Królewicz-żebrak/XXVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Królewicz-żebrak |
Podtytuł | Opowiadanie historyczne |
Wydawca | Księgarnia Ch. J. Rosenweina |
Data wyd. | 1902 |
Druk | W. Thiell |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Do Londynu.
Kara Maylesa wreszcie ukończyła się. Po wyjęciu go z tyle hańbiącego pręgierza, oznajmiono mu, aby zabrawszy swój miecz i osłów, udał się do Londynu, zkąd nigdy już do kraju powracać mu niewolno.
Siadłszy na osłów wkrótce, wraz z królewiczem zniknęli z oczu zebranym, którzy wkrótce też rozeszli się zupełnie.
Co teraz czynie? Dokąd się udać? Gdzie otrzymać pomoc — oto były obecne myśli Maylesa.
Nagle przyszedł mu na myśl, ów zacny, szlachetny tyle król, który tak gorąco zawsze staje w obronie maluczkich pokrzywdzonych. Do niego to obecnie książę udać się postanowił. Któż jednak wpuścić zechce tak biednie ubranego na wspaniałe sale królewskie.
Przypomniawszy sobie jednak o dawnym przyjacielu ojca jego, Marlocie, pomyślał sobie:
— Ten Marlot, o ile wiem, jest głównym dworskim koniuszym, a więc bardzo wiele może mi być pomocnym, wprzódy jednak, — rzekł dalej — należy się wypytać chłopca, czy chce jechać jeszcze do tego miasta, w którym prócz nędzy i razów od ludzi, nic więcej w życiu nie doznał.
Zatrzymawszy więc osła, zapytał Edwarda.
— Królu mój i władco, dokąd jechać mi rozkazujesz?
— Rzecz prosta, że do Londynu — było odpowiedzią chłopca, co wyrzekł bez namysłu.
Powyższe słowa króla zdziwiły i ucieszyły zarazem Maylesa.
Pojechano dalej.
O 10 wieczorem, 19 Lutego wjechali na most Londyński.
Na dzień ten wyznaczoną została uroczystość koronacyi Toma! Na ulicach odświętnie przybranych, oświetlonych tysiącem różnokolorowych świateł, rozpoczęto już zabawy i ucztowania.
Mayles wraz z królem wjechali w sam środek zebranego tłumu.