Lepsze czasy/Rozmowy zmarłych

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bruno Winawer
Tytuł Lepsze czasy
Rozdział Rozmowy zmarłych
Wydawca E. Wende i Spółka
Data wyd. 1925
Druk Zakłady Graficzne „Drukarnia Bankowa“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZMOWY ZMARŁYCH
Rozmowa między Szekspirem Wiljamem i Arystofanesem, Grekiem.

Arystofanes. Skądże to wracasz, drogi Wiljamie? Czemu kurzem są pokryte skórznie twoje?
Szekspir. Wracam z premjery sztuki mojej, którą Sheefman niejaki wystawił oto w Warszawie.
Arystofanes. Dziwnie próżna jest młodzież literacka dzisiejsza. Czyś kiedy widział, Wiljamie, żebym ja bieżał do Teatru Letniego na widowisko? Czyś widział, żebym recenzję jaką o „Babiem kole“ czytał? Młody jeszcze jesteś, powiadam ci, i byle czem się przejmujesz. Gdybyś dwa tysiące i czterysta lat karjery literackiej miał poza sobą, jak ja, tobyś sądy ludzkie lekceważył i krytyk Grubińskiego i Breitera do albumu nie wklejał. Rób, co masz robić, a na resztę gwizdaniem wesołem odpowiadaj. A przykład bierz sobie z ptaszków leśnych i choćby nawet z dentystów. Śpiewa to i ćwirka albo znów zęby wyrywa, wcale nie pytając, czy się ta działalność artystyczna słuchaczom podoba i pacjentom.
Szekspir. Słuszność masz, jak zawsze, Ateńczyku. Ale zawszeć to rzecz dla autora ciekawa, czy dzieło po latach trzystu jeszcze do pospólstwa przemawia, czy barwy nie zgasły i dowcip nie przybladł. Czy ludzie wzruszają się tam, gdzie trzeba, i czy się śmieją tam, gdzie należy.
Arystofanes. Jako komediopisarz powinieneś wiedzieć, że ludzie nigdy się nie śmieją tam, gdzie należy. A po latach trzystu czy po latach dwóch — dobry dowcip jest dobrym dowcipem, tak, jak rzeźba Fidjasza jest dobrą rzeźbą. Nic tu wyblaknąć nie może.
Szekspir. A więc nie uznajesz, Ateńczyku, postępu w sztuce? Nie sądzisz, że człowiek, który wynalazł lokomotywę, jest mądrzejszy i wrażliwszy od człowieka, który jeździł kwadrygą?
Arystofanes. Człowiek, który wynalazł lokomotywę, nie chodzi do teatru. W teatrze bywają ludzie, którzy wymyślili rozkład jazdy. Prócz tego wynaleźć procę w czasach, gdy — jako broń dalekonośna — istnieje tylko patyk, jest rzeczą trudniejszą, niż wymyślić „grubą Bertę“ w wieku dział okrętowych i moździerzy szybkostrzelnych.
Szekspir. Zaprawdę lekce sobie ważysz pokolenia ostatnie. Stąd to pochodzi zapewne, że bujasz po śmierci w chmurach i żeś nieco zardzewiał przeto od wilgoci. Gdybyś na ziemię zeszedł, gdybyś ich miasta zobaczył, tramwaje elektryczne, sceny obrotowe, lampy łukowe, okręty żelazne i telefony, przyznałbyś może, iż tych ludzi uznanie zyskać — większy to splendor, niż u dworaków elżbietańskich albo gapiów ateńskich na poklask zasłużyć. Powiadam ci, większa to sztuka zaiste w tych czasach z chodnika na chodnik przejść, niżli w starożytności prawodawcą zostać. Solonaby na pierwszym rogu samochód przejechał, Tales z Miletu listuby poleconego na poczcie odebrać nie umiał. Cezaraby za nieudolność z wojska wyrzucili i musiałby do milicji na posterunkowego wstąpić.
Arystofanes. Tacy są mądrzy, mówisz? Czemuż więc oko twoje weselem nie jaśnieje, czemu policzki żółte masz i zapadłe? Zaliś powodzenia nie miał?
Szekspir. Owszem. Oklaskiwano mnie mocno i w antraktach wywoływano.
Arystofanes. Może Arystarch który, albo Zoil ugryzł cię boleśnie?
Szekspir. Gorzej, Ateńczyku. W bufecie napojono mnie akwawitą monopolową od cykuty gorszą, a na wieczerzę jadło mi spożywać kazali, któremby pies spartański pogardził, ogon zadarłszy.
Arystofanes. Przebóg, co słyszę? To oni wołu dotąd „elektrycznego“ nie wynaleźli? wina „obrotowego“ nie mają? ambrozji „łukowej“ nie odkryli?
Szekspir. Nie, mistrzu ateński. Żywią się gorzej od huncfotów.
Arystofanes. Powiedz temu pospólstwu, żeby sztuk moich wystawiać się nie ważyli! Bo przyjdę i na cztery wiatry rozpędzę! Niech sobie grają Fikołkowskiego.

I niech fałszują wino.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bruno Winawer.