Lament utrapionej Matki Korony Polskiej

<<< Dane tekstu >>>
Autor Szymon Starowolski
Tytuł Lament utrapionej Matki Korony Polskiej
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZYMON STAROWOLSKI.
LAMENT UTRAPIONEJ MATKI
KORONY POLSKIEJ.

Nieszczęsna matka, schodzę z tego świata, nie rozrządziwszy dziatek moich! Umieram w boleściach i frasunkach, nie dawszy błogosławieństwa złośliwym synom moim! Kończę naznaczony z nieba kres wieku mojego, nie mając, ktoby mi z potomków moich ręką łaskawą zawarł oczy, w słup idące, przy skonaniu, ktoby po wyjściu ducha mojego zaniósł mię do grobu, jako matkę, żałobliwie zapłakawszy, i, ludzką pobożnością wzruszony, rzucił bryłkę ziemie do grobu mojego, abo ktoby, wspomniawszy na wdzięczność, żem tak wielu niegdy zacnych synów spłodziła, mogiłę nade inną, jako nad Wandą królewną, abo rękawkę, jako nad Krakusem królem, na wieczną potomnym czasom pamiątkę usypał i napisał, piramidę jaką zacną abo kolumnę marmurową wystawiwszy:


Tu Polska leży, złością wyrodków zgubiona,
Przy niej i złota wolność oraz pogrzebiona;
W tymże dole i święta katolicka wiara
Zakopana i cnota przodków naszych stara.
Obłuda i niestworność, swawola zbyteczna,
Pycha, nieposłuszeństwo i chciwość wszeteczna
Wszytkich stanów ludzi i herczyje sprośne,
A przytem opresyje żołnierskie nieznośne —
Utrapioną ojczyznę gwałtem umorzyły,
Jaszczurcze — pry — potomstwo matkę swą zabiły.
Ty, co przemijasz tędy, czytelniku miły,
Jeśli cnotę miłujesz, proszę, tej mogiły
Nie mijaj bez wiernych łez, westchnienia gorzkiego,
A użal się serdecznie upadku mojego....


Obciążaliście poddane wasze gorzej niżli egipską niewolą: ponoścież ją teraz sami, mając panami cudzoziemców nad sobą; i co się każdy z was czynił królem nad poddanymi swymi, to teraz znajcie króla nad sobą, który będzie umiał ochełznać swawolę waszą, absolute rozkazując;.... i coście w purpurach się nosili, abyście knechtom jego trzewiki robili, coście się stroili w tabiny ze złotem, abyście smołę palili i pod wagę oddawali z wiosek waszych, a małżonki wasze, co się w klejnoty ustroiwszy i bławaty różne, ni o czem, jeno o delicjach, o zbytkach wszelakich myśliły, to teraz piechocie pończoszki robić muszą, i oddawać je pod liczbę, jako czyjej wiosce na kartce naznaczą. Jedni pójdą w niewolą do Moskwy, do Szwecji, do Tatar, a drudzy na wygnaniu, w nędzy i w zniewadze od sromoty pomrą.... Rozprószą się jako mrówki Lachowie moi, po Śląsku, po Węgrzech, po Wołoszech, po Siedmiogrodzkiej ziemi, a ziemia ich pójdzie na szarpaninę różnym narodom....
Pobudziłeś na nas wszytkie sąsiady nasze do wojny, wszytkie okoliczne narody naśmiewają się teraz z synów przezacnej niegdyś Korony polskiej, którzy straszni bywali wszytkim pogranicznym sąsiadom, nawet i odległym pogańskim monarchjom!... Widzisz, Panie, jako bluznierskie narody, heretyckie, odszczepieńskie i bisurmańskie, pogwałcili Kościoły Twoje, pomordowali kapłany Twoje, pozabijali tysiącami sług Twoich, w wierze świętej katolickiej trwających...
Odpuść nieprawości ich, jako Bóg miłosierny!... Wspomni na miłosierdzie Twoje nieskończone, a oddal tę plagę od narodu Twego wybranego!... Wspomni na prostotę starych Polaków onych, którzy w szczerości serca mandatów Twoich świętych przestrzegali, którzy od przyjęcia wiary katolickiej zawsze się za Kościół Twój Święty i za wszytko chrześcijaństwo pogańskim narodom zastawiali!... Niech oczy nasze widzą zemstę niewinnie rozlanej krwie wybranych sług Twoich od krzywoprzysięgłych sąsiadów naszych. Niechaj ciężki płacz i wzdychania pobranych w niewolą córek i synów koronnych przeniknie boskie uszy Twoje, że w tem zagniewaniu Twojem na Polskę wspomnisz na miłosierdzie Twoje, jako Ociec łaskawy i dobrotliwy, — abym ja, utrapiona matka, po karaniu dziatek moich wysławiała przed światem wszytkim, quantas ostendisti mihi tribulationes multas et malas et conversus vivificasti me et de abyssis terrae iterum reduxisti me....
Jakoż już miałam zginąć, Polska, dla nieprawości potomków moich, a Tyś mię, Boże, wyrwał wszechmocną ręką swoją z przepaści śmierci. Podałeś mię sąsiadom moim nielitościwym: Sudermanowi, Moskwicinowi, Tatarzynowi i rebelizującemu Kozakowi, ale na skaranie tylko, nie na zgubę, na wykorzenienie zbytków i swejwoli dziatek moich, ale nie zatracenie i wyniszczenie imienia polskiego....
Ratuj nas sam, Boże, Zbawicielu nasz, w tych utrapieniach naszych, abowiem próżno się mamy spodziewać ratunku z Rakus, próżno i ze Francyjej, mało nas wesprą i włoskie obietnice i kumanie się z Perekopem, nic nie pomagą Wołosza, Węgry i Siedmigrodzianie, byśmy ich najbarziej prosili, bo się oni teraz cieszą z nieszczęścia naszego, jako i wszyscy inszy pograniczni! W samym tylko Bogu nadzieja a w pokucie świętej, do której gdy się z szczerego serca udamy,... z nieba otrzymamy posiłki, z nieba dadzą nam męstwo, śmiałość, siły i serce nieustraszone, że, jakeśmy teraz po te lata sromotnie uciekali dla grzechów naszych, tak, za pomocą Najwyższego, gdy się poprawiamy w cnocie, będą przed garstką naszych uciekały nizliczone hufce nieprzyjaciół naszych....
Obrońco nasz niezwyciężony, Chryste Zbawicielu, wejźrzy na pokorę ludu Twojego utrapionego, którzy wszytkę ufność i nadzieję swoją w Tobie pokładają, że, przyjąwszy płaczliwe modlitwy nasze, wyrwiesz nas z paszczęki nieprzyjaciół naszych! Wejźrzy i na pomazańca Twojego, Kazimierza, króla naszego, który do Ciebie samego ucieka się o ratunek!....

(1652.)[1]






  1. Lament Utrapionej matki korony polskiej. W pełnym tytule było dalej: „...już, już konającej, na syny swoje wyrodne, złośliwe i niedbające na Rodzicielkę swoję...“ Rozdział niniejszy jest wstępnym. Elegja polityczno-religijna, pozostająca pod widocznym wpływem Kazań sejmowych Skargi. Różni się realizmem tła (wojny, najazdy, rozruchy, rzezie, anarchja).
    Rękawka — kopiec, usypany rękami; niestworność — niesforność: pry — prawi (mówi), skrócenie: absolute (łaciń.) — despotycznie: tabiny — jedwabna szata: mandatów (łaciń.) — poleceń; quantas ostendisti mihi i t. d. — jak wielkie uczyniłeś mi uciski mnogie i złe, a nawróciwszy się, ożywiłeś mię i z przepaści ziemskich zasie wywiodłeś mię (z Psalmu 70): rebelizującemu — powstającemu, buntującemu się: z Rakus — z Austrji (dawna nazwa): z Perekopem — z Tatarami perekopskimi; sromotnie uciekli — mowa o klęskach pod Korsuniem, pod Pilawcami i t. d.: do Ciebie samego ucieka się... — mowa o ślubach króla Jana Kazimierza.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Szymon Starowolski.