Krzywe Koło
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Krzywe Koło |
Pochodzenie | Pieśń o Rynku i Zaułkach |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1932 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
KRZYWE KOŁO
Pamiętam jak mnie zawsze bawiło, smarkacza,
Imionisko niezgodne z prawdą, i z oczyma:
To Koło, co bynajmniej koła nie zatacza,
I umieszczona w nazwie krzywość, której niema.
Chyba to najciekawszy z warszawskich zaułków,
Kamiennemi Schodkami i Pocztą obramion,
Patrzący na czerkieskich dżygitówkę pułków,
Co były jednem z dzikich namiestnika znamion.
Krzywe Koło jest punktem jakgdyby centralnym
Zbiorowiska najstarszych ulic i uliczek, —
I trzeba tylko spojrzeć wzrokiem idealnym,
By wnijść w jasnowidzeniu do historji drzwiczek.
Kiedy zamknę źrenice na to, co jest wokół,
Gdzie jak ślepi się snują kretyni i błaźni,
Panoramę stuleci przefruwam jak sokół
I wszystko, co w niej było, widzę najwyraźniej.
Zmurszały gmach Ojczyzny wstrząsł się jak od gromu:
Idą za echem Francji mężowie szlachetni:
Na rogu Nowomiejskiej od Dekerta domu
Czarna zdąża Procesja na Sejm czteroletni[1]
I oglądam Warszawę w innym znów kolorze,
Jakbym z krwi i z płomieni włożył żrące szkiełka:
Ostatnie, z bierwion smolnych, czarownicy łoże
I ryk zgrai ohydnej na placu Piekiełka.
Jakby sprośnych szatanów zabrzmiał śmiech szyderski,
Słychać rechot plugawy i nierządne śpiewki:
To gzi się w Międzymurzu, w uliczce Rycerskiej,
Zamtuz kata: za lubość wyświecone dziewki.
Igrzyska Czarnej Śmierci widzę dobę gniewną:
Zesłaną przez Turczyna zemstę na Polakach,
Powietrznego burmistrza, imcipana Drewno,
I trupy z pustych domów ściągane na hakach.
Nito w locie bumerang, wracam do początku,
Do Poczty, którą niegdyś stworzył Montelupi,
I w obronnych się murów zakochuję szczątku,
Co z bezmyślną ludnością czas bezczelny łupi.
Tak to mi się na jawie marzenie odtwarza
I ciemnemi nocami nieraz na mnie woła,
Bym w to wszystko, co mi się śni i wyobraża,
Przyszedł spojrzeć raz jeszcze od Krzywego Koła.