<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Litwa za Witolda
Podtytuł Opowiadanie historyczne
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze
Data wyd. 1850
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
1426.

Gdy na sejmie w Łęczycy, panowie polscy dane w Brześciu dyploma następstwa na tron dla syna królewskiego, w obec jego rozsiekali szablami, a potém znowu, każdy z osobna ujęci, przypieczętowali; Witold uwiadomiony umyślnie poselstwem o ukończeniu sporu względem młyna Lubitz, nie miał już potrzeby ustępować powiatu Połongowskiego. Z oznajmieniem do Witolda posłani: Zbigniew biskup krakowski, Piotr Szafraniec podkomorzy krakowski i Mikołaj Drzewiecki pisarz królewski. Spotkani posłowie o dwie mile od Trok przez biskupa wileńskiego Macieja, przeprowadzani uczciwie, w bramie przez Witolda przyjęci, na zamku Trockim ugoszczeni zostali.
Uprzedziła to jeszcze wyprawa na Ruś w początku roku rozpoczęta, na którą sposobiono się. Witold w Styczniu już, obozował pomiędzy Smoleńskiem a Witebskiem, wioząc z sobą chorą naówczas żonę Juljannę. (13 Stycz. 1426 Napierski Ind. 1208). Do pół roku wszakże przeciągnęły się przygotowania i sama wyprawa.
Psków i Nowogród jak w roku przeszłym, były celem uzbrojenia: Psków zdawna wyłamywał się z lennictwa litewskiego. Posłowie jego i Nowogrodzcy przybyli, prosząc, o pojednanie i przebaczenie, ale za późno. Witold nie dając nic poznać po sobie, odprawił pskowskich posłów i nowogrodzkiego posadnika Teodora z obojętną odpowiedzią. Tymczasem potajemnie gotował się na nich. Zajście z biskupem dorpackim, który pod opieką Witolda zostawał, przyśpieszyło wybuch.
Historycy ruscy, przypisujący tę wyprawę chęci korzystania z młodości wnuka Bazylego, zupełnie w tym zarzucie słuszności nie mają. Sprawiedliwie Narbutt uważa, iż kronika nowogródzka wzmiankuje o przybyciu Bazylego do obozu Witolda, i przysiędze przez niego złożonéj dziadowi, iż do spraw Pskowa i Nowogrodu mięszać się nie będzie, ani ich posiłkować. W istocie dotąd W. xiążęta Moskiewscy mały bardzo wpływ mieli w Pskowie i Nowogrodzie, do ziem tych żadnego nie rościli prawa; czasowe przymierze wiązać ich tylko mogło. X. Razański Jan Teodorowicz, poprzysiągł także Witoldowi przymierze podobne.
W Czerwcu, przygotowania do wojny były już wielkie i Witold wezwał Krzyżaków mających go posiłkować, na Lipiec (Ind. Napierski 1210). Wojsko po cichu zgromadzone, z Czechów, Wołochów, Tatarów pod wodzą Machmeta cara i Krzyżaków składające się, posiłkowane przez Nowogrodzian niechętnie, oddziałem pod wodzą X. Alexandra Ihnatjewicza, d. 1 Sierpnia wtargnęło w ziemie Pskowskie na miasto Opoczkę idąc naprzód, które obległo.
Mieszkańcy dla obrony swéj, zrobili przed bramami most sztuczny, na cieńkich linach umocowany do podpiłowanych palów, pod któremi nabite były w głębokim kanale koły ostre i drzewca. Sami ukryli się za mury, oczekując szturmu. Nie widząc nikogo na murach, Witold sądził, że twierdza opuszczona została; rzucił się ze swemi na most gwałtownie, gdy wtém ukryci ludzie, liny podcięli. Wielkie mnóstwo ludu zapadło się i porozbijało na palach, inni żywcem pobrani w niewolę i srodze męczeni na murach w oczach Witolda, bo ich ze skóry żywcem obdzierano. To okrucieństwo dowodzące, że Opoczanie bronić się postanowili do upadłego, zniewoliło Witolda ustąpić pod Woroneż. Lecz i tu nie lepiéj mu poszło.
Zagrożone miasto, zawołało o pomoc do Pskowa; nadesłany posadnik Teodor z bojarami w poselstwie do W. xięcia, ale to odepchnięte w początku zostało i szturm po szturmie przypuszczano bez ustanku.
Szczególniejsza, nadzwyczaj gwałtowna burza, deszcze, ulewy; jedna zwłaszcza chwila z wiatrem tak gwałtownym, że się wszyscy skończenia świata lękali, a Witold sam chwyciwszy za słup namiotu, wołał — Boże, zmiłuj się! — zniewoliła do układów. Burza ta, którą wojsko za złą wróżbę wzięło, ochotę mu do dalszéj wyprawy odebrała. Woroneż zdał się na łaskę i okupem opłacił od zagłady.
Pskowianie osadzali tymczasem Kotelnię. Oddział siedmiotysięczny z Tatarami podstąpił pod nią, i dognał Pskowian, zmierzających do zamku, ale im tylko odjął trzydziestu ludzi; reszta zamknęła się w grodzie.
Psków pod Woroneżem, już proszący o przebaczenie, nie otrzymał go; W. xiąże podstąpił pod same miasto, którego przedmieścia popalone były.
Tu już wśród szturmu, za wdaniem się posła Wielkiego xięcia Bazylego i Aleksandra Włodzimierzowicza Łykowa, posadnicy Jakim i Teodor, przebłagali Witolda, który wziął okupu tysiąc rubli, razem z Woroneżem 1450; chociaż zwyciężca zażądał ich 3,000. Jeńców oddano na porękę pośredników, a pieniądze i więźniowie razem do Wilna na Trzy Króle dostawieni być mieli. Pskowianie opłacili jeszcze okup za jeńców swoich, którzy do Października następnego roku pozostali w Litwie.
Z Polską, w Grodnie starano się rozstrzygnąć małéj wagi trudności o rozgraniczenie ziem jéj od Zakonu, w czasie bytności króla. Wysłane na ten cel poselstwo, wyrobiło na rok następny zjazd, gdzie nareszcie arbitrowie ostatecznie postanowili granice Drezdenka, dotąd nieokreślone ściśle. W. xiążę Witold stawał w charakterze pośrednika, i okazywał Zakonowi przyjaźniejszym niż kiedy. Z królem zaś, przyjaźń dawna nadwerężona odejściem od Brodnicy, już się na nowo skojarzyć nie mogła. Witold podeszlejszy wiekiem, zaczynał marzyć coraz goręcéj o niezależnéj koronie litewskiéj, o utrzymaniu kraju tego odrębnym od Polski. Usiłowania jego do zachowania charakteru narodowości udzielnéj, ukazują się i w tém, że język litewski chciał uczynić językiem sądów i prawa. Ale Krzyżacy obawiający się tego wielkiego przedsięwzięcia, któreby było pociągnęło wszystkie ludy plemienia litewskiego ku Litwie, odradzili to Witoldowi pod pozorem, iż język pogan jeszcze jest wiarą ich i przesądami dawnemi przesiękły, że tępiąc go tylko i niszcząc, nową religję zaszczepić można. Ten jeden krok niebaczny Witolda, który rady krzyżackiéj usłuchał, niezmiernie wpłynął na przyszłość. Z językiem znikło wszystko dawne, a pamiątki litewszczyzny lud tylko strażnik téj arki przechował w lasach, wykołysał na odludziu.
Krzyżacy codzień większy wpływ uzyskiwali nad umysłem W. xięcia; pochlebiając jego dumie, podsycali w nim myśl starania się o koronę litewską i ruską, podżegali go do oderwania się od Polski, którą osłabić było dla nich najpożądańszém. Witold zaślepiony na skutki, wziął do serca stać się niezależnym panem kraju, choćby na chwilę przed śmiercią, i umrzéć, pozostawując państwo swe silném a udzielném.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.