[95]PROLOG.
I.
Kurtyna wyobraża maskę tragiczną. Przez jeden oczodziur patrzy
oko minutę, potem znika.
REŻYSER, wyłażąc z pod kurtyny i kłaniając się.
Panowie i damy!
Zaraz zaczynamy:
Tylko dwa-trzy zdania,
I rzecz się odsłania,
Panowie i damy!
Choć łatwiej być zwierzęciem niżeli aktorem,
Ale robić aktora zwierzęciu nie łacno;
Gdy więc moi artyści jakie głupstwo pacną,
Ja na siebie należną im przyganę biorę,
Żem nie umiał im dodać uczeńszej wyćwiki.
Co się tyczy zaś głosów rejestru i brzmienia,
Darujcie, gdy znajdziecie coś do przyganienia:
To trudno — lwy nie mogą ryczeć jak słowiki.
Nawet rola pokusy, którą gra gazela,
Jest to raczej partycya koźla niż aniela.
Co do chóru, wiadomo: przy najlepszej modle
[96]
Solistów czy najgorszej — chór‑tłum ryczy podle.
Zatem, mniejsza o śpiewy: treść jeno niech strzela
W was, ku temu się kwapię i o to się modlę.
Widząc oznaki zniecierpliwienia, głosem szybkim:
Panowie i damy!
Sekunda — i gramy,
Panowie i damy!
Lecz pomimo najlepszych modłów mych i życzeń,
Nieodrazu schwycicie wątek kozłopieśni;
Więc starym obyczajem opowiem wam wcześniej,
Jakowa treść tych śpiewnych będzie wyjęzyczeń.
Opiany tutaj będzie lwa los, libertyna
Starego: jak go żądze wwiodły do niewoli;
Jak się kuglarstw nauczył, oraz dalsza kolej:
Jako z woli pogromcy spłodził w klatce syna,
Dawszy się rodzicielskiej opanować rui;
Jako syn ten zwyrodniał, acz ćwiczon od dziecka;
Jako przeciw staremu raz wystąpił lwu i
Jak go do uciekania podjudzał bez skutku.
To wam wszystko obwieści ta kozłopieśń smutku,
Zwana przez stylistyki tragedyą z grecka.
2.
Kłania się i chowa za kurtynę wciąż spuszczoną. Słychać kilka
akordów chóralnych, falujących piano. Z tła ich wynurzają się kolejno śpiewy.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Kraj zimny jest wyzuty
Z gorących barw i kras.
[97]
Po wszystek, wszystek czas
Maj lepszy był niż Luty.
CHÓR KONTRALTÓW.
Zwierz jeden, pojman raz,
Ód pęt jest jako struty,
I będzie wył dopóty,
Aż czmychnie, czmychnie w las.
CHÓR VOX HUMANA!
A inny zwierz — jak płaz;
Choć będzie bity, pluty,
Tresunku czci statuty
I lgnie do ludzkich mas.
CHÓR VOX BESTIALIS.
Niech, niech nie dziwią was
Z ust bestyj ludzkie nuty:
Zwierz zewsząd, zewsząd szczuty,
W kadłuby ludzkie wlazł.
RAZEM.
Za winę są pokuty,
Lecz rzadko, by w sam raz:
Niejeden zły się spasł, Dobremu brak na buty.
|
} bis
|
Koniec prologu. Zasłona idzie w górę zwolna i uroczyście.