Legenda babiego lata
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Legenda babiego lata |
Pochodzenie | Poezye |
Redaktor | Franciszek Juliusz Granowski |
Wydawca | Franciszek Juliusz Granowski |
Data wyd. | 1903 |
Druk | A. T. Jezierski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nad pola i nad łąki,
Nad strzechy kmiecych chat,
Włókienka lecą srebrne,
W daleki lecą świat.
Mienią się w blaskach słońca,
Jak szczerozłota nić,
Jeno je chwycić ręką,
Na złotą kądziel wić;
Nad pola i nad łąki,
Nad siny, szumny las,
Włókienka lecą srebrne
W jesieni cichy czas.
Wiatr lekki je rozwiewa
I niesie w jasną dal,
Skroś senną toń powietrza
Skroś modrych niebios fal.
Te srebrne wiotkie nici
Anielska przędzie dłoń
W świetlicy lazurowej,
Gdzie lilii bucha woń!
W świetlicy lazurowej,
U Jezusowych nóg,
Anioły białe przędą
Te nici z wiejskich dróg.
Przy blasku złotych gwiazdek
Nie dłuży im się czas,
Z Panienką Przenajświętszą
Pan Jezus patrzy wraz.
I błogosławi pracę
Litosną ręką swą
I błogosławi przędzę
Przeczystą swoją łzą.
Otwarli aniołowie
Niebiosów złote drzwi,
Na próg błękitów wyszli,
Co od dyamentów lśni.
I nici swe anielskie
Rzucają na ten świat,
Na wszystkie krańce ziemi,
Do dworów i do chat.
I szepcą! „Niech te nici
Od naszych bielsze piór,
Powiążą ludzkie serca,
Jak brylantowy sznur.
Niech złączą je na wieki,
Na nieskończone dni!...”
Tak szepcą aniołowie
U niebios złotych drzwi.
I leci srebrna przędza
W jesienne ciche dnie,
W słonecznym, złotym blasku,
Na krańce ziemi mknie.
Lecz ludzie nic nie wiedzą,
Że to anielski trud:
Nie pragnie serc złączenia
Znękany, smutny lud...
Źrenicą obojętną
Za nićmi patrzą w dal,
A w piersiach mają gorycz,
I ból, i chłód, i żal,
Bez wiary i miłości,
Pod zachód idą zórz,
Nie pragną serc złączenia,
Nie pragną ślubu dusz.
Po łąkach i po łanach
Wiatr miecie srebrną nić:
Jeno ją chwycić ręką,
Na złotą kądziel wić!
I błądzą biedne nitki,
I płyną tu, to tam,
Aż wiatr je uniósł w górę,
Do niebios złotych bram.
Ujrzeli aniołowie
Daremne trudy swe,
Schmurzyły się błękity
W jesiennej, szarej mgle.
I ciężki deszcz zadzwonił,
Wiatr wtór mu podał tuż:
To płaczą aniołowie
Nad dolą ludzkich dusz...