<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł Krytyka poezji
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Krytyka poezji


...I cóżeś przemyślał, chłopcze, z tajemnic tego świata,
Tak wysokiego w Jasności Dziecięcej, rozginanego wzgardą
Jak paznokciem młodzieńczym. Jeszcze widomego u progu
Męskości zdobywczej... Już pokruszonego w drobne przesieki siwizny.

...Przedmioty, Dobry Panie, i jeszcze raz przedmioty.

...A więc przestrzeń przeoblekłeś po linii ukośnej od brody
Starego capa do kołka, który go utwierdzał? Wklęsłość w lukę
Po czymś; śmierć w brak nieprawdopodobny,
Zagadkę w odpowiedź stojącą na głowie? Czyżby rozkosz była...?

...Mięsistą zatoką w gęstowiu, tak, Dobry Panie, tam ptak krwiożerczy
Obraca złotym okiem jak pretorianin pochodnią.

...O, nędzna historio poetyckiego rozumu! Znałaś jedną epokę:
Średniowiecze. W czym sobie upatrzyłaś, upodobałaś, wyobraźnio monotonna?

...W ogrodach Lęku, jak mniemam, Dobry Panie, w sadach
Kościanych figur na szachownicy, gdzie macaniem kości
Gra się o Nienamacalne. Ta drwina, która kapie
Z języka błazna, z rozwartej szeroko źrenicy Łani,

Przeszytej — prosto przez krtań — antyfoną strzelistą. Gruczoł trawienny
Świętego po przełknięciu Hostii, oto mi godne szaleństwa terytorium.

...I to nazywasz przemyślaniem? Geometria jest więc kredą
Na surducie belfra? Teologia — nikczemnością szpargałów,
W których pająk obraca karty? Mistyka — ucieczką raptowną
Z domu Głupców?... I ci głupcy, ostatecznie, bardziej cię bawią...

... O, tak, Dobry Panie, głupcy są odtrutką rozpaczy. Natura ich lubi
A czymże jest poezja, jak nie cząstką natury? Salutuje Geniusz
Rozsypany równo na miliardy cząsteczek. I już, upartemu,
Jawi się makówka. Teraz, gdy ją podświetlę fioletem
Niedzielnego wieczoru, mam obraz spaceru, jak z Hölderlina.

...Zalecasz więc tę drogę gruboskórną, tę ścieżkę tęgoskórów
W dantejskim lesie rzeczy?

...A uchrońże mnie, Panie! Ja, dopokąd idę,
Tratuję tylko siebie. Nie pytaj nosorożca o recepty, Panie.
Te się czerpie z aptek, jak nosorożce ze szlamu i papki zbutwiałych roślin
Guzy pancerza.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.