Lwy (Lemański, 1905)/całość
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Lwy |
Podtytuł | Tragedia zwierzęca w czterech aktach z prologiem i epilogiem |
Pochodzenie | Colloqvia albo Rozmowy |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze, Księgarnia S. Sadowskiego |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i spółka |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
LWY
TRAGEDYA ZWIERZĘCA W CZTERECH AKTACH Z PROLOGIEM I EPILOGIEM OSOBY:
LEW STARY, ojciec (bas I).
LEW MŁODY, syn (bas 2). GAZELA, pokusa (sopran). POGROMCA, kara (tenor). CHÓR DYSZKANTÓW. CHÓR KONTRALTÓW. CHÓR VOX HUMANA. CHÓR VOX BESTIALIS. REŻYSER, baryton.
Uwaga. Chóry śpiewają niewidzialne. Mors sola fatetur, quantula sint hominum corpuscula (qui vivi cupiditates animorum exfilere nequeant).
JUVENALIS. SAT. X.
COMMENTARIUS RUPERTI. PROLOG.
Kurtyna wyobraża maskę tragiczną. Przez jeden oczodziur patrzy
oko minutę, potem znika.
REŻYSER, wyłażąc z pod kurtyny i kłaniając się. Solistów czy najgorszej — chór‑tłum ryczy podle. Widząc oznaki zniecierpliwienia, głosem szybkim:
Panowie i damy!
Kłania się i chowa za kurtynę wciąż spuszczoną. Słychać kilka
akordów chóralnych, falujących piano. Z tła ich wynurzają się kolejno śpiewy.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Kraj zimny jest wyzuty Po wszystek, wszystek czas
CHÓR KONTRALTÓW.
Zwierz jeden, pojman raz,
CHÓR VOX HUMANA!
A inny zwierz — jak płaz;
CHÓR VOX BESTIALIS.
Niech, niech nie dziwią was
RAZEM.
Za winę są pokuty,
Koniec prologu. Zasłona idzie w górę zwolna i uroczyście. AKT I.
Połowa sceny (lewa) przedstawia pokoik dziewiczy wraz z dziewiczą
Gazelą. Ściany pokoiku stanowi krata, której pręty zamaskowane są
liśćmi. Druga połowa sceny (prawa) przedstawia las dziewiczy.
GAZELA, oskubując liście mordką.
Czy kocha jak słodki sok traw
Zamyśla się i żuje liść ze smutkiem.
CHÓR VOX BESTIALIS.
Może się objadł i leży gdzie?
GAZELA.
Kochanku, zjawże się, zjaw.
CHÓR VOX HUMANA.
Że nie żył cnie, CHÓR VOX BESTIALIS.
Pif!.. Paf!..
CHÓR KONTRALTÓW.
O lesie, zbaw ty go, zbaw!
GAZELA, skubiąc listek za listkiem.
O liściu, ach, powiedz ty mi,
CHÓR DYSZKANTÓW.
On jej nie kocha, nie kocha,
CHÓR KONTRALTÓW.
Być przez miłego wzgardzoną,
Słychać ryk lwi.
GAZELA, drżąc.
Co za złowieszczy to traf!
CHÓR KONTRALTÓW
O dolo! zbaw ty ją, zbaw!
Ryk potężnieje.
GAZELA, drży i klęka.
Miłości, zbaw ty mnie, zbaw!..
CHÓR KONTRALTÓW.
Miłość lękliwych ośmieli,
CHÓR VOX BESTIALIS.
A z heroiny znów — matkę.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Miłość — cne czucie i rzadkie.
Ryk zbliża się coraz bardziej.
GAZELA, z determinacyą.
Żeby tam nie wiem co, nie wiem... A gdy lew zje mnie samotną,
CHÓR KONTRALTÓW.
Choć przejął lęk ją do trzewi,
CHÓR VOX HUMANA.
Miłość gazelę i króla
Wchodzi Lew stary i zatrzymuje się przed pokoikiem, nie dostrzegając zamaskowanych prętów. Gazeli też nie widzi.
LEW STARY, czkając.
Wiele dziś jadłem... Rzuca okiem we wnętrze pokoiku.
Co widzę?.. Podchodzi bliżej.
Widzę Gazelę. Oblizuje się. Kpy mówią tak: cudzo-nie-łóż, Czkając kończy wyraz.
...peusz. Do Gazeli, która, dygocąc, dyga.
O wiotka, nie bój się, nie bój.
GAZELA, dygając.
Wybacz mi, puszcz potentacie,
LEW STARY, z udaną srogością.
Zawsze mi tu się szwendacie,
GAZELA, rumieniąc się.
Gazela.
LEW STARY, przechodząc w żartobliwość.
Coś mu nie pilno wesela... Obrzuca Gazelę wzrokiem.
Musi być chyba przyślepy. Surowo.
Bardzo mu, bardzo to ganię. GAZELA, skromnie.
Tak się niedawno widzielim.
LEW STARY, jakby do siebie.
O naiwności dziewicza! Wprost do gazeli.
Patrz, ty mu dajesz kwiat wszystek, Nagle i ogniście.
Chcesz? — ukarzemy panicza? Z natarczywym umizgiem.
Wszak on powinien niesytą Obłapia ją.
GAZELA.
Puść!...
LEW STARY.
Gazelito!..
CHÓR DYSZKANTÓW.
Ach, on ją zabałamuci!
CHÓR VOX HUMANA.
Pocóż budziła w nim chuci? LEW STARY, całując Gazelę.
Smacznaś jest...
GAZELA.
Ty, okrutniku!
LEW STARY.
Mów... mnie podnieca błaganie.
GAZELA.
Błagam... tyranie!
LEW STARY.
Niezłą masz krewkę... Zagryza Gazelę.
Po krzyku.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Zagryzł Gazelę, o biada!
CHÓR KONTRALTOW.
Kto zbytnio ufa, przepada.
LEW STARY.
O piekło! — wszędzie mur żelaz!.. Znam tych kraciastych moc budek...
POGROMCA, trzaskając batem.
Do cudzych Gazel byś nie lazł! Uderza lwa po łapach. Następnie staje w pozie, z atletycznie wypiętą piersią, zwrócony do widzów.
Ja cenię dolar, niezłą mam gratkę.
CHÓR VOX HUMANA.
Żeby był nie był żądzy rozpasał,
POGROMCA.
Choć i ja kocham, kocham Dolores,
CHÓRY, unisono.
Ten ma dolores, który ma żonę,
Zasłona spada. AKT II.
Wnętrze wielkiej klatki cyrkowej. LEW STARY drzemie.
POGROMCA, wchodząc szybko i z trzaskiem.
No, dalej, królu, auf! — hop w środek obręczy!
LEW STARY, pokornie.
Ach, jak mię to męczy!..
POGROMCA, pokazuje mu kawał jelit.
Głodnyś?.. Post labores
LEW STARY.
Nie łżesz?
POGROMCA.
Na Dolores! Lew skacze przez obręcz, ale oburzony na siebie, mruczy z gniewu. Pogromca bije go i mówi:
A, jeszcze nie możemy pożegnać się z pychą! Bije go znowu.
LEW STARY, skacząc.
O, rab jużem, rab!
POGROMCA, rzuca mu ochłap.
Na, królu, atrappe!
Lew chwyta mięso, pożera je i zlizuje ślad krwi na podłodze.
CHÓR VOX HUMANA.
A przecież był to śmiały lew;
CHÓR KONTRALTÓW.
A... a... a... a... a... ch!
CHÓR DYSZKANTÓW.
A... a... a... a... a... ch!
CHÓR VOX BESTIALIS.
A... a... a... a... a... ch! CHÓR VOX HUMANA.
W łakomym zwierzu
CHÓR VOX BESTIALIS.
Lwa uczy skakać
CHÓR DYSZKANTÓW.
Przez obręcze
CHÓRY RAZEM.
A... a... a... ch!
POGROMCA.
Dość, królu, nie należy
LEW STARY, z bolesną ironią.
Dobra lwu i kropla...
POGROMCA.
Skacz no jeszcze! — hopla!
LEW STARY, skacząc.
Przeklęty cyrk twój!
POGROMCA.
Ruhig! LEW STARY.
Licho pal to!
POGROMCA bije go i nadstawia obręcz.
Ani mi słówka! Lew skacze.
Jeszcze jedno salto! Lew skacze. Pogromca klepie go.
All right! Aż miło — lwy dobrze ćwiczone. Rzuca lwu mięsa więcej. Lew pożera je.
POGROMCA.
Zgadnij, com ci zgotował?
LEW STARY z namysłem.
Rostbeef?
POGROMCA kiwa głową zaprzeczająco.
LEW STARY.
Schnitzel?
POGROMCA, jak wyżej.
LEW STARY.
??? POGROMCA.
Żonę —
LEW STARY, uradowany.
Brawo! Bylebym śniadanie
POGROMCA, wychodzi i po chwili wprowadza lwicę, a zwracając się do Lwa:
Ślubuj-że miłość w następstwa płodną.
Wychodzi.
Lew przygląda się lwicy i postępuje ku niej z oznakami rui. Zasłona spada. Słychać chóry.
CHÓR VOX HUMANA.
A jednak był to śmiały lew:
CHÓR VOX BESTIALIS.
Z gazeli rączych, wiotkich ciał CHÓR KONTRALTÓW.
Dziś padło mu rozgrzewa krew.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Ach biedny, padły lew!
RAZEM.
A... a... a... a... a... ch!
Milczenie. Do następnego aktu upływają dwa lata.
AKT III.
Inna klatka. Wnętrze jej, tam i z powrotem, gorączkowo przemierza
LEW MŁODY, bijąc się po bokach ogonem.
M!............
CHÓR VOX HUMANA.
Szczęsnej lwa doli lwica jest metą.
CHÓR VOX BESTIALIS.
A nieszczęśliwej — zapomnień Letą.
CHÓR VOX HUMANA.
Jeno nieszczęsny lew niech pamięta,
LEW MŁODY, jak wyżej.
M!...........
CHÓR KONTRALTÓW.
Chodzi syn w klatce, niby wahadło: CHÓR VOX BESTIALIS.
Prozy czczość wszystka, od a do zeta,
CHÓR VOX HUMANA.
Tak to na świecie tym, pełnym chuci:
LEW MŁODY, jak wyżej,
M!..........
POGROMCA wchodzi i klepie lwa po ramieniu. Lew wzdryga się.
No, amigo, co słychać? Rośniemy? Mężniejem? Spostrzega mięso nie zjedzone.
Czemu nie jesz?
LEW MŁODY, chmurnie i mrukliwie.
Nie jem.
POGROMCA.
Cóż to za ascetyzmy? Nie znoszę tych wstrętów.
LEW MŁODY.
Powiedz, czy na świecie, prócz żelaznych prętów Który zowiesz areną, tylko gminne twarze
POGROMCA.
Mów — publiki: to nasza Golkonada.
LEW MŁODY.
Jeżeli chcesz, bym jadł, to mów, jak świat wygląda
POGROMCA, biorąc obręcz.
Świat?.. Tej okrągłej przypatrz się obręczy Lew skacze.
Obręcz ci nastręczy
LEW MŁODY.
Czy i płaski?
POGROMCA.
Nie — w kształcie balona.
LEW MŁODY.
A więc świat jest okrągły, nadęty i pusty?
POGROMCA.
Gadajże do biskupa! O głowo kapusty! Dzieli się zaś na części: naprzód idzie stara
LEW MŁODY.
Rozumiem... tak, rozumiem... No, a w innej części?
POGROMCA.
Prawo Lynch’a, stryka, pięści,
LEW MŁODY.
A więc u was górą — słabi?
POGROMCA, bezwiednie potrząsa batem.
No tak... nie... tak... Widzisz... zrozum —
LEW MŁODY.
Co to?
POGROMCA.
Streszczam ci kulturę. LEW MŁODY.
A...
POGROMCA.
Rosną puszcze,
LEW MŁODY, porykując.
M!...
CHÓRY RAZEM.
m...m...m...m...
POGROMCA.
Pni, gałęzi
LEW MŁODY, porykując mocniej.
M M!!..
CHÓRY RAZEM.
mm... mm... mm... POGROMCA.
Panter, słoni
LEW MŁODY, rycząc coraz głośniej.
M M M M ! ! !..
CHÓRY RAZEM.
mmm... mmm...
POGROMCA.
Co gazeli
LEW MŁODY, zgrzytając.
Któż ich królem?
POGROMCA, nie widzi groźnej miny Lwa.
Lew.
LEW MŁODY, ze strasznym rykiem.
M M M M !....... Rzuca się na Pogromcę i zagryza go. Chóry wydają jeden ztonowany okrzyk i cichną, potem — 3.
CHÓR VOX HUMANA.
Ginie, kto żądzmi swemu nie władnie.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Pogromca byłby do śmierci dożył,
CHÓR VOX BESTIALIS i CHÓR KONTRALTÓW.
Któż to przeczuje, któż to odgadnie?
CHÓR DYSZKANTÓW.
Wprzódy Pogromca jego batożył —
CHÓR KONTRALTÓW.
Teraz Lew jemu wgryza się do żył.
CHÓRY RAZEM.
Dziś leży martwy ten, co się srożył. AKT IV.
Wnętrze klatki LWA STAREGO, który z trudem ogryza kość. Drzwi klatki otwarte.
LEW MŁODY, wpada wzburzony.
Ojcze!
LEW STARY, nie wypuszczając kości.
No, czego?
LEW MŁODY.
Zrodziłeś mię!
LEW STARY.
Bzika.
LEW MŁODY.
Gdzieindziej się otwiera świat, a tu — zamyka!.. LEW STARY, porzucając kość.
O synu nieszczęsny! —
LEW MŁODY.
Ojcze, tyś zepsiał!..
LEW STARY.
Ha, kto nie zepsieje,
LEW MŁODY, wskazując na otwarte drzwi.
Uciekajmy!
LEW STARY.
Zwaryował!
LEW MŁODY.
Toż klatka otwarta!
LEW STARY.
Hm... gazeli?.. Po namyśle.
Nie, na nic! Sprawa dyabła warta. Nie mielibyśmy, przyznaj, czem płacić za żarcie.
LEW MŁODY, zapalczywie.
To zdechniem! Chodź! pomyśl — zdechniem za areną!
LEW STARY.
Posłuchaj, znośmy jakoś więzy społeczności:
LEW MŁODY.
Chodź... Słyszałem, są lasy gdzieś majoratowe.
LEW STARY.
Nie... Jam przywykł do cyrku... Lubię oklask, tłumy...
LEW MŁODY, z gniewem.
O ty padlinolubie! O ty, lwie bez dumy!
LEW STARY, spokorniały.
Lecz z myślą o jutrze.
LEW MŁODY, z furyą.
Haniebnem...
LEW STARY, jak wyżej.
Wierz mi, nie żałuj tych stref, LEW MŁODY, groźnie.
Co tam gdzie?
LEW STARY, wstydliwie.
Gdzie bydło chudsze...
LEW MŁODY, groźniej.
Ale gdzie...
LEW STARY, z wahaniem.
Co gdzie?
LEW MŁODY, rycząc strasznie.
Gdzie Królem — lew. Rzuca się na lwa starego i zagryza.
LEW MŁODY.
Tak, śmierć pomiędzy mną i tem padłem! Chce wybiedz i zatrzymuje się w progu klatki.
A jeśli złapią?.. Po chwili wahania.
Ha, to — przepadłem! Wybiega. Za sceną słychać grzmot wystrzałów i okrzyki zwiastujące śmierć ojcobójcy.
CHÓR VOX BESTIALIS.
Rodzinne z ojcem zerwał ogniwo.
CHÓR DYSZKANTÓW.
Lewkowi obrzydł tresury nałóg:
CHÓR KONTRALTÓW.
Płaczem młodego lwa, płaczem czule:
CHÓR VOX HUMANA.
Ani ja, ani ja go nie winię,
RAZEM.
Gdy w chuci siejba — w płakaniu żniwo, Wielkim głosem.
Uchodźmy!— chodźmy z miejsc tych co żywo! Słychać, jak za sceną hałasując i tupiąc chóry wybiegają.
Zasłona spada.
EPILOG.
Zasłona odchyla się na nowo.
REŻYSER.
Damy i panowie!
FINIS COLLOQVIARUM albo KONIEC ROZMÓW.
|