Krwawe drogi/Myśli i aforyzmy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Kisielewski
Tytuł Myśli i aforyzmy
Pochodzenie Krwawe drogi
Wydawca Centralne Biuro Wydawnictw N. K. N.
Data wyd. 1916
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
MYŚLI I AFORYZMY
SPRZECZNOŚĆ.

Ktoby z Polaków pragnął zwycięstwa Rosyi, ten sprzeciwiłby się własnym przekonaniom. Gdyby pragnął tego socyalista, byłby wrogiem warstwy robotniczej, albowiem najbardziej tę warstwę uciska a najmniej swobody rozwoju i postępu daje jej właśnie — Rosya. — Gdyby pragnął tego katolik, byłby największym wrogiem kościoła; nigdzie bowiem na świecie nie jest kościół katolicki z taką brutalnością gnębiony, jak właśnie — w Rosyi. Gdyby zwycięstwa Rosyi chciał patryota polski, to nie byłby polskim patryotą, albowiem żaden Polak nie może pragnąć wcielenia do państwa, które pochłonęło 80% obszarów dawnej Rpltej Polskiej, które wpływ jej kultury z dziką zajadłością podkopuje i wyrywa na Litwie, Ukrainie i Białorusi, które niszczenie polskiej kultury rozpoczęło we Lwowie, zaledwie jego wojska zdołały się tam osiedlić.
Tedy zwycięstwa Rosyi może sobie życzyć tylko socyalista, który nie jest socyalistą, katolik, który nie jest katolikiem, Polak, który nie jest Polakiem. Czyli żaden uczciwy człowiek, ani żaden uczciwy i rozumny polityk polski nie może sobie życzyć zwycięstwa Rosyi.

SIŁA — I MASA.

Powiadacie, że Rosya jest ogromna i dlatego zwycięży. Pancernik jest także ogromny, a jednak pogrąża go maleńka łódź podwodna. Pancernik to ogromna masa — łódź, to ogromny, genialny pomysł. Dzisiaj siła fizyczna, liczba, ogrom, ustępuje wobec siły oświeconej, charakteru, idei, kultury.
Rosya tonie, jak pancernik, ugodzony torpedą łodzi podwodnej.

WIERZĘ I NIE WIERZĘ.

Nie wierzę, gdy kto mówi o nienawiści i zadawalnia się mówieniem. Człowiek nienawidzący rzeczywiście — nie mówi, lecz czyni. Nie wierzę, gdy ktoś wychwala swą miłość na rynku lub w knajpie. Człowiek kochający nie mówi, lecz w imię swej miłości czyni. Nie wierzę, gdy naród, mający otwarte sposoby zdobywania wolności, nie chwyta za broń, tłumacząc się, że go to lub owo wstrzymuje. Człowiek, pragnący czynu, porywa sposobność nadarzającą się i wybucha. Nie wierzę we współczucie, gdy ono objawia się w stosunku do chwili dzisiejszej, a jest obojętne na całą, wiekową przyszłość. Nie wierzę w miłość endeków do Rosyi, nie wierzę w antysemityzm antysemitów, nie wierzę w nienawiść „dwufrontowców“, nie wierzę w miłość esdeków dla proletaryatu...
Wszystko to kłamstwo, obłuda, słowa.
Wierzę w miłość patryoty, który chwycił za broń. Wierzę w miłość bliźniego, gdy cały majątek oddaje bliźniemu. Wierzę w antysemitę, gdy handluje lepiej, oszczędniej i mądrzej, niż żydzi. Wierzę w uczciwość endeka, gdy mówi: nie obchodzi mnie ojczyzna, tylko moje stanowisko i moje dochody. Wierzę w doktrynerstwo esdeka, gdy mówi: co mi proletaryat, byle moja doktryna była słuszna!
Wierzę w to, że kto nienawidzi — zabija. Wierzę w to, że kto kocha — poświęca się.


KŁAMSTWO.

Okłamujemy siebie i wydaje nam się, że możemy okłamać — dzieje. Powiedział Wilde, który dobrze znał się na grzechu, że każdy grzech skryty wyjdzie kiedyś na wieżę kościelną i pomstę przyniesie na grzeszącego. Tak samo i z nami będzie. Przyjdzie czas, iż dzisiejsza nasza obłuda, tchórzostwo, małość — gorzkie wyda owoce, a świetlana zasługa bohaterów zakwitnie wonnym kwiatem, którego zapach pozwoli uciśnionemu hodować nadzieję w czyn przyszłych pokoleń.


POZYTYWNI KARTOFLARZE.

„Trzeźwi“ politycy uderzyli w trąby zachwytu dla W. Księcia na początku wojny. „Trzeźwi“ politycy zachwycali się autonomią, gdy Legiony niosły niepodległość. „Trzeźwi“ politycy nie widzieli kłamstwa manifestu, rusyfikacyi Galicyi, obłudy słów Goremykina i cara, gdy wojska rosyjskie opuszczały Królestwo. „Trzeźwi“ politycy pomijali niszczenie ziemi polskiej — dla realnej polityki. „Trzeźwi” politycy wreszcie z trzeźwością, godną uwagi, zrozumieli, iż czas jest wynieść się w strefy chłodniejsze — i umknęli na północ.
Zaś romantyzm „nietrzeźwy“ coraz głośniej rozlega się od Karpat aż do Puszczy Białowieskiej.
Któryż tu widział rzeczy pozytywnie? Pozytywista — czy romantyk? Realista — czy fantasta? Dusigrosz — czy żołnierz? Bohater — czy filister? Kto był dobrym politykiem, bo przewidział, przygotował się i powziął postanowienie...?
Och, wy pozytywni kartoflarze!

OBŁUDNIK.

Spotkałem sytego człowieka co biadał przedemną na nędzę mas, na głód, na choroby.
— Co pan uczynił, aby tym nieszczęściom zaradzić?
— Dałem 5 rubli na biednych.
— I z pewnością oddał pan wszystko, co pan posiadał?
— Wybaczy pan, ale ja zarabiam więcej, niż 5 rubli miesięcznie.
— Ileż?
— 500 rubli.
— Zatem winien pan oddać przynajmniej cztery piąte swych dochodów.
— Dlaczego?
— Bo tylko w ten sposób nie popełnisz grzechu wobec swego sumienia, cierpiącego z powodu tylu nieszczęść.
— Pan żartuje.
— A pan kłamie.

RADCA I NIEDORAJDA.

Kto ma słuszność? — Ten, co daje radę, myśl, ideę pozytywną; ten, co sobie daje radę i innym — ten ci jest prawdziwy doradca.
Człowiek patrzący na sprawę przedewszystkiem negatywnie, widzący rzeczy przedewszystkiem ze strony krytycznej, ten czarnowidz mówiący na wszystko: nie! — ten ci jest prawdziwy niedorajda.

OPTYMISTA I PESYMISTA.

Optymista jest twórczy, pozytywny. Jest on zazwyczaj zdrowy, a jeśli chory, to jest człowiekiem woli, która powściąga myśli, podszeptywane przez chorobę. Pesymista patrzy na świat przez swój żołądek, bowiem nie stać go na tyle woli, by opanować cierpienie. Optymista kocha ludzi, jeśli nie ludzi, to idee, jeśli nie idee, to przyrodę, majestat natury... Dla pesymisty wszystko jest powodem rozgoryczenia. Nawet w niebie zabraknie mu... dyabła.
W istocie „optymista“ i „pesymista“, to tylko pojęcia. Żywy człowiek jest optymistą i pesymistą, chorym i zdrowym, wierzącym i przeczącym. Przewaga czarnej lub jasnej strony zależy od kultury czasu.
Zatem kultywować w sobie, wśród swoich najbliższych, należy to tylko, co wpływa na rozwój i rozrost życia.
Pesymizm jest źródłem nieustannego wątpienia, bierności, negacyi.
Optymizm, czyli odruchowe zaufanie do życia, jest źródłem twórczości, czynu, wiary w przyszłość.

MODLITWA CZYNU.

Noc.
Gwiazdy migocą.
Księżyc płynie zimny, poczwarny, zagadkowy, jak świat, wszechświat, Bóg — jak ty...!
Świat broczy krwią najmłodszych, najśliczniejszych, najzdrowszych.
Bóg tak chce.
Krwi, jęków, ogromnych wzlotów, bohaterskich morderstw: modlitwy czynu wznoszą się ku Niemu i, jako dusze, odlatują w bezmiary...
Narody świata walczą o swój byt.
Który chcesz być — wstawaj! O źródło krwawej konieczności nie pytaj — — —
— wodza słuchaj! wodza słuchaj!

KTO CZEKA, TEN SIĘ W KOŃCU DOCZEKA...

Czekać! Czekać!
Bije go jeden, on mu grozi: czekaj ja ci dam!... Ale tymczasem nic mu nie daje, a tamten zaś bierze, co mu jest potrzebne.
Bije go drugi, on mu grozi: czekaj, żebyś czego nie dostał. I nic mu, oczywiście, nie daje, tamten zaś sam się pożywia, czem zechce.
Bije go trzeci, on mu grozi: czekaj, bo jak ci dam... I nic mu nie daje, tamten zaś zabiera sobie, co mu się podoba i odchodzi.
Nareszcie przychodzi doń nie sąsiad już, ale brat rodzony i powiada mu: ruszże się, bo zgnijesz, a ten mu odpowiada: czekaj bracie, niech tylko pomyślę... bo czekanie stało się już jego naturą.
Więc czeka, zwleka a potem... ucieka... z własnego domu.
Kto czeka, ten się kiedyś nareszcie doczeka — śmierci.

POLSKI SMUTEK.

Kiedyś byliśmy weseli, lekkomyślnie weseli, przeweseliliśmy ojczyznę.
Dzisiaj jesteśmy smutni.
Dlatego pijemy. Pijemy z przyzwyczajenia, nie dla podniesienia myśli... lecz dla zatrucia smutku.
Tylko upicie się wielkością życia i działania mogłoby zatruć smutek naszych dusz.

FATALNA WADA.

Posiadamy fatalną wadę: nie lubimy energicznie, szybko do końca myśleć i działać. Stąd hasło „bierności“. W czasach, gdy wszyscy się biją, naród bierny bierze od wszystkich cięgi. Ale bądźmy przekonani, że za lat kilka najzacieklejsi dzisiaj przeciwnicy Legionów będą ich zwolennikami... Gorzki, bezpłodny i nędzny będzie to żal za grzechy.

FAŁSZ.

Zazwyczaj zbyt lekką ręką dajemy sobie rozgrzeszenie. Powiadamy: jest źle, prawda, ale to dlatego i dlatego... Zachowanie się nasze jest niegodne wielkiego narodu, ale temu są winne takie lub owakie warunki. Analizujemy. W analizie, która u samej podstawy rzeczy jest tylko obłudną ucieczką przed tragizmem... doszliśmy do mistrzostwa. Potrafiliśmy sobie w sposób subtelny i wyrafinowany wytłumaczyć i wyrozumować naszą słabość, naszą obojętność, naszą indolencyę.
Ale czy sam fakt przestaje istnieć dzięki temu, iżeśmy go zrozumieli?
Prawdziwie obrotność intelektualna częściej jest świadectwem upadku i dezorganizacyi psychicznej — niżli cechą wyższości.
Moc ducha, energia w działaniu, wola, siła przekonania i charakteru, wiara, oto są istotne elementy wielkości.

INDYWIDUALISTA I SOBEK.

Szczycimy się indywidualizmem. Zaiste: każdy sobie rzepkę skrobie... Nawet krowy są w Polsce indywidualne — powiedział Żeromski.
Mięszamy zazwyczaj te dwa pojęcia: indywidualizm — rzecz szczytna i sobkowstwo — rzecz pozioma. W żadnem społeczeństwie nie prowadzono tak zaciekłej walki przeciwko silnym indywidualnościom, jak u nas. W żadnem społeczeństwie — oprócz Rosyi — niema tak nikłego poczucia społecznej całości, jak u nas.
Jaka przyczyna tego?
Brak silnego, własnego państwa.

POLITYKA ŻEBRACZA.

Płaczem, jękiem, prośbą tyle można osiągnąć, iż cię wezmą za żebraka i jako żebraka wypchną za drzwi. Szanuje się tylko silnych.

DLACZEGO?
Dlaczego Polska cierpi? Ponieważ ją lekceważą. Dlaczego ją lekceważą? Ponieważ jest słaba.

CHĘĆ I FRAZES.

Czy jest rzeczą możliwą, ażeby naród liczący dwadzieścia pięć milionów głów, był niewolnikiem? Tak, wówczas, gdy ów naród nie chce wolności. Inna rzecz jest myśleć albo marzyć, inna chcieć. Rzeczywiście chce tylko ten, kto czynnie dąży do tego, czego chce.

GRABARZE OJCZYZNY.

Nikt nam nic za darmo nie da. Jeśli chcemy wolności, musimy o nią walczyć. Kto występuje przeciwko Legionom, jest grabarzem sprawy polskiej.

CZYN.

Co jest dzisiaj w Polsce działaniem?
Wszystko, co przyspiesza pogrom Rosyi.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Kisielewski.