Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego/List VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan III Sobieski
Tytuł Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST VII.
Za Dunaiem u mostu pod Tulnem, 9 Septembra, rano o piątey.

Jedyna duszy y serca pociecho, nayślicznieysza y najukochańsza Marysieńko. Dwa listy dnia wczorajszego oddane mi od WMci serca mego; późnieyszy No. 5, du 4me Septembre wprzód mię doszedł, ten zaś Nro. 4 et du premier Septembre, w kilka godzin potém, obydwa przez ręce P. Rezydenta, który tak reglował pocztę, że dwa razy tylko w tydzień chodzić będzie, to iest we czwartek, iako to dziś, y w poniedziałek. Ale y ta P. Bóg wie, ieżeli przechodzić będzie mogła; bo iako się skarżył generalny Postmagister, że ci, co się po zadzie wloką, iuż mu dwóch pocztarzy zabili dla koni, które z pod nich pobrali. Myśmy dzień wczorayszy tu strawili na nabożeństwie, gdzie nam dawał Padre Marco d’Aviano[1] benedictio, umyślnie tu przysłany imieniem Oyca S. Komunikował nas z rąk swych; Mszą miał y exortę niezwyczaynym sposobem, bo pytał, ieźli macie ufność w Panu Bogu, y odpowiedaliśmy mu wszyscy, że mamy, potym kilka razy kazał za sobą mówić głośno: „Jezus Marya, Jezus Marya.“ Mszą miał dziwnem nabożeństwem: prawdziwie to iest człowiek złączony z P. Bogiem, nie prostak, y nie bigot. Był u mnie na tamtey stronie Dunaiu na audiencyi więcéy niż pół godziny; powiadał co mówił z Cesarzem prywatnie, iako przestrzegał, napominał, pokazował dla czego P. Bóg te tu karze kraie. Na woynę mu samemu iść, ani się tu zbliżać nie kazał, y kiedy wczora rozgłoszono, że Cesarz iedzie, że mu gospody tu w Tulnie rozpisuią, on się tylko uśmiechał a głową pokazował, że nie. Jakoż to znać tylko finta, o czym y do mnie Cesarz pisał, chcąc niby się ze mną widzieć, a oraz i woyska wszystkie. Ale poznałem to, że temu barzo radzi, żem ia tego nie potrzebował, y owszem życzyłem, aby nad Krems daley się tu nie zbliżał, ponieważ woyska się dziś w imie Boże do nieprzyiaciela ruszaią, y w ciasnoty wielkie, góry y lasy wniydą. Tu zaś z tyłu mogą Tatarowie przyiść, aby tym ludziom, którzy idą pozad, znami się złączyć przeszkadzali. My się tu iuż kilka dni bieduiemy z przeprawami, a co raz nam ieszcze deszcz przeszkadza. Mosty lubo arcy dobre a przecie się ustawicznie psuią, dla czego dotąd y połowę ieszcze wozów woyska konnego naszego nie przeprawiło się, co iest z srogo niewygodo, bo tu na tey stronie y ździebła słomy nie dostanie nie tylko siana. Bo tu na tem mieyscu właśnie Han z swymi woyskami stał przez kilka niedziel. Ale ieszcze gorzey daleko z tąd do nieprzyjaciela, gdzie tylko góry srogie a lasy, które przebywać potrzeba kilka razy na dzień. Sprowadzaią przewodników, y wszyscy nad tym radzą, a żadną miarą sposobu wynaleźć nie mogą; y tak się przypadnie puścić na samą wolą Bożą. Tak przeto stanęło między nami, że piechoty wszystkie wprzód grimperont na te góry, y dla kawaleryi przeprawy robić będą. Dziś iuż tedy w Imie Boże do tego się bierzemy, by też y wozy wszystkie przeprawić się nie miały; co będzie z wielko niewygodą y narzekaniem woyska konnego; bo nietylko że wozy nie przeydą, ale co z nimi będzie daléy czynić, iest trudność niewymowna; ponieważ z iedney strony drogi nieprzebyte, a z drugiéy w tak pustym y głodnym kraiu, gdzie wszystko nieprzyjaciel z ziemią porównał, bez nich się obejść niepodobna. Z Xcia Lotaryńskiego iestem niewymownie kontent. Il en use fort bien avec moi, et c’est un honnete homme, et homme de bien, et il entend le métier de guerre plus que les autres. Sam odbiera zawsze odemnie parol. Toż uczynił wczora et M. de Saxe, gdy się iuż ich z nami złączyły woyska, które dnia wczorayszego widzieliśmy. Arcypiękne, gromadne, munderowane, y w wielkim porządku. Może się rzec o Niemcach, co o koniu powiedziane, że nie znaią siły swoiéy. Une fausse alarme mieliśmy iuż po dwie nocy; osobliwie téy przeszłéy, była wielka; dotąd ieszcze nie wiemy przyczyny. Fanfanik nie pokazał żadnéy po sobie trwogi, y owszem grande envie de voir au plutot les ennemi. Il se fait tout autre qu’il n’a pas été. Przydałem mu Mr. le Castelan do Livonie[2], bo inaczéy być nie mogło. Xiążąt niezmierna się rzecz zbiega z całéy Europy: pocztami biegą dzień y noc. Xiąże Bawarski miał iuż téy stanąć nocy; wczoray przybyli Neyburscy dway, Hanowerski, de Virtzburg, młody Anhalt, y innych rzecz niezliczona. Dopieroż Kawalerów różnych nacyi, którzy chcąc mię widzieć, nie daią mi prawie co inszego robić, y o czém myśleć. Lekko to wszystko barzo się wybrało; moim namiotom y assystencyom wydziwić się to nie może. X. Saski obieżdżał ze mną wczora woyska, w teyże swoiey codziennéy czerwonéy sukni: na koniu u rządzika, trzy tylko albo cztery centki z białego srebra, lokaia ani pazia żadnego; namieciska z prostego chwilichu, nawet assystencya barzo mała koło niego, y to chyba z samych officyerów. Gwardya iednak, która wczora za nimi przyszła, barzo piękna y gromadna iako y całe woysko. Języcy nieprzyjacielscy, których dotąd wodzono, wszyscy się na iedno zgadzają, że Turcy o przyściu naszym wierzyć nie chcą. Koło Wiednia czemu barzo rzadko strzelaią, zgadnąć nie możemy, iuż dawno z tamtąd żadnéy niemaiąc wiadomości. P. Stadnickiego Niemirowskiego[3] nie widać ieszcze. P. Starosta Lubelski[4] przybył i o drugich, że idą powiadają, osobliwie o Panu Staroście Sendomirskim[5], iako by miał być z tąd tylko o dziewięć mil, czemu ia nie wierzę. Niemasz ani Regimentu iego, ani chorągwi. Kopii ani dzid nieprzysłano; ale co po nich wszystkich, kiedy Kozacy z Menżyńskim iuż nie na czas przyidą, którzy tu iedni byli naypotrzebnieysi, osobliwie w przeyściu przez te niecnotliwe góry y lasy. Ale niech się we wszystkiem dzieie wola Boża. Tego momentu przychodzi wiadomość od podiazdów, że pod Wiedniem strzelaią bardzo z muszkietów, a z dział rzadko barzo. Estki[6] tu nikt nie widział, ani o nim nie słyszał. Peccorini też tu doktor stanął przed wczorem; człowiek się zda barzo grzeczny. X. Kamienieckiemu naszemu, że się poprawiło, niech P. Bóg będzie pochwalon: niewymowniem się o niego frasował, i iakoby mi kilka tysięcy ludzi przybyło, tak mię ta o polepszeniu zdrowia iego ucieszyła nowina. Giża[7] siedzi ieszcze w Lubowli; nie przysłał po niego konwoju Tekoli dotąd. Tekoli sam iest tu nie daleko pod Preszpurkiem z częścią Turków y Tatarów. Przysłał do X. Lotaryńskiego Posła swego, ofiaruiąc mu Armistice, a to, aby się zbyć mógł od siebie Turków y Tatarów, którzy mu ziemię pustoszą. O mnie cale tu nie wiedział Poseł: gdy mię obaczył, zadumiony ledwo słowo przerzec mógł. Pisałem tedy do niego przez tego Posła w cyfrach y dobre dałem mu napomnienie. X. Siedmiogrodzki iest pod Wiedniem przy Wezyrze y z swoiem woyskiem. Pisał przed kilko dni do Cesarza ofiaruiąc mu medyacyo. Wezyr mu to pisać pewnie kazał, według swoich dawnych zwyczaiów. Wołosza y Multani tamże, ale z tymi wszystkiemi trudna correspondentia. Sługa Xieżny JMci[8] omylił się, bo z Apostołem[9] niemasz Kozaków nad półtorasta; są to ludzie P. Wdy. Wołyńskiego[10]: a P. Menżyński siedzi ieszcze z swymi we Lwowie, iako sam pisze y Zywert Postmagister Lwowski. Żalę się też na WMści moiej duszy, przed samem sercem moim Waszecio, moia iedynie kochana Marysieńko, żem sobie dotąd nie mógł zarobić na lepszo reputacyo. Po tak wielkich dowodach miłości moiey, pomawiać mię czy się godzi, że listów nie czytam? a ia w naywiększych zabawach moich, naymniéy ich trzy razy czytam: raz kiedy przyidą, drugi układłszy się, kiedy się uwolnię od spraw publicznych, trzeci kiedy na nie odpisuię. Rachowanie zaś lat pobrania naszego, liczba dzieci, cale nie miała co robić, nie tylko w liście ale i w myśli. Że czasem nie wiele piszę, oh moia duszo! trzebaż było inszym przypisać przyczynom, nie téy, którą sobie niewinnie i niesłusznie imaginować raczysz. Pół świata ludzi iuż tylko mil kilka od siebie, a o tych wszystkich wiedzieć potrzeba, nuż o domowych, gdzie się samemu naymnieyszey rzeczy dotknąć potrzeba; a czasu na to nie dadzą. WMść moie serce dla miłości moiey, nie chciey tak rano wstawać, bo iakieżby to zdrowie znieść mogło, rano wstawać a kłaść się późno? Czego ieżeli WMść dla mnie nie uczynisz, to mnie wiele uturbuiesz y zdrowiu memu zaszkodzisz, a bardziéy ieszcze swemu, które iedyną iest moią tylko na tym świecie konsolatio. Co do miłości, osądźmy się moia duszo, kto w niéy bardziéy ziembnieie? We mnie ieźli iej lata iuż nie grzeią, serce iednak y umysł zawsze ciepły, zawsze gorący y iednostaynie kochaiący. W ostatku wszak się tak było rzekło mon amour, że też to iuż miał być votre tour, że się od WMci moiéy duszy, karesses zaczynać miały, a w tym cale nie dotrzymuią mi słowa. Tak tedy moia pociecho, swoiéy winy nie składać na kogo innego, a pokazać to nietylko w myśli, piśmie, mowie, ale y w rzeczy samey, że kochasz nie odmiennie naywiernieyszego swego Celadona, który tym kończąc, całuie wszystkie śliczności naywdzięcznieyszego ciałeczka iedynéy Marysienki swoiéy. Mes baisemains à Mr. le Marquis et à ma soeur. Dzieci całuię z duszy i obłapiam, cieszę się niezmiernie z fantazyi Murmurka.
P. Woiewoda Pomorski dopiero przyiechał. Xże Bawarski ma być u mnie zaraz.







  1. Padre Marco d’Aviano, gorliwy i pobożny zakonnik. Dalerak wspomina o nim, że takie o swojej świątobliwości był sobie zjednał mniemanie, iż mówiono, że cuda robił.
  2. Castellan de Livonie Otto Falkierzamb, o którym wyżej było.
  3. Dziedzic Niemirowski, kasztelan Przemyski.
  4. Starosta Lubelski Jan Daniłowicz (jak świadczy konstytucja roku 1678) syn Piotra, krajczego koronnego, z księżniczki Wiśniowieckiej zrodzony.
  5. Starosta sandomirski Józef Karol Lubomirski, który później koniuszym koronnym, później jeszcze marszałkiem nadwornym został; umarł w roku 1703 marszałkiem W. koronnym. Miał za sobą Teofilę, księżniczkę ostrogską i zasławską, ostatnią tego domu dziedziczkę, pozostałą po ks. Dymitrze Wiśniowieckim, kasztelanie krakowskim, wdowę, z którą miał dwie córki. Starszą Teresę wydał za Karola, księcia Najburgskiego, i tym sposobem z pierwszymi panującymi domami w Europie się zpokrewnił, gdy jednę siostrę tegoż księcia Najburgskiego zaślubił sobie cesarz Leopold w roku 1677, drugą król hiszpański Karol II., trzecią Piotr, król portugalski, czwartą Edward Farnese książę parmeński. Piąta była za królewiczem Jakóbem Sobieskim. Druga córka Józefa Lubomirskiego Marya poszła za księcia Jana Sanguszko, marszałka W. litewskiego; i prócz znacznego posagu, księstwo ostrogskie po śmierci bezdzietnego brata w dom jego wniosła.
  6. Rodzina Estków, herbu Estken, z Prus pochodząca, była w owych czasach na Litwie.
  7. Giża, szlachcic polski, którego Jan III. dnia 9go Sierpnia 1683 był wysłał do Tekolego dla tajemnego się z nim ułożenia i odciągnienia go od strony tureckiej. Król polski przyrzekł Tekolemu włości jego dziedziczne w Węgrzech ochraniać, on zaś nawzajem obowiązał się w czasie wyprawy króla pod Wiedeń, nie nachodzić granic Rzeczypospolitej.
  8. Sługa Xiężnej IMci. Podobno Radziwiłłowej, siostry królewskiej, o której wyżej było.
  9. Apostoł, pułkownik kozacki, który pułk miał zaciągnąć dla króla.
  10. Wojewoda wołyński Sieniawski, o którym wyżej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan III Sobieski.