Lew, Małpa i dwa Osły

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Lew, Małpa i dwa Osły
Pochodzenie Bajki
Księga jedenasta
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga jedenasta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  V.
LEW, MAŁPA I DWA OSŁY.

Lew sprzykrzył sobie przydomek tyrana.
(Wcale się temu nie dziwię).
Chcąc zatem nadal rządzić sprawiedliwie,
Przywołał Orangutana,
Magistra wyzwolonych nauk, profesora,
I akademii Smorgońskiej rektora,
Aby mu zwięźle wyłuszczył zasady
Estetyki, etyki i metafizyki,

I moralności rozświetlił tajniki.
Magister-małpa tak zaczął wykłady:
«Królu! chcąc rządzić mądrze, trzeba, by monarcha
Czytał żywoty Plutarcha;
Z nich bowiem zobaczy jasno,
Że ten, kto chce być wielkim pomiędzy królami,
Powinien, wchodząc na tron, zostawić za drzwiami
Tak nazwaną miłość własną;
Ona bowiem jest matką wszelakich zdrożności,
Któremi, poczynając od waszej Lwiej Mości,
Codziennie każdy, ze zwierzęcej rzeszy,
Ten mniej, a ów więcej grzeszy.
Nie myśl jednak, o Królu, że w jednej minucie
Potrafisz, siłą woli, zwalczyć to uczucie:
Powoli je poskramiaj, a ujrzysz niedługo
Iż dokonałeś wiele; bo (mówię to szczerze),
Ten wysiłek od wielkich dwóch wad cię ustrzeże:
Jedną niesprawiedliwość, a śmieszność jest drugą.
— Daj mi, Lew rzecze, przykłady,
I jednej i drugiej wady.»
Małpa na to: „Wiadomo od początku świata,
Iż każde bydlę: wół, koń, jeleń, zając
(I nas, Małp, nie wyłączając),
Innem bydlęciem pomiata,
A natomiast, w każdej dobie,
Wychwala siebie i podobnych sobie;
W ten sposób, tanim kosztem, wzajemności prawo
Pewną sferę bydlęcą przyodziewa sławą.

Ztąd wniosek, że niejeden, co posiadł zaszczyty,
Niejeden, o kim mówią: «wielki! znakomity!»
Wyrocznią w bydląt pokrewnych jest tłumie,
Bo dobrze sprzedać się umie.
Głupota powodzenie intrygą zdobywa,
Podczas gdy mądrość prawdziwa
Nie znając krętych ścieżek, musi czekać długo,
Zanim bydło pochyli czoło przed zasługą.
Ot, wczoraj podsłuchałem dwóch Osłów rozmowę.
Wzajemnych pochwał dymem odurzeni,
Głosili zdania takowe:
«Człowiek, to istne cielę! za nic Osły ceni,
«Znieważa nasze imię: kto ma pustki w głowie,
«Kto leniwy, uparty, Osłem tego zowie.
«Proszę, czego to ludziom się zachciewa!
«Śmią porównywać się z nami,
«Osłami!
«Który z nich tak jak ty śpiewa?
«Który nad ciebie zasłynął w wymowie?
«Oni mówią, że ryczysz. O głupcy wierutne!...
«Lecz rzućmy te myśli smutne:
«Mądrej głowie dość na słowie,
«Rozumiemy się wzajemnie,
«Ty mnie, ja ciebie, i to nam wystarczy.
«Niech co chce gada ludzki ród potwarczy,
«Jam wielki i tyś wielki; ba! większy odemnie.
«— Prawda, rzekł drugi, o tak, prawda święta!
«Te co ja, bracie, i ty masz talenta;

«Jesteśmy, klnę się na duszę,
«Dwa zapoznane geniusze.»
Tak nakadziwszy sobie, szli razem do miasta:
Tam znów każdy o swoim prawił przyjacielu,
Wiedząc, że przez to obaj dopną celu,
Bo z wrzasku często sława się rozrasta.
Nieraz, o Królu! widzieć ci się zdarzy,
Głupców, co zechcą taką oślą sztuką
Wyforytować się na dygnitarzy;
Niechże przykład tych Osłów będzie ci nauką,
Jako jest wiernym śmieszności obrazem.
O niesprawiedliwości powiem innym razem.»
Na tem skończył magister. Nie piszą kroniki,
Czy potem drugiej wady opisał wybryki,
Bo to przedmiot drażliwy; a Małpa ostrożna
Wiedziała, że zawiele Lwu mówić nie można.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.