[37]LEGIONIŚCI.
[39]I.
Na biwaku ogień płonie
W Apenińskich kędyś górach,
Wzeszedł księżyc w gwiazd koronie
I żegluje po lazurach.
Koń zaparska, szabla brzęknie,
Nawołuje straż oboźna, —
Ach, tak jasno i tak pięknie! —
A w ojczyźnie zima mroźna!
A w ojczyźnie Boża Męka
Z śniegu sterczy nad zagony, —
I dlaczegóż serce pęka
Po tej ziemi oddalonéj?
I dlaczegóż twarz surowa
Od bolesnej blednie troski,
I jak pacierz płyną słowa;
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»
[40]II.
Cudna Włoszka żołnierzowi
Całej siebie wziąć nie wzbrania, —
Ach, piosenka nie wypowié
Płomiennego jej kochania.
Krew szaloną kipi falą,
Pierś młodzieńcza drży rozkoszą,
Usta pieką, oczy palą,
A uściski w raj przenoszą!
Między laury błądzi dwoje:
Nic im ludzie i nic światy!
«Wargi twoje!» «Piersi twoje!»
Młodość! wiosna! miłość! kwiaty!
Skąd znajome dźwięki biegą?
Skąd rodzinnej widok wioski?
Ach! to woła serce jego:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»
III.
Świszczą kule, grzmią armaty,
Od krwi ziemia, jak z koralu,
Na śmierć pewną idą chwaty,
Uśmiechnięci, jak na balu!
[41]
W kłębach dymu świat spowity,
Zda się w niwecz bój go pognie,
Kędy spojrzeć: śpi zabity!
Kędy spojrzeć: krew i ognie!
Na swym siwku gna jenerał,
Z ócz zapału iskry biegą
I z uśmiechem ten umierał,
Kto przed skonem patrzył w niego.
Kto z westchnieniem duszę ślącym
Do Panienki Częstochowskiej,
Szeptał głosem konającym:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej!»
IV.
W uroczystym dniu rocznicy,[1]
Nieśmiertelnym zdobnej kwiatem,
Wkracza legia do stolicy,
Co rządziła niegdyś światem!
[42]
Lśnią piórami śnieżystemi
Srebrne orły w krwawem polu
I rozkazy włoskiej ziemi
Daje Polak z Kapitolu!
Bije bęben, trąbka dzwoni,
Wieczornego brzmi głos dzwonu,
Z Sobieskiego szablą w dłoni
Czyni przegląd wódz legionu.
Czy złudzenie, czy to czary,
Czy ordynans z woli Boskiej? —
Szemrze Tyber, tchnie Rzym stary:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej!»
V.
Krew za cudzą przelać sprawę:
Co to warte? co to warte?
Pcha do tronu swoją nawę
Pierwszy konsul Bonaparte!
Tryumfalne orły srebrne!
Czas osuszyć krwawe szpony!
Już wy dzisiaj nie potrzebne
W onym locie do korony!
[43]
Zniesie żołnierz mękę nędzy!
Za nic śmierć mu i mogiła!
Lecz nie targaj złotej przędzy,
Co świeciła i łudziła!
Niechże krwawy sen się prześni,
Dajcie w rękę kij dziadowski!
Wołaj, pieśni! przymuś, pieśni:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»
VI.
A na grzbiecie same łaty!
A na ciele same rany!
A po nocach śnią się chaty
I kochany kraj! kochany!!!
A po nocach do tapczana
Idzie ojciec, idzie macierz,
Łzami żalu twarz zalana,
A na ustach tęskny pacierz!
I jęk leci skroś krainy
I odnawia dawne blizny, —
Wróćcie syny, wróćcie syny
Do straconej ojcowizny!
[44]
Bije głową chłop o mury
Mazowiecki i krakowski
I jak burza mknie w lazury:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»