Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego/List VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan III Sobieski
Tytuł Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST VIII.
Z gór Kalenberg nazwanych, na których klasztor Kamedułów teraz spalony, nad obozem Tureckim, 12 Septembris o trzeciey przededniem.

Jedyna duszy y serca pociecho, nayślicznieysza y nayukochańsza Marysieńko. Luboć też iuż teraz wierzyć by potrzeba, że pisać czasu nie masz y poczta nie wychodzi aż iutro, y nie wiemy iako przechodzić będzie, bo Tatarowie pewnie w tyle nas będą, atoli iednak, abyś się moie serce nie turbowała, odłożywszy wszystko na stronę, oznaymuię, żeśmy iuż tu za łaską Bożą stanęli nad obozem Tureckim, wczora przed wieczorem. Dziś do południa, da P. Bóg, ostatek nadciągnie. Wypisać niepodobna co się tu z nami dzieie, ani wieki takiey drugiey rzeczy słyszały, po tak ciężkiey przeprawie Dunaiowey; gdzie się y mosty łamały, y wozów większa część brodów sobie szukać musiała, y kilka ich znalazła sur tous les bras du Danube, prócz saméy tylko macicy, gdzie sam idzie courant d’eau, bo drugiey tak bystrey rzeki nie ma na świecie. We czwartek zaraz, to iest 9 du mois, po przyieździe Elektora Bawarskiego, którego iest Portret taki: wzrost y la taille de notre Mr. le Comte de Maligny; włosy nieszpetne chatain brun, na twarzy nie szpetny, ale usta i broda poszły przecie na austryackie, ale przecie nie barzo. Oczy niby trochę chore; l’air francuski. Przyiechał do nas prawie poczto, stroi się lepiéy niż drudzy, konie ma piękne, angielskie, których mu przysłał Król Francuski 12 z siedzeniami. Lokaiów, paziów, nie widać, grzeczności y ludzkości dosyć, młodość ieszcze wielka. Z Fanfanikiem tak dobrze et familiérement, iakoby się iuż z sobą znali od kilkunastu lat. Zowie go często mon cher frére, bo y Fanfanikowi przyznać, il est tout autre, y nieboraczeńko souffre beaucoup, a za łaską Bożą zdrów y nie przykrzy mu się to. Z razu Elektorowie obadway byli przecie z nami niby obcy. Teraz iakeśmy się to poczęli zbliżać ku nieprzyjacielowi, niepodobna wyrazić jakie z nich mam ukontentowanie. Sami zawsze parol odemnie odbieraią y dziesięć czasem razy pytaią, ieśli ieszcze czego nie rozkażę. Saski poczciwy człowiek, w którego sercu niemasz zdrady. Spadł onegday nieboraczeńko z konia y podrapa sobie twarz: jakobyś się Wć. patrzała na owę kompanię kapraliską.
Kawalerów kilku maią przy mnie zawsze dla odbierania odynansów, raytarów nawet zbroynych przysłali po kilkadziesiąt tey nocy, aby stali na koniach przed namiotem moim. Co moie serce iedyne racz oznaymić Xdzu Łuckiemu, (bo ia nie mam czasu), który był tego rozumienia, żem z nimi miał zażyć y z flegmo ich, wielkiey trudności. Przydali mi do woyska mego Polskiego na skrzydło prawe, cztery wielkich regimentów piechoty, owo zgoła, kapitan nayprostszy nie mógłby być posłusznieyszym nad nich; y dla tego możemy się spodziewać dobrego, przy łasce Bożey skutku, lubo z wielką pracą. Bośmy cale rzeczy inaczey znaleźli, osobliwie w położeniu mieysca, niżeli nas informowano. Po tey tedy przeprawie Dunayskiey, o którey wyżey namieniłem, przeprawiliśmy się przez takie góry, żeśmy nie wchodzili bo nalie wstempowali, mais nous avons grimpé. Począwszy tedy od piątku nie iemy ani nie śpiemy, ani konie nasze. Jam się w piątek oddzielił był od woyska naszego, zaiechawszy wprzód na radę z Xiążęty, y byłem bez woyska swego 26 godzin. Nasi się byli zostali po zadzie dla tych nieszczęsnych przepraw, tak że iuż prości ludzie nie dobrze to byli poczęli tłómaczyć: tylko że mnie widzieli y trefunkiem przy mnie Węgierską piechotę, którąm przecię w samym postawił przedzie, bo woyska niemieckie barzo się iuż były ku temu pomknęły mieyscu, y dosyć niebezpiecznie: ale P. Bóg z nieograniczoney swey łaski, uchował dotąd, że się naymnieysza nie stała konfuzya, y człowiek i ieden nie zginął, lubo ze wszystkich stron, y z tyłu Tatarowie naglądać poczęli. Turków zaś wodzą iako psów, y bydeł im moia dragonia y kozacy nie mało zabrali. O Menżyński! Menżyński! To tu tylko cudowna, że tu iuż od dwudziestu sześciu godzin pannie taki wiatr, a właśnie prosto w oczy nam od nieprzyiaciela, że się ludzie na koniach ledwie osiedzieć mogą. Właśnie na nas spuścili les puissances aeriennes, bo Wezyr ma być wielki czarownik. Wczora tedy o południu zszedłem się z woyskiem swoiem, y przechodziliśmy tę tu znowu górę niecnotliwą lasem wielkim, gęstym okrytą, przykrą et inaccesible. Uważyć tedy, co to za łaska Boża, żeśmy tu przeszedłszy takie mieysca bez szkody i impedimentu. Wozy swoie zostawiliśmy o mil z tąd trzy, nad Dunaiem, w mieyscu iednem barzo dobrem y obronnem: tuśmy tylko wzięli dwa lekkie, ostatek na mułach, ale to wszystko nic; większe się nam w tym stało oszukanie, że nam wszyscy powiadali, nawet Generałowie sami, że skoro wyniydziemy na tę tu górę Kalemberg nazwano, że tam iuż będzie dobrze, że tylko winnicami pochyła nam będzie ku Wiedniowi droga. Aż gdy my tu stawamy, naprzód widzimy obóz Turecki wielki bardzo iako na dłoni, miasto Wiedeń, y za mil kilkanaście daley: ale od nas tam nie pole, ale lasy ieszcze, i des précipices et une grandissime montagne du coté droit; o czym nam nigdy nie powiedziano, et cinq ou six ravines. Dla tego tedy ledwo nam ieszcze za dwa dni przyidzie do samey akcyi, bo musiemy odmienić cale teraz y szyk, y manierę woyny, y zacząć z nimi a la maniere owych wielkich Maurycych, Spinolów y innych, którzy szli a la secura, gagnant peu à peu le terrain. Mówiąc iednak humainement a pokładaiąc wszystkie nadzieie w Bogu naszym, miałby też nieprzyiaciel wielką odnieść konfuzyą, który ani się okopał, bo mu się też okopać niepodobna, ani ścisnął son camp w kupę, ale tak stoi, iako byśmy na sto mil od niego byli. Komendant Wiedeński widzi nas: puszczał race y z dział biie ustawicznie. Turcy zaś nic dotąd nie uczynili, tylko na skrzydło lewe, tam gdzie Xże Lotaryński z Saskim stoią, pod murami klasztoru de la Cameldolie, (i te mury nasi opanowali), wyprawił kilkadziesiąt Chorągwi z kilko tysięcy Janczarów, bronione niby pasu tamtendy nad Dunaiem. Jadę tam zaraz, y dla tego kończyć muszę, ieżeli tamtey nocy nie zrobili iakiego retranchement; coby było bardzo dla nas nie dobrze, bo ia ich z tamtąd atakować myślę. Woysko nasze stoi wszerz z wielkie pół mile po górach w lasach, że mieysce ledwo iest ścieszko przedrapać się od skrzydła do skrzydła. Ia tu na samym nocowałem skrzydle prawym przy piechotach[1]. Obóz wszystek widać Turecki. Działa zmrużyć oka nie dały. Takeśmy się tu wylekczyli przez ten piątek i sobotę, żeby każdy z nas ielenie po górach uganiać mógł. O konie naygorzey, które cale nie iedzą ieno liście z drzew. Nie masz prowiantu dotąd obiecanego ni na konie, ni na ludzi: Ludzie iednak nasi barzo ochotni. Piechoty te, które mi przydano do woyska naszego, z taką się wysługuią submissyą, że nigdy tak swoie: nasze zaś poglądaią miłosiernym okiem na obóz Turecki, a z wielką tam bytności swojey impatientio; Ale to chyba sama mocna ręka Boska sprawić może. Tatarów prawie dotąd nie widać: nie wiemy jeszcze, gdzie są. List od WMci serca mego przez sługę P. Wdy Wołyńskiego pisany, pod samą tą niecnotliwą wczora odebrałem górą, pisany 6 Septembra Nro 6. Nie trzeba się z tym chwalić, że szósty, bo ten móy będzie już ósmy: zabawił mię mile barzo ten list aż do świtu. Zaczym iuż kończyć muszę, całuiąc milion razy wszystkie śliczności WMści serca mego iedynego.
Mesbaismains à ma soeur et à Mr. le Marquis.
Dzieci całuię y przyciskam do siebie.
Przeczytay WMść moia Panno ten list P. Drionowi, bo z niego może mieć wielką do dyskursu materyą.







  1. Piechota polska pod Wiedniem z dwudziestu składała się pułków i na ośm brygad była podzielona. Mniemam, iż ciekawości czytelników moich, szczególniej zaś wojskowych, dogodzę, przyłączając tu szyk bojowy tejże piechoty z wymienieniem jej dowódzców.
    Brygady prawego skrzydła.
    BRYGADA 1.
    Ernesta Denhoffa, kasztelana wileńskiego, generała-lajtnanta.

    1. Pułk tegoż Denhoffa. Pułkownik Bernfejer.
    2. Pułk królewicza Jakóba. Pułkownik Otto Seswegier.
    Brygadę tę królewską nazywano.



    BRYGADA 2.
    Stanisława Morsztyna, chorążego Zatorskiego.

    3. Pułk tegoż Morsztyna. Pułkownik Gerard Tygenhoff.
    Major Krystjan.
    4. Pułk Wacława Szczuki, stolnika wiskiego. Pułkownik Weretycz.



    BRYGADA 3.
    Eliasza Łąckiego, chorążego ziem pruskich.

    5. Pułk tegoż Łąckiego. Pułkownik Franciszek Lanckoroński, starosta stobnicki.
    6. Pułk Wacława Leszczyńskiego, wojewody podlaskiego. Pułkownik Tobiasz Knobelsdorf.



    BRYGADA 4.
    Fryderyka Grebena.

    7. Pułk tegoż Grebena. Podpułkownik Gutry.
    8. Pułk Jabłonowskiego, hetmana W. K. Pułkownik Berens.
    9. Pułk Krasińskiego, referendarza koronnego, pułkownik Zorowski.



    Brygady lewego skrzydła.
    BRYGADA 1.
    Pułkownika Butlera, starosty bydgoskiego.

    10. Pułk tegoż Butlera.
    11. Pułk Kątskiego, generała artyleryi.



    BRYGADA 2.
    Jana Denemarka, pułkownika.

    12. Pułk tegoż Denemarka. Podpułkownik Sakien.
    13. Pułk Potockiego, kasztelana krakowskiego.
    14. Pułk Lubomirskiego.
    15. Pułk hr. de Maligny. Pułkownik Kożuchowski.



    BRYGADA 3.
    Tomasza Zamojskiego, kasztelana halickiego.

    16. Pułk tegoż Zamojskiego. Pułkownik Dobczyc.
    17. Pułk Gnińskiego, wojewody czernichowskiego. Podpułkownik Frank.



    BRYGADA 4.
    Pułkownika Kreuzera.

    18. Pułk Wielopolskiego kanclerza W. koronnego.
    19. Pułk Sieniawskiego, hetmana polnego koronnego. Pułkownik Asferus.
    20. Pułk Denhoffa, wojewody pomorskiego.



    Artyleryi dowodził Kątski, kasztelan lwowski. Pułkownikiem tego oddziału był Fink. Majorem Rudkowski.

    Kochowski Commentarius de bello contra Turcas apud Viennam a 1683.
    Nie wiadomo jak mocne były te pułki i jaka ich była wewnętrzna organizacya.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan III Sobieski.