Listy Annibala z Kapui/List 25

<<< Dane tekstu >>>
Autor Annibale di Capua
Tytuł Listy Annibala z Kapui, arcy-biskupa neapolitańskiego, nuncyusza w Polsce, o bezkrólewiu po Stefanie Batorym i pierwszych latach panowania Zygmunta IIIgo, do wyjścia arcy-xięcia Maxymiliana z niewoli
Podtytuł z dodatkiem objaśnień historycznych, i kilku dokumentów, tyczących się tejże epoki dziejów polskich oraz z 10 podobiznami podpisów osób znakomitych
Wydawca Ig. Klukowskiego Xięgarza
Data wyd. 1852
Druk J. Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Aleksander Przezdziecki
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


25.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

29 Stycznia 1588 r.[1]

Arcy-Xiąże Maxymilian zwyciężony przez Kanclerza Zamoyskiego, dostaje mu się w niewolę wraz z gtównymi stronnikami swemi.



Najjaśniejszy Maxymilian, który znajdował się w Wieluniu, dowiedziawszy się, że obóz Kanclerza się zbliżał, wyszedł z tego miasta 22 b.m. cofając się ku granicy Szląskiéj do miejsca zwanego Byczyna, w którém 24, spotkało go wojsko nieprzyjacielskie i przyszło do bitwy, w któréj P. Kanclerz zwycięzcą został, i N. Maxymiliana wziął w niewolę. Ten bowiem cofnąwszy się do pomienionéj Byczyny, i widząc się otoczonym przez nieprzyjaciela podkładającego ogień do miasta, ujrzał się przymuszonym poddać się, wraz z kilką znakomitszymi wodzami, których miał przy sobie, a mianowicie z Wojewodą Poznańskim[2], i z Marszałkiem Andrzejem Zborowskim; o czém zapewne z większemi szczegółami i prędzéj nim list niniejszy dojdzie, W. M. dowiesz się przez Dwór Cesarski, gdy ten wypadek miał miejsce w Szląsku. A ponieważ wszędzie od granicy są żołnierze, bardzo trudno ztąd listy przesyłać; gdy sądziłem, że już dwa listy moje z 29 i 23 b. m. bezpiecznie przeszły, powrócili Kuryerowie bez listów, które im odebrano; ale posyłam powtórnie duplikata, ażebyś W. M. miał wiadomość o tém co w nich pisałem. Z najpokorniejszem uszanowaniem całuję ręce Jego[3].

Z Lelowa[4] 29 Stycznia 1588 r.










  1. Tymczasem rzeczy nakłaniały się już widocznie na stronę Zygmunta. Już Lubowlę na Spiżu, stracił Maxymilian; Rusini na zjeździe Lwowskim za sprawą Arcy-Biskupa Solikowskiego przychylili się do Króla Zygmunta. Do Litewskich Senatorów zgromadzonych w Wilnie, oba stronnictwa Posłów swoich wysłały. Ale i Litwini Zygmunta Królem uznali, i wysłali do Krakowa Jana Chlebowicza Wojewodę Trockiego i Lwa Sapiehę Podkanclerzego, z kilką innemi Panami; którzy połowę Juflant (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Inflant.) dla Litwy, i potwierdzenie Statutu swego otrzymali. „Ale że to już po Sejmie koronacyjnym było, (pisze Bielski w dalszym ciągu kroniki swojej str. 85.) nie wiem jako ma być ważny, więc że go bez nas ukowali, gdyż i najmniejszéj konstytucyi my bez nich na Sejmie nie czyniemy.” — Jak to uznanie Zygmunta przez Litwinów przyjęte było na Rusi, znajdujemy ślad w liście Szymona Deniski Matwiejewskiego, Starosty Żytomierskiego, do Ławryna Piasoczyńskiego Podkomorzego Bracławskiego z d. 1 Stycznia 1588 r. „Miłostiwij Pane Podkomoryj. Służby moi pryjatelskii zalecaiu łascie waszoj miłosti. Za tyje nowiny wam welce diakuju, jako wiżu: że ich miłosť Panowe Litowskije, ne zbudut jeho miłosti Królewica Szwedskoho, żeby Królem ne mał byť, i naszym by ne treba se w nepotrebnyje rzeczi udawať, tolko aby my przy wolnostiach i prawach swoich ostali.” (Malinowski i Przezdziecki Źródła do dziejów Polskich T. II. str. 344).
  2. Stanisławem Górką.
  3. Szczegółowych opisów Bitwy Byczyńskiéj mamy wiele ciekawych w spółczesnych Dziejach Heidensteina str. 280 i nastep. i Brutego, domniemanego autora dziełka wydanego przez Ciampi: Rerum Polonicarum ab excessu Stephani Regis. str. 73—85; także w Bielskiego ciągu dalszym, w wydaniu Sobieszczańskiego s. 86—92; w Mrówce Poznańskiéj na r. 1821 T. II. str. 169; a zwłaszcza w Ambrożego Grabowskiego Starożytnościach Polskich T I. str. 74—84, gdzie nawet umieszczony jest list Kanclerza Zamoyskiego do Króla z pola bitwy, nazajutrz t. j. 25 Stycznia 1588 r. pisany. Dzięki uprzejmości uczonego Professora Krakowskiego Zygmunta Helcla, możemy tu dołączyć dwa listy Kanclerza Zamoyskiego do Króla, w wigilią bitwy Byczyńskiéj pisane, a trzeci do Panów Rad Koronnych; na zajutrz po bitwie, w tych samych niemal wyrazach, co list do Króla, w Starożytnościach Polskich umieszczony. Dajemy tu tłumaczenie polskie listów, a text łaciński w Doddatku VII.

    I.
    Najjaśniejszy i Miłościwy Królu!

    Polecam wierne służby moje miłościwej łasce W. K. Mości, życząc Jéj dobrego zdrowia, i szczęśliwe przez lat wiele panowanie od Boga Wszechmogącego. Z wielkim pośpiechem ruszyłem ku Wieluniowi; a w nocy z Czwartku na Piątek, Stanisław Stadnicki uderzył na straż naszą trzy mile pod Wieluniem, w Parzymiechach. W tém miejscu stoczył z nim bitwę Wojciech Kiral, i wnet przepędził go do bliskiego lasu. W tym odwrocie wielu z nich potraciło kopie, armatki (bombardae) i worki z amunicyami, także kilka koni; z tych wiele ranionych, a koń Stadnickiego pod nim zabity; Dnia wczorajszego, gdy po tej porażce powrócili do Wielunia, przestraszyli Maxymiliana i jego wojsko. Jam obóz rozłożył w lesie o dwie mile od Wielunia. Maxymilian postawiwszy straże od strony mojego obozu, dla przeszkodzenia na wzięcia języka, o pierwszéj godzinie nocnéj, cofnął się na Szląsk ku miasteczku Byczynie, które odległe jest na 3 mile od Wielunia. Z przyczyny zostawionéj przez niego tylnéj straży, o tém cofnieniu się jego dopiero za dnia dowiedzieć się mogłem. Ruszyłem z wojskiem pomijając Wieluń, w to miejsce, do którego się on udał; część wojska posłałem na całą noc w pogoń za nim, aby go, jeśli można będzie, w Byczynie oblegli. Sam za nimi wyruszę, jak skorą xiężyc świecić zacznie. Strasznie pospiesza bez wszelkiéj powagi: jak mogą pędzą za nim konni; wielu broń rzuca za sobą. To go zatrzymało, i spóźniło że miał sobie doniesioném, iż Starosta Wieluński (*) tylko nadchodzi. Co daléj nastąpi, o tem W. Kr. M. doniosę. Tymczasem masz W. K. Mość za co Bogu Wszechmogącemu dziękować, że z państw W. K. M. spółzawodnik, tylu Cesarzów potomek, i brat Cesarski, z największym wstydem w nocy zemknął. Wojska W. K. Mości i moje służby W. K. Mości polecam.
    Dan ze wsi Zadłuby dnia 23 Stycznia 1588 r.
    W. K. M. Pana mego Miłościwego Rada i Sługa.

    Jan Zamoyski.

    (*) Alexander Koniecpolski.

    II.

    Po napisaniu poprzedniego listu, przednia straż nasza, dogoniła niektóre roty Mąxymilianowe, i pobiła rotę Marsowskiego na sposób Węgierski wyćwiczoną pod dowodztwem Suchorąbskiego; z drugiéj roty lżejszéj nad którą dowodził Koniecki, część jedna zabita, drudzy w niewolą wzięci; Kownacki cięszko raniony, wozy wojenne zabrane. Gdy Zamoyski potem (*) ze swojemi na nich uderzył, a za nim Hołubek poszedł, rozbici przez nich pierzchneli do wsi w któréj był Stadnicki, i z tamtąd uszykowawszy się wraz z ludźmi Stadnickiego, zaczęli postępować na przeciwko naszéj lekkiéj jazdy. Ale skoro nasze roty na sposób Węgierski urządzone nadciągały, natychmiast w nieporządku cofnęli się aż do Byczyny.
    Dan o dziesiątej godzinie nocnéj, z Soboty na Niedzielę z drogi.

    (*) Jan Zamoyski, Krewny Hetmana.

    III.

    Przewielebni, Wielmożni i Urodzeni Panowie, Mnie wielce Mości Przyjaciele.

    Zaleciwszy wierne służby moje M. W. M. Panom, zdrowia dobrego i szczęśliwego powodzenia od Pana Boga Wszechmogącego życzę. Oznajmuje, W. M. Panom, iż dnia wczorajszego do miasta Byczyny, przybył do Ąrcy-Xięcia Maxymiliana Prepostfazy ze czternastąset piechoty Węgierskiej, i osmiąset jazdy; Morawców też i Szlązaków, miał też ośmset. Miał wojska pewnie do sześciu tysięcy, tak że wyrównywał co do liczby wojsku W. K. Mości; a dwoma hufcami dobrze wyćwiczonych Arkabuzerów (selopetariorum) bardzo potężne. Bitwę stoczyliśmy w dniu dzisiejszym pod Byczyną; i chociaż było co czynić, i niełatwa sprawa z tymi konnymi Arkabuzerami, atoli z łaski Boskiej zwyciężyliśmy; a co większa, gdy po bitwie Arcy-Xiąże schronił się do miasteczka, a z nim Biskup Kijowski, (Woroniecki) P. Wojewoda Poznański, (Górka), Marszałek Nadworny, (Andrzéj Zborowski) Ciołek, Pruński, Dziekan Gnieźnieński Czarnkowski, Żołądź, Pękosławski; wszyscy mi się potem poddali; i już sam Arcy-Xiąże i wszyscy inni są w moim ręku. Zdało mi się z niemi po ludzku obejść, nie chcąc nieludzkością i Pana Boga obrazić, i sprawując to aby Maxymilian żyw w ręce mi się dostał, od czego koniec wojny zależał. Brat mój P. Żółkiewski od kuli z arkabuzy ranny. Hołubek zabit, Karnkowski (*) przez dwie ręcę postrzelony, towarzysze też z niektórych rot i pacholiki. Srogie było starcie z temi dwoma hufcami arkabuzerów. Nieprzyjaciela na dwie mile w ucieczce bito; jeszcze ciał nie policzono. Wozy wojenne wszystkie się naszym dostały. Stadnicki, Prepostfazy uciekli. Szerzéj potem szczegóły wszystkie i sposób bitwy opiszę; albowiem to piszę natychmiast po odebraniu Arcy-Xięcia z miasta do rąk moich (**). Po tej czynności, już łatwiej będzie pokój w Królestwie ustalić. Dzięki zatem W. M. Panowie Panu Bogu składajcie, a z braterską miłością i wdzięcznością dokonane przez żołnierzy wojska tego nie bez krwi rozlewu dzieło, i usługi przyjmijcie wraz z moimi, jako od brata i wodza, W. M. Panów. Których się łasce polecam.
    Z pod Byczyny dnia 25 Stycznia 1588 roku.

    Jan Zamoyski, m.p.


    Autor cytowanego przez nas dzieła Rerum Polonicarum i t. d. str. 80 opisuje przybycie Maxymiliana do obozu Zamoyskiego; przechodzić musiał wśród obnażonych trupów. Ale kanclerz przyjął go z uszanowaniem, zatrzymał na kolacyę, i sam (lubo proszony usiądź) stał z głową odkrytą, przed jeńcem swoim. Wkrótce mu też zabrane srebra stołowe oddać kazał. Potem wyjechał Arcy-Xiąże do Krasnegostawu „żałośny bardzo (pisze Bielski) na małej karetce parą koni białych, z którym Drojowski Starosta Przemyślski siedział.” (Bielskiego ciąg dalszy str. 92).

    (*) W liście do Króla drukowanym w Starożytnościach Polskich T. I. str. 80; zamiast Karnkowski, stoi Harlewski.
    (**) W pomienionym liście czytamy: „bo to w szkole piszę. Z miasta Arcy-Xiąze wyszedł.” Zdaje się ze to błąd przepisywacza.

  4. W kopii Włoskiej bardzo nie wyraźnie napisano de Lulovia; zdaje się że to będzie Lelow, gdzie Nuncyusz przebywał w drodze z Krzepic do Sulejowa.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Annibale di Capua i tłumacza: Aleksander Przezdziecki.