Konsyliarz Barnaba-Walenty (1902)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Konsyliarz Barnaba-Walenty |
Pochodzenie | Stare miasto Obrazki z niedawnych lat cykl Typy z zaułków |
Wydawca | Drukarnia Narodowa |
Data wyd. | 1902 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
I.
W okienkach domostwa »Pod smokiem«,
Zdobnego w wykusze i blanki,
Wzrok nęcą geranie i fuksye
I białe z muślinu firanki.
Za furtą rzeźbioną misternie
Schodowe się wiją zakręty —
Tam mieszka konsyliarz mieszczański,
Dwóch imion: Barnaba-Walenty.
Starego doktora z »Pod smoka«
Zna ludność uboga i słaba —
Na ściężaj otwarte ma serce
Konsyliarz Walenty-Barnaba.
Pół wieku w sklepionych komnatkach,
Wśród recept się krząta i kwiecia,
Potomek tych zacnych fizyków
Ze schyłku zeszłego stulecia...
II.
Konsyliarz Barnaba-Walenty,
Staruszek jowialny i tłusty,
Wygląda w swym stroju dziwacznym,
Jak istny król redut w zapusty.
Cylinder z szerokim ma wierzchem
I z brzegiem do góry zadartym,
Frak, halsztuk, nankiny, płaszcz modny
Tak w roku... trzydziestym i czwartym.
W dwóch rzeczach: w tabace i w kwiatach
Konsyliarz rozkochan jest wielce —
Rad nozdrza traktuje »hiszpanką«,
Rad chadza z nasturcyą w pętelce.
Z nauki i z trefnych krotochwil
On w niskiej znan klasie i w pańskiej —
Hej! nieda się mydłkom zjeść w kaszy
Barnaba, konsyliarz mieszczański!...
III.
W domostwie »Pod smokiem«, na piętrze
Konsyliarz dwie izby ma skromne —
Zielniki tam leżą po kątach
I mądre foliały ogromne.
Niewiasta jest stróżem-aniołem
Doktora i jego świątyni:
Opiera go wdowa Brygida,
Brygida ład w izbach mu czyni.
Jak zaklnie starucha... kiep dragon!...
Jak tupnie... grenadyer nie baba!
Słodziutki, cichutki jest przy niej
Czcigodny konsyliarz Barnaba.
Co rano z niewiastą-herodem
Rzetelnie się medyk nabiedzi:
»No, cicho... No, moja kochana...
Dalibóg, usłyszą sąsiedzi...«
IV.
Nie turbuj się, człeku, o grosze,
Gdy zdrowie wypłata ci psotę,
Choć doktor »Bóg zapłać« ma w zysku,
Na leki da jeszcze dwa złote.
Najcięższe choróbsko w lot z ciebie
Konsyliarz wykurzy ze szczętem —
»Niech bestya spróbuje na moc iść
Ze starym Barnabą-Walentem!«
Gdy żona familię twą zacną
Ma nowym powiększyć prorokiem,
Choć północ, choć śnieżna zadymka,
Syp, bracie, do budy »Pod smokiem«.
Konsyliarz latarkę zapali,
Płaszcz zdejmie, co wisi na haku,
I ruszy wnet krokiem marszowym
Cum forcipe, filis et acu...
V.
Opatrzon w tabakę i fular,
W swym starym kwiecistym szlafroku,
W fotelu z szeroką poręczą
Siaduje konsyliarz o zmroku.
Do facyat, do brudnych suteryn
Nędzarze wracają z roboty,
W zaułki cień pełza, a w Wiśle
Wnet słońca utonie krąg złoty.
Konsyliarz Barnaba-Walenty
Po szlakach przebytych gdzieś goni,
»Hiszpanka« się sypie na szlafrok
I fular wypada mu z dłoni.
I pustkę uczuwa okropną;
Konsyliarz tak smutny, tak słaby...
»Tyk, tyk, tak«, cykają zegary,
»Tyk, tyk, tak«, drży serce Barnaby...
VI.
Po każdej niedzieli, o zakład
Konsyliarz roboty ma więcej,
Wiadomo: mieszczańska brać w święta
I pije i bije goręcej.
Szewc Marcin ściskanie ma w dołku,
Roch kowal dwa guzy nad okiem,
Kumowie wspierając się wzajem,
Wędrują do budy »Pod smokiem«.
Konsyliarz Barnaba nie szczędzi
Pacyentów od bójki i piwa —
Nim zbada stan person sławetnych,
Sumiennie wprzód majstrom nakiwa.
A potem receptę w lot machnie
Tak prostą, że dziecko spamięta,
»Tres uncias liquoris gulardi...«
»Tres drachmas foenicul, cum menta...«
VII.
Któż oprze się czasu potędze,
Co mędrców i królów w proch zniża! —
Konsyliarz Barnaba-Walenty
Z uśmiechem do grobu się zbliża.
Śmierć tyle oglądał już razy
Nad obcych, nad bliskich posłaniem,
Szła niegdyś ku niemu tak piękna:
Z dział hukiem, z kul świstem, z trąb graniem...
O zgonie swym rychłym on nieraz
Z płaczącą gawędzi Brygidą:
Niech w trumnie pogrzebią mnie lichej,
Za trumną biedacy niech idą.
I napis wyryjcie na grobie,
Gdy usnę już w ziemi tej świętej:
»Tu leży konsyliarz mieszczański,
Dwóch imion: Barnaba-Walenty...«