Księga dżungli (Birkenmajer)/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Księga dżungli |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie R. Wegnera |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Concordia Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Józef Birkenmajer |
Tytuł orygin. | The Jungle Book |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Tworząc dzieło w tym rodzaju, co niniejsze, trzeba było niejednokrotnie odwoływać się do łaskawej uczynności P. T. Fachowców; przeto autor okazałby się zgoła niegodnym szlachetnych względów, jakich z Ich strony doświadczył, gdyby nie zdał możliwie najdokładniejszych rachunków z zaciągniętego długu.
Przedewszystkiem poczuwa się do wdzięczności wobec światłego i uprzejmego Bahadur Shaha[1], jucznego słonia No. 174 indyjskiej księgi rejestracyjnej, który wraz ze swą przemiłą siostrą Pudmini był łaskaw udostępnić mu historję „Słoniarza Toomai“ tudzież znaczną część szczegółów, zawartych w opowieści o „Sługach Jej Królewskiej Mości“. Przygody Mowgliego zostały pozbierane różnemi czasy i w różnych miejscowościach z ust bardzo wielu ludzi, których większość prosiła o zatajenie swych nazwisk; jednakże, zachowując ten dystans, autor sądzi, że wolno mu wyrazić podziękę pewnemu dostojnemu Hindusowi, wysoce poważanemu obywatelowi wyższych stoków Jakko[2], za trafną, choć może nieco zgryźliwą charakterystykę wrodzonych cech jego kasty — kapłanów. Sahi, mędrzec niesłychanie pracowity i pomysłowy, jeden z członków rozwiązanej niedawno Drużyny Seeoneejskiej oraz artysta, cieszący się wielką popularnością na prowincjonalnych jarmarkach w Południowych Indjach, gdzie jego niemy taniec, wykonywany wespół z chlebodawcą, zwabia wszystko co młode, piękne i wytworne w obrębie wielu wsi okolicznych, — dostarczyli nader cennych wiadomości o ludziach, obrzędach i zwyczajach. Przerysowano je swobodnie w opowieściach: „Tygrys! Tygrys!“, „Łowy węża Kaa“ i „Bracia Mowgliego“.
W osnowie powiastki „Rikki-tikki-tavi“ autor jest wiele dłużny jednemu z najznakomitszych herpetologów Górnych Indyj, nieulękłemu i samodzielnemu badaczowi, który — w myśl zasady: „nie żyć, ale wiedzieć!“ — niedawno postradał życie wskutek zbytniej gorliwości w badaniu jadowitych żmij Wschodniego Lądu.
Dzięki szczęśliwie zakończonej przygodzie podróżniczej autor miał sposobność, jako pasażer okrętu „Cesarzowa Indyj“, przyjść z niewielką pomocą jednemu z towarzyszów podróży. Jak sowicie odpłacono mu się za tę drobną przysługę, zechcą osądzić czytelnicy opowiastki pod nagłówkiem „Biała Foka“.