Lwy (Lemański, 1905)/Akt I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Lwy |
Podtytuł | Tragedia zwierzęca w czterech aktach z prologiem i epilogiem |
Pochodzenie | Colloqvia albo Rozmowy |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze, Księgarnia S. Sadowskiego |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i spółka |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | {Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
AKT I.
Połowa sceny (lewa) przedstawia pokoik dziewiczy wraz z dziewiczą
Gazelą. Ściany pokoiku stanowi krata, której pręty zamaskowane są
liśćmi. Druga połowa sceny (prawa) przedstawia las dziewiczy.
GAZELA, oskubując liście mordką.
Czy kocha jak słodki sok traw
Zamyśla się i żuje liść ze smutkiem.
CHÓR VOX BESTIALIS.
Może się objadł i leży gdzie?
GAZELA.
Kochanku, zjawże się, zjaw.
CHÓR VOX HUMANA.
Że nie żył cnie, CHÓR VOX BESTIALIS.
Pif!.. Paf!..
CHÓR KONTRALTÓW.
O lesie, zbaw ty go, zbaw!
GAZELA, skubiąc listek za listkiem.
O liściu, ach, powiedz ty mi,
CHÓR DYSZKANTÓW.
On jej nie kocha, nie kocha,
CHÓR KONTRALTÓW.
Być przez miłego wzgardzoną,
Słychać ryk lwi.
GAZELA, drżąc.
Co za złowieszczy to traf!
CHÓR KONTRALTÓW
O dolo! zbaw ty ją, zbaw!
Ryk potężnieje.
GAZELA, drży i klęka.
Miłości, zbaw ty mnie, zbaw!..
CHÓR KONTRALTÓW.
Miłość lękliwych ośmieli,
CHÓR VOX BESTIALIS.
A z heroiny znów — matkę.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Miłość — cne czucie i rzadkie.
Ryk zbliża się coraz bardziej.
GAZELA, z determinacyą.
Żeby tam nie wiem co, nie wiem... A gdy lew zje mnie samotną,
CHÓR KONTRALTÓW.
Choć przejął lęk ją do trzewi,
CHÓR VOX HUMANA.
Miłość gazelę i króla
Wchodzi Lew stary i zatrzymuje się przed pokoikiem, nie dostrzegając zamaskowanych prętów. Gazeli też nie widzi.
LEW STARY, czkając.
Wiele dziś jadłem... Rzuca okiem we wnętrze pokoiku.
Co widzę?.. Podchodzi bliżej.
Widzę Gazelę. Oblizuje się. Kpy mówią tak: cudzo-nie-łóż, Czkając kończy wyraz.
...peusz. Do Gazeli, która, dygocąc, dyga.
O wiotka, nie bój się, nie bój.
GAZELA, dygając.
Wybacz mi, puszcz potentacie,
LEW STARY, z udaną srogością.
Zawsze mi tu się szwendacie,
GAZELA, rumieniąc się.
Gazela.
LEW STARY, przechodząc w żartobliwość.
Coś mu nie pilno wesela... Obrzuca Gazelę wzrokiem.
Musi być chyba przyślepy. Surowo.
Bardzo mu, bardzo to ganię. GAZELA, skromnie.
Tak się niedawno widzielim.
LEW STARY, jakby do siebie.
O naiwności dziewicza! Wprost do gazeli.
Patrz, ty mu dajesz kwiat wszystek, Nagle i ogniście.
Chcesz? — ukarzemy panicza? Z natarczywym umizgiem.
Wszak on powinien niesytą Obłapia ją.
GAZELA.
Puść!...
LEW STARY.
Gazelito!..
CHÓR DYSZKANTÓW.
Ach, on ją zabałamuci!
CHÓR VOX HUMANA.
Pocóż budziła w nim chuci? LEW STARY, całując Gazelę.
Smacznaś jest...
GAZELA.
Ty, okrutniku!
LEW STARY.
Mów... mnie podnieca błaganie.
GAZELA.
Błagam... tyranie!
LEW STARY.
Niezłą masz krewkę... Zagryza Gazelę.
Po krzyku.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Zagryzł Gazelę, o biada!
CHÓR KONTRALTOW.
Kto zbytnio ufa, przepada.
LEW STARY.
O piekło! — wszędzie mur żelaz!.. Znam tych kraciastych moc budek...
POGROMCA, trzaskając batem.
Do cudzych Gazel byś nie lazł! Uderza lwa po łapach. Następnie staje w pozie, z atletycznie wypiętą piersią, zwrócony do widzów.
Ja cenię dolar, niezłą mam gratkę.
CHÓR VOX HUMANA.
Żeby był nie był żądzy rozpasał,
POGROMCA.
Choć i ja kocham, kocham Dolores,
CHÓRY, unisono.
Ten ma dolores, który ma żonę,
Zasłona spada. |