiło wspólność bogactw dla usunięcia nierówności między bogatymi i biednymi. Ale powoli kościół stał się z przybytku równości i braterstwa nowym krzewicielem nierówności i krzywdy. Porzuciwszy walkę przeciw prywatnej własności, którą prowadzili pierwsi apostołowie chrześcijaństwa, duchowieństwo poczęło samo zbierać i zagarniać bogactwa i przyłączyło się do klas posiadających, to jest żyjących z wyzysku pracy ludowej i z panowania nad ludem. W średnich wiekach, gdy panowała szlachta feodalna nad pańszczyźnianym chłopstwem, kościół należał po panującego stanu szlachty i bronił wszelkiemi siłami jej panowania przeciw rewolucji. Gdy potym w końcu 18-go wieku we Francji, a w połowie 19-go w całej środkowej Europie lud w rewolucji zmiótł pańszczyznę oraz przywileje szlacheckie i rozpoczęło się panowanie nowożytnego kapitalizmu, wtedy kościół przyłączył się znowu do klas panujących — do burżuazji handlowej i przemysłowej. Teraz, ze zmianą czasów, duchowieństwo nie posiada już tak wielkich gruntów jak dawniej, ale za to posiada kapitały, i stara się spekulować niemi tak, aby z wyzysku przemysłowego i handlowego pracy ludowej, który uprawiają kapitaliści, jak największą część zagarnąć dla siebie. Tak naprzykład kościół katolicki w Austrji posiadał podług własnych wykazów kościelnych (przed sześciu laty) majątku przeszło 813 miljonów koron[1], z tych około 300 miljonów w gruntach i realnościach, 387 miljonów w obligacjach, to jest różnych papierach giełdowych — przynoszących procenty, a 70 miljonów kościół wypożycza na dobrą lichwę prywatnym wyzyskiwaczom-fabrykantom, giełdziarzom i t. d. Takim sposobem kościół stał się z pana pańszczyźnianego wieków średnich nowoczesnym kapitalistą przemysłowym i finansowym i jak przedtym należał do klasy, wyciskającej krew i pot z chłopa, tak teraz należy do klasy, bogacącej się wyzyskiem robotnika fabrycznego i rolnego, wyzyskiem proletarjatu.
Ta zmiana najbardziej uderzająco widoczna jest w klasztorach. W niektórych krajach, jak w Niemczech, w Rosji, klasztory katolickie zostały już od dłuższego czasu zabronione i zniesione. Ale tam, gdzie się do dziś prawie jeszcze przechowały, jak we Francji, Włoszech, Hiszpanji, tam się też okazuje, jak dalece kościół stał się uczestnikiem panującego dziś nad ludem kapitalizmu.
Za wieków średnich klasztory były jeszcze ostatnią ucieczką biednego ludu. Tam chronił się lud ciemiężony przed srogością świeckich książąt i panów, przed okropnościami wojny, tam szukał chleba i dachu w ostatniej nędzy. I klasztory ongi nie odmawiały kromki chleba i łyżki strawy potrzebującym. Bo też nie trzeba zapominać, że w średnich wiekach, kiedy nie istniał jeszcze taki ogólny handel towarowy jak dziś, tylko każdy dwór, każdy klasztor prawie wszystko dla siebie sam produkował rękami pańszczyźnianych chłopów i rzemieślników, wówczas na zbywające zapasy nie było odbytu. Gdy zboża, warzywa, drzewa, nabiału, nagromadzało się więcej, niż je brać klasztorna zużyć mogła dla siebie, to reszta nie miała prawie żadnej wartości. Sprzedać nie było komu, a przechowywać na zapas nie zawsze i nie wszystko było można. Więc klasztory chętnie karmiły i chroniły biedny lud, udzielając mu cząstkę tego, co same wyciskały z podwładnego sobie pańszczyźnianego chłopa, tymbardziej, że w owych czasach czynił to i każdy co znaczniejszy dwór szlachecki. Ale zwłaszcza dla klasztorów korzystna to była dobroczynność, gdyż właśnie słynąc jako przytułek ubogich, klasztory otrzymywały na tę intencję wielkie dary i zapisy od możnych i bogatych.
Kiedy jednak z nastaniem produkcji towarowej i kapitalistycznego przemysłu każda rzecz w gospodarstwie nabrała ceny i stała się przedmiotem handlu, klasztory, dwory duchownych panów skasowały całą swoją dobroczynność i zamknęły przed biednymi wrota. Wtedy lud ubogi już nigdzie przytułku i wsparcia nie znajdywał i dlatego też między innemi na początku panowania kapitalizmu w 18-ym wieku, gdy robotnicy zupełnie jeszcze nie byli zorganizowani do obrony przeciw wyzyskowi, nastała w głównych krajach przemysłowych, w Anglji i we Francji, tak straszna nędza wśród ludu, jakiej przykład ludzkość przeżyła już tylko 18 stuleci przedtym, za czasów upadku państwa rzymskiego.
Ale kiedy wówczas kościół chrześcijański wystąpił właśnie na ratunek ginącego z nędzy proletarjatu w Rzymie z ewangielją komunizmu, wspólnej własności, równości i braterstwa, teraz przy panowaniu kapitału, kościół postąpił sobie już zupełnie inaczej. Pospieszył on sam skorzystać z tej nędzy, w jaką wpadł lud prosty, aby te tanie ręce robocze zaprząc do pracy dla siebie i dla własnego zbogacenia się. Klasztory stały się jaskiniami wyzysku kapitalistycznego i to w najokropniejszej formie, bo wyzysku pracy kobiet i dzieci. Głośny przykład tego bezlitośnego wyzyskiwania dzieci aż do dni dzisiejszych pokazał światu proces, wytoczony przeciw klasztorowi „Dobrego Pasterza“ we Francji w r. 1903, gdzie dziewczynki po 12, 10 i 9 lat przymuszane były przez cały dzień bez wytchnienia do ciężkiej pracy, nad którą traciły oczy i zdrowie, karmione przytym w najnędzniejszy sposób i trzymane jak w najsurowszym więzieniu.
Dziś klasztory i we Francji już są prawie zniesione i wraz z tym znika dla kościoła okazja bezpośredniego wyzyskiwania kapitalistycznego. Również zniesione są już wszędzie oddawna dziesięciny, ta plaga pańszczyźnianego chłopa. Ale duchowieństwo ma i dziś jeszcze wiele różnych sposobów zdzierania ludu pracującego przez opłaty od mszy, od ślubów, pogrzebów, chrzcin, rozmaitych dyspens. Rządy, trzymające z klerem, zmuszają ludność do okupywania mu się na każdym kroku, a oprócz tego wszędzie, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i Szwajcarji, gdzie religja jest rzeczą prywatną, kościół otrzymuje od rządu grube pensje, na które naturalnie pracuje lud w pocie czoła. Naprzykład we Francji kler katolicki pobiera po dziś dzień 40 miljonów franków pensji rządowej. Wszystko razem wziąwszy, kościół żyje dziś wraz z rządem i klasą kapitalistów z ciężkiej pracy wyzyskiwanych miljonów ludu. Jakie dochody ma obecnie kościół, ta ongi ucieczka maluczkich i wydziedziczonych, to pokazują naprzykład cyfry dochodów kleru katolickiego w Austrji. Przed sześciu laty dochody kościelne w całej Austrji wynosiły rocznie 60 miljonów koron. Wydatków było tylko 35 miljonów, więc kościół w jednym roku „uciułał“ z krwi i potu pracującego ludu 25 miljonów. Poszczególnie biorąc, ma:
arcybiskupstwo wiedeńskie rocznego dochodu 300 tysięcy koron, wydatków mniej niż połowę tego; czystej „oszczędności“ zatym rocznie 150 tysięcy; majątek zaś stały tego arcybiskupstwa wynosi około 7 miljonów;
arcybiskupstwo praskie ma dochodu rocznie przeszło pół miljona, wydatków około 300 tysięcy; majątek jego wynosi prawie 11 miljonów;
arcybiskupstwo ołomunieckie ma dochodów przeszło pół miljona, wydatków koło 400 tysięcy; majątek jego wynosi więcej niż 14 miljonów.
Nie gorzej łupi ludność i niższy kler, wyrzekający zwykle na swoją biedę i na zatwardziałość ludu. Dochody roczne probostw wynoszą w Austrji przeszło 35 miljonów koron, rozchody zaś tylko 21 miljonów, tak, że roczne „oszczędności“ proboszczów wynoszą razem 14 miljonów. Majątki zaś parafjalne w Austrji stanowią razem przeszło 450 miljonów. Wreszcie i klasztory miały w Austrji „czystego dochodu“, to jest po odtrąceniu wydatków, już przed pięciu laty przeszło 5 miljonów rocznie, a bogactwa te rosną z każdym rokiem, gdy wśród wyzyskiwanego przez kapitalizm i przez państwo ludu rośnie coraz więcej nędza. A tak samo, jak w Austrji, dzieje się i u nas w kraju i wszędzie.




  1. Korona jestto moneta austrjacka, wynosząca 40 kop.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Róża Luksemburg.