Matka z córką, herbu Ara, Jedna młoda, druga stara, Krótko mówiąc, dwie Papugi, Przez czas długi, W wielkiej łasce i splendorze Na królewskim żyły dworze. Król ojciec, z Papugą mamą Kochał się stale i szczerze,
A gdy córeczka już porosła w pierze, Król syn córeczkę pokochał tak samo. Wielki to zaszczyt był dla Papużanki; Ale królewicz niestały, Zapragnął drugiej kochanki I ku sikorce zwrócił swe zapały. Pewnego dnia, młode ptaszki Igrały z sobą w królewskim pokoju, I od żartów, od igraszki, Przyszło do zwady i boju. Swojej zazdrości popuściwszy wodze, Papuga zaczęła walkę, I nieostrożną rywalkę Poturbowała tak srodze Że, mimo starań doktora, Zdechła sikora.
Królewicz się rozżalił, i w tymże momencie Papugę skazał na ścięcie. Przybiega matka, łzy leje, Zaklina, błaga, Jęczy i mdleje, Nic nie pomaga:
Więc w rozpaczy na syna królewskiego skoczy, Dziobem wykłuwa mu oczy,
I pomszczona, uchodząc służalców pogoni, Na dąb stuletni się chroni.
Król sam bieży pod drzewo, chcąc ptaka przywabić, Schwytać i zabić.
«Powróć, najmilsza, rzecze; osusz łzy żałoby;
Ja przebaczam, ty przebacz, i niech od tej doby
Wszystko pójdzie w niepamięć; skoro nasze dziatki Wyroki losu dotknęły surowe, Przed wolą Bogów kornie schylmy głowę; Zaufaj mi, wróć do klatki, Ja cię nie zdradzę.»
— Królu, Ptak rzecze, piękne słowa twoje, Ale po takiej zniewadze Nie dziw, że wrócić się boję.
Zemsta, to smaczny kąsek; a twoja potęga Daleko sięga; Wolę zatem zejść ci z oczu, I w lesie żyć na uboczu,
Bo nienawiść, jak miłość, leczy oddalenie.
Bywaj zdrów, mości królu: kłaniam uniżenie!»