Kościuszko — Książę Józef/Król najwyższy wódz i obrońca

<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Niewiadomska
Tytuł Kościuszko — Książę Józef
Pochodzenie Legendy, podania i obrazki historyczne
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1912
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Król najwyższy wódz i obrońca.

»Najjaśniejsza konfederacja« targowicka (bo tak się kazała nazywać), darła się wewnątrz kraju, wspierana obcemi siłami, zmuszając obywateli przemocą, aby się z nią łączyli, aby podpisywali żądanie zniesienia konstytucji.
Trzeba jej stawić opór.
A kraj do tego nieprzygotowany.
Uchwalono wprawdzie 100 tysięcy wojska, ale ich dotąd niema; na połowę tych sił zaledwie liczyć można, lecz rozrzucone po kraju oddziały skupić należy, aby coś znaczyły.
A gdzie wódz?
Głównym dowódzcą wojsk wszystkich w koronie król mianuje bratanka, księcia Józefa Poniatowskiego, młodzieńca mężnego serca, ale bez doświadczenia.
Wymawia się książę Józef od tej wysokiej godności, nie czuje się na siłach, wolałby słuchać starszych, — lecz król nie ustępuje: na czele armji będzie Poniatowski! Jednym z generałów jest Tadeusz Kościuszko; ten w potrzebie wesprze go radą.
Armją litewską dowodzić ma Niemiec, książę Wirtemberski, mąż księżniczki Marji Czartoryskiej z Puław.
Prusy zobowiązały się także dać 30 tysięcy wojska w razie wojny, ale to było przed czterema laty, dziś niepewny z nich sprzymierzeniec.
Najbezpieczniej rachować zawsze na własne siły. Wprawdzie skarb bez pieniędzy, wojsku brakuje broni, lecz naród, oburzony zdradą Targowiczan, gotów powstać cały przeciw ich potędze. Czeka tylko wezwania króla, najwyższego wodza, obrońcy praw zaprzysiężonych, — znajdzie się wtedy i broń i pieniądze: nie sto tysięcy — dwakroć stanie do obrony!
Takie Stanisław August słyszy zapewnienia, — nic nie pomoże, trzeba zostać bohaterem!
Więc ubiera się pięknie, po rycersku, staje konno przed swoją gwardją i przemawia tak czule, że jej łzy wyciska. Maluje poświęcenia, jakie dla ojczyzny ponieść będą musieli, trudy, głód, rany, śmierć na polu walki, a gdy widzi, że na wszystko są gotowi, każe im wyjść z Warszawy i założyć obóz na Pradze.
Za Wisłą pod Grochowem rozłożyło się kilka tysięcy; rozbijają namioty na obsianych polach, — ha, trudno: dla ojczyzny!
Tu zapewne zgromadzi król z kraju całego zaciągi ochotników, stanie na ich czele i wyruszy na wroga. Tak spodziewają się wszyscy.
Lecz ochotników odprawiają z niczem: niema tu dla nich miejsca ani broni. Armja potrzebuje wyćwiczonego żołnierza.
Nie zbraknie i żołnierzy, niech tylko król stanie na czele, niech tylko ruszy w pole!
Niecierpliwość z każdym dniem wzrasta w obozie, w całym kraju.
Jedzie! przybywa wreszcie! Szereg powozów ciągnie z Warszawy na Pragę: król w otoczeniu dworu, urzędników zbliża się do obozu.
Nie można o tem wątpić: kucharze od rana zjechali z zapasami i czeladzią, by urządzić godne przyjęcie; uwijają się dzielnie wkoło kotłów i rondli, buchają kłęby pary, dym aż w oczy gryzie, — obiad czy śniadanie będzie prawdziwie królewskie, — do stołu zaproszona cała starszyzna wojskowa.
A przed wieczorem gościnny monarcha powraca do stolicy. Kiedy wyruszy w pole — niewiadomo. Obozu więcej nie odwiedza, — może jako przygotowanie do wojny głód zagląda tam czasem, gdy zapomną dostarczyć chleba. To hartuje!
Tymczasem książę Józef od wschodniej granicy cofa się w stronę Bugu przed liczniejszym nieprzyjacielem, bo tu zapewne przyjdzie mu z pomocą sam król na czele armji. Posiłków potrzebuje bardzo, bo wszystkiego ma zaledwie około 16 tysięcy.
Więc cofa się, oczekuje, — stacza pomniejsze bitwy, zwycięża i przegrywa, rozmaicie, — pomoc nadejdzie wkońcu. Pod Dubienką Kościuszko pokazał, co umie: z pięciu tysiącami odpiera skutecznie cztery razy liczniejszego przeciwnika, budzi podziw i zapał, wiarę we własne siły.
To wódz! Taki wystarczy za tysiące. Gdy on z nami, niema obawy — zwyciężym!
Wtem goniec wieść przynosi i rozkaz królewski, by wojska zaprzestały dalszej walki, połączyły się z Targowicą. Sam król do niej przystąpił.
Sam król do niej przystąpił?!... Król?
Skamienieli wodzowie ze zdumienia. Król przeciw konstytucji? — z Targowicą?
Książę Józef w rozpaczy łamie szpadę. Służyć nie będzie tym, z którymi walczył!
Służyć nie będzie nikt. Oficerowie występują z wojska, — muszą opuścić kraj, bo Targowica teraz wszechwładna pani, rozkazuje!
Król Stanisław Poniatowski na jej czele.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Niewiadomska.