[106]
DESZCZ LETNI.
Siostra moja, letnia zlewa,
Żyzna, ciepła, zlewa cicha,
Słodko płynie, słodko śpiewa
Z srebrzystego nieb kielicha.
Wszystkie białych pereł sznury
Rozesnuła z siwej chmury:
Tańczcie, pliszki!
Piejcie, kosy!
Uderzajcie w hymn stugłosy!
Piejcie, gniazda! tańczcie, kwiaty!
Chwalcie niebios dar skrzydlaty!
Na mych warg stulony pąk
Kładnie usta z malin rośnych,
Uśmiechniętych i bezgłośnych, —
I tysiącem drobnych rąk
Dotyka mię zewsząd w krąg.
[107]
Na kobiercach dzwonnych ziół
Od poranku do poranku
Sznur się pereł snuł i snuł,
Jak szemrząca w mgle kaskada
Bez wytchnienia, bez ustanku,
Zlewa pada... pada... pada...
Wreszcie słońce z chmur wyziera
Na niebiosy
I ociera
Przesianymi między drzewy
Złocistymi blasków włosy
Rośne stopy letniej zlewy.