Lwy (Lemański, 1905)/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Lemański
Tytuł Lwy
Podtytuł Tragedia zwierzęca w czterech aktach z prologiem i epilogiem
Pochodzenie Colloqvia albo Rozmowy
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze, Księgarnia S. Sadowskiego
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i spółka
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LWY






TRAGEDYA ZWIERZĘCA W CZTERECH
AKTACH Z PROLOGIEM I EPILOGIEM
OSOBY:


LEW STARY, ojciec (bas I).
LEW MŁODY, syn (bas 2).
GAZELA, pokusa (sopran).
POGROMCA, kara (tenor).
CHÓR DYSZKANTÓW.
CHÓR KONTRALTÓW.
CHÓR VOX HUMANA.
CHÓR VOX BESTIALIS.
REŻYSER, baryton.


Uwaga. Chóry śpiewają niewidzialne.
Mors sola fatetur, quantula sint hominum corpuscula (qui vivi cupiditates animorum exfilere nequeant).
JUVENALIS. SAT. X.
COMMENTARIUS RUPERTI.
PROLOG.


I.

Kurtyna wyobraża maskę tragiczną. Przez jeden oczodziur patrzy oko minutę, potem znika.


REŻYSER, wyłażąc z pod kurtyny i kłaniając się.
Panowie i damy!
Zaraz zaczynamy:
Tylko dwa-trzy zdania,
I rzecz się odsłania,
Panowie i damy!
Choć łatwiej być zwierzęciem niżeli aktorem,
Ale robić aktora zwierzęciu nie łacno;
Gdy więc moi artyści jakie głupstwo pacną,
Ja na siebie należną im przyganę biorę,
Żem nie umiał im dodać uczeńszej wyćwiki.
Co się tyczy zaś głosów rejestru i brzmienia,
Darujcie, gdy znajdziecie coś do przyganienia:
To trudno — lwy nie mogą ryczeć jak słowiki.
Nawet rola pokusy, którą gra gazela,
Jest to raczej partycya koźla niż aniela.
Co do chóru, wiadomo: przy najlepszej modle

Solistów czy najgorszej — chór­‑tłum ryczy podle.
Zatem, mniejsza o śpiewy: treść jeno niech strzela
W was, ku temu się kwapię i o to się modlę.

Widząc oznaki zniecierpliwienia, głosem szybkim:

Panowie i damy!
Sekunda — i gramy,
Panowie i damy!
Lecz pomimo najlepszych modłów mych i życzeń,
Nieodrazu schwycicie wątek kozłopieśni;
Więc starym obyczajem opowiem wam wcześniej,
Jakowa treść tych śpiewnych będzie wyjęzyczeń.
Opiany tutaj będzie lwa los, libertyna
Starego: jak go żądze wwiodły do niewoli;
Jak się kuglarstw nauczył, oraz dalsza kolej:
Jako z woli pogromcy spłodził w klatce syna,
Dawszy się rodzicielskiej opanować rui;
Jako syn ten zwyrodniał, acz ćwiczon od dziecka;
Jako przeciw staremu raz wystąpił lwu i
Jak go do uciekania podjudzał bez skutku.
To wam wszystko obwieści ta kozłopieśń smutku,
Zwana przez stylistyki tragedyą z grecka.



2.

Kłania się i chowa za kurtynę wciąż spuszczoną. Słychać kilka akordów chóralnych, falujących piano. Z tła ich wynurzają się kolejno śpiewy.
CHÓR DYSZKANTÓW.

Kraj zimny jest wyzuty
Z gorących barw i kras.

Po wszystek, wszystek czas
Maj lepszy był niż Luty.


CHÓR KONTRALTÓW.

Zwierz jeden, pojman raz,
Ód pęt jest jako struty,
I będzie wył dopóty,
Aż czmychnie, czmychnie w las.


CHÓR VOX HUMANA!

A inny zwierz — jak płaz;
Choć będzie bity, pluty,
Tresunku czci statuty
I lgnie do ludzkich mas.


CHÓR VOX BESTIALIS.

Niech, niech nie dziwią was
Z ust bestyj ludzkie nuty:
Zwierz zewsząd, zewsząd szczuty,
W kadłuby ludzkie wlazł.


RAZEM.

Za winę są pokuty,
Lecz rzadko, by w sam raz:

Niejeden zły się spasł,
Dobremu brak na buty.
} bis
Koniec prologu. Zasłona idzie w górę zwolna i uroczyście.
AKT I.

Połowa sceny (lewa) przedstawia pokoik dziewiczy wraz z dziewiczą Gazelą. Ściany pokoiku stanowi krata, której pręty zamaskowane są liśćmi. Druga połowa sceny (prawa) przedstawia las dziewiczy.
1.

GAZELA, oskubując liście mordką.

Czy kocha jak słodki sok traw
Mój Gazel mnie?
Czy lotny, rączny i żwaw
Ku innej mknie?


Zamyśla się i żuje liść ze smutkiem.


CHÓR VOX BESTIALIS.

Może się objadł i leży gdzie?


GAZELA.

Kochanku, zjawże się, zjaw.


CHÓR VOX HUMANA.

Że nie żył cnie,
Przeciął mu dnie
Strzał snadź?..

CHÓR VOX BESTIALIS.

Pif!.. Paf!..


CHÓR KONTRALTÓW.

O lesie, zbaw ty go, zbaw!


GAZELA, skubiąc listek za listkiem.

O liściu, ach, powiedz ty mi,
Nadzieją mnie nakarm zieloną:
Kocha?.. Nie kocha?.. Tak? Ni?..
Dużo?.. Cokolwiek?.. Nic pono?..


CHÓR DYSZKANTÓW.

On jej nie kocha, nie kocha,
Nie kocha wiele, ni trocha!


CHÓR KONTRALTÓW.

Być przez miłego wzgardzoną,
O jakże los taki łzaw!


Słychać ryk lwi.


GAZELA, drżąc.

Co za złowieszczy to traf!
Czekać Gazela tu mam,
Gdzie krąży Lew, brutalny cham...


CHÓR KONTRALTÓW

O dolo! zbaw ty ją, zbaw!


Ryk potężnieje.

GAZELA, drży i klęka.

Miłości, zbaw ty mnie, zbaw!..
Wstaje.
Czekać czy uciec?.. Jeżeli
Tu swej nie znajdzie gazeli
Gazel mój, zwierzę kochane?..
Namyśla się.
Czekać czy uciec?..
Stanowczo.
Zostanę.


CHÓR KONTRALTÓW.

Miłość lękliwych ośmieli,
Zrobi heroinę z gazeli.


CHÓR VOX BESTIALIS.

A z heroiny znów — matkę.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Miłość — cne czucie i rzadkie.


Ryk zbliża się coraz bardziej.


GAZELA, z determinacyą.

Żeby tam nie wiem co, nie wiem...
Swemu miłemu nie skrewię.
On przyjdzie, to się obronim
Ucieczką w step chyżolotną;

A gdy lew zje mnie samotną,
To z myślą, z myślą zje o nim


CHÓR KONTRALTÓW.

Choć przejął lęk ją do trzewi,
Ale miłemu nie skrewi.


CHÓR VOX HUMANA.

Miłość gazelę i króla
Znieczula na śmierć, znieczula.



2.

Wchodzi Lew stary i zatrzymuje się przed pokoikiem, nie dostrzegając zamaskowanych prętów. Gazeli też nie widzi.


LEW STARY, czkając.

Wiele dziś jadłem...
Czka.
Tak, wiele...
Żyje się, czem się brzuch naćka:
Nad wszystko dbajmy o maćka.

Rzuca okiem we wnętrze pokoiku.

Co widzę?..

Podchodzi bliżej.

Widzę Gazelę.

Oblizuje się.

Kpy mówią tak: cudzo-nie-łóż,
A ja: co widzisz, spotrzebuj.
Tego mnie uczył pa...

Czkając kończy wyraz.

...peusz.

Do Gazeli, która, dygocąc, dyga.

O wiotka, nie bój się, nie bój.


GAZELA, dygając.

Wybacz mi, puszcz potentacie,
Że jestem celem twych źrenic.
Przejdź, proszę, i nie rób mnie nic.


LEW STARY, z udaną srogością.

Zawsze mi tu się szwendacie,
Kusidła?... Małe wam stepy?
Kogóż to czekasz?


GAZELA, rumieniąc się.

Gazela.


LEW STARY, przechodząc w żartobliwość.

Coś mu nie pilno wesela...

Obrzuca Gazelę wzrokiem.

Musi być chyba przyślepy.
Tylu powabom gazelim
Pozwalać więdnąć czekaniem!..

Surowo.

Bardzo mu, bardzo to ganię.


GAZELA, skromnie.

Tak się niedawno widzielim.


LEW STARY, jakby do siebie.

O naiwności dziewicza!

Wprost do gazeli.

Patrz, ty mu dajesz kwiat wszystek,
A on lumpuje gdzieś chłystek...

Nagle i ogniście.

Chcesz? — ukarzemy panicza?

Z natarczywym umizgiem.

Wszak on powinien niesytą
Łapą otoczyć biódr wzgórze,
W gardło kły wrazić, w ust róże
Całować...

Obłapia ją.


GAZELA.

Puść!...


LEW STARY.

Gazelito!..


CHÓR DYSZKANTÓW.

Ach, on ją zabałamuci!


CHÓR VOX HUMANA.

Pocóż budziła w nim chuci?


LEW STARY, całując Gazelę.

Smacznaś jest...


GAZELA.

Ty, okrutniku!


LEW STARY.

Mów... mnie podnieca błaganie.
Mów jeszcze...


GAZELA.

Błagam... tyranie!


LEW STARY.

Niezłą masz krewkę...

Zagryza Gazelę.

Po krzyku.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Zagryzł Gazelę, o biada!


CHÓR KONTRALTOW.

Kto zbytnio ufa, przepada.



3.
Wchodzi Pogromca i z trzaskiem zasuwa kratę. Lew porzuca niedogryzioną Gazelę i uderza łapami o pręty klatki, rycząc.

LEW STARY.

O piekło! — wszędzie mur żelaz!..

Znam tych kraciastych moc budek...
A tom się złapał jak dudek!


POGROMCA, trzaskając batem.

Do cudzych Gazel byś nie lazł!

Uderza lwa po łapach. Następnie staje w pozie, z atletycznie wypiętą piersią, zwrócony do widzów.

Ja cenię dolar, niezłą mam gratkę.
Pocóżeś, królu, żądze rozpasał?
Zamiast pustyni będziesz miał kratkę,
Pod moim batem będziesz ty hasał.


CHÓR VOX HUMANA.

Żeby był nie był żądzy rozpasał,
Terazby sobie po stepie hasał.


POGROMCA.

Choć i ja kocham, kocham Dolores,
Ale mi obca jest chuć zwierzęca:
Dolar mię, dolar więcej przynęca,
Więc mam trzos pełny i czyste mores.


CHÓRY, unisono.

Ten ma dolores, który ma żonę,
Ale ma mores nieuszkodzone.


Zasłona spada.



AKT II.



1.

Wnętrze wielkiej klatki cyrkowej. LEW STARY drzemie.


POGROMCA, wchodząc szybko i z trzaskiem.

No, dalej, królu, auf! — hop w środek obręczy!
Allez, allez, go, vorwärts!


LEW STARY, pokornie.

Ach, jak mię to męczy!..
Głodnym...


POGROMCA, pokazuje mu kawał jelit.

Głodnyś?.. Post labores
Dostaniesz ten tu ochłap.


LEW STARY.

Nie łżesz?


POGROMCA.

Na Dolores!

Lew skacze przez obręcz, ale oburzony na siebie, mruczy z gniewu. Pogromca bije go i mówi:

A, jeszcze nie możemy pożegnać się z pychą!
Skacz mi tu przyzwoiciej!.. Ani mru-mru — cicho!

Bije go znowu.


LEW STARY, skacząc.

O, rab jużem, rab!


POGROMCA, rzuca mu ochłap.

Na, królu, atrappe!


Lew chwyta mięso, pożera je i zlizuje ślad krwi na podłodze.



2.

CHÓR VOX HUMANA.

A przecież był to śmiały lew;
Gazele przed nim drżały...


CHÓR KONTRALTÓW.

A... a... a... a... a... ch!


CHÓR DYSZKANTÓW.

A... a... a... a... a... ch!


CHÓR VOX BESTIALIS.

A... a... a... a... a... ch!


CHÓR VOX HUMANA.

W łakomym zwierzu
Serce zajęcze.


CHÓR VOX BESTIALIS.

Lwa uczy skakać
Głód...


CHÓR DYSZKANTÓW.

Przez obręcze


CHÓRY RAZEM.

A... a... a... ch!


POGROMCA.

Dość, królu, nie należy
Zlizywać z talerzy.


LEW STARY, z bolesną ironią.

Dobra lwu i kropla...


POGROMCA.

Skacz no jeszcze! — hopla!


LEW STARY, skacząc.

Przeklęty cyrk twój!


POGROMCA.

Ruhig!


LEW STARY.

Licho pal to!


POGROMCA bije go i nadstawia obręcz.

Ani mi słówka!

Lew skacze.

Jeszcze jedno salto!

Lew skacze. Pogromca klepie go.

All right! Aż miło — lwy dobrze ćwiczone.

Rzuca lwu mięsa więcej. Lew pożera je.



3.

POGROMCA.

Zgadnij, com ci zgotował?


LEW STARY z namysłem.

Rostbeef?


POGROMCA kiwa głową zaprzeczająco.


LEW STARY.

Schnitzel?


POGROMCA, jak wyżej.


LEW STARY.

???


POGROMCA.

Żonę —
Poczciwą, hodowaną u mnie z niemowlątka
W cnotliwej, mocnej klatce... Bo najlepsze lwiątka
Są wyedukowane w kratkowanym stanie.


LEW STARY, uradowany.

Brawo! Bylebym śniadanie
Tylko miewał sutsze,
Możnaby klown’a bytem, bez troski o jutrze
Radować lica...
Gdzież jest ta lwica?
Już mi jej głodno.


POGROMCA, wychodzi i po chwili wprowadza lwicę, a zwracając się do Lwa:

Ślubuj-że miłość w następstwa płodną.


Wychodzi.
Lew przygląda się lwicy i postępuje ku niej z oznakami rui. Za­słona spada. Słychać chóry.



4.

CHÓR VOX HUMANA.

A jednak był to śmiały lew:
Gazele przed nim drżały!..


CHÓR VOX BESTIALIS.

Z gazeli rączych, wiotkich ciał
Uciechę lew ten stary miał.


CHÓR KONTRALTÓW.

Dziś padło mu rozgrzewa krew.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Ach biedny, padły lew!


RAZEM.

A... a... a... a... a... ch!


Milczenie. Do następnego aktu upływają dwa lata.



AKT III.


1.

Inna klatka. Wnętrze jej, tam i z powrotem, gorączkowo przemierza
LEW MŁODY, bijąc się po bokach ogonem.

M!............


CHÓR VOX HUMANA.

Szczęsnej lwa doli lwica jest metą.


CHÓR VOX BESTIALIS.

A nieszczęśliwej — zapomnień Letą.


CHÓR VOX HUMANA.

Jeno nieszczęsny lew niech pamięta,
Że w hecy sam — do hec rodzi lwięta.


LEW MŁODY, jak wyżej.

M!...........


CHÓR KONTRALTÓW.

Chodzi syn w klatce, niby wahadło:
Życie mu gorzkie, niesmaczne jadło.


CHÓR VOX BESTIALIS.

Prozy czczość wszystka, od a do zeta,
Dręczy go. Schudł, osowiał... Poeta!


CHÓR VOX HUMANA.

Tak to na świecie tym, pełnym chuci:
Ojciec się cieszy, a syn się smuci.


LEW MŁODY, jak wyżej,

M!..........



2.

POGROMCA wchodzi i klepie lwa po ramieniu. Lew wzdryga się.

No, amigo, co słychać? Rośniemy? Mężniejem?

Spostrzega mięso nie zjedzone.

Czemu nie jesz?


LEW MŁODY, chmurnie i mrukliwie.

Nie jem.


POGROMCA.

Cóż to za ascetyzmy? Nie znoszę tych wstrętów.
Jedz.


LEW MŁODY.

Powiedz, czy na świecie, prócz żelaznych prętów
Nic nie rośnie innego?.. Czy na tym obszarze,

Który zowiesz areną, tylko gminne twarze
Burżujów!..


POGROMCA.

Mów — publiki: to nasza Golkonada.


LEW MŁODY.

Jeżeli chcesz, bym jadł, to mów, jak świat wygląda
Tam... hen...


POGROMCA, biorąc obręcz.

Świat?.. Tej okrągłej przypatrz się obręczy
I skocz w nią, to ci powiem.

Lew skacze.

Obręcz ci nastręczy
Sposób urozumienia świata. Świat jest, jako ona,
Okrągły...


LEW MŁODY.

Czy i płaski?


POGROMCA.

Nie — w kształcie balona.


LEW MŁODY.

A więc świat jest okrągły, nadęty i pusty?


POGROMCA.

Gadajże do biskupa! O głowo kapusty!
Świat posiada masywność — masywność dolara.

Dzieli się zaś na części: naprzód idzie stara
Część, kulturalna. W tej arystokratce
Wszystkie drapieżne zwierzęta — w klatce.


LEW MŁODY.

Rozumiem... tak, rozumiem... No, a w innej części?


POGROMCA.

Prawo Lynch’a, stryka, pięści,
Kto mocniejszy ten jest górą,
Nic nie pyta, łupi, grabi,
I to się zowie — naturą.


LEW MŁODY.

A więc u was górą — słabi?


POGROMCA, bezwiednie potrząsa batem.

No tak... nie... tak... Widzisz... zrozum —
My za siłę mamy rozum,
Systematy, sąd, tresurę,
Spekulacye, podręczniki,
Zoologie, botaniki...


LEW MŁODY.

Co to?


POGROMCA.

Streszczam ci kulturę.
Co w naturze rośnie dzikiej
W niebo: u nas — w książek pliki.


LEW MŁODY.

A...
Proszę cię miłośnie,
Cóż tam rośnie?


POGROMCA.

Rosną puszcze,
Gdzie są tłuszcze
Dużych, dużych drzew.
Tyle zwierza
Z mięsa, z pierza:
Taki ryk, gwar, śpiew...


LEW MŁODY, porykując.

M!...


CHÓRY RAZEM.

m...m...m...m...


POGROMCA.

Pni, gałęzi
W lian uwięzi
Mur... Chcesz iść, to tnij.
Małp, żmij — ajaj!..
Łap, oswajaj
I na targi szlij.


LEW MŁODY, porykując mocniej.

M M!!..


CHÓRY RAZEM.

mm... mm... mm...


POGROMCA.

Panter, słoni
Nikt nie broni —
Bierz... tam wolna dzicz.
Rysia, żbika,
Pumę — w łyka
Wiąż, głódź, tresuj, ćwicz!


LEW MŁODY, rycząc coraz głośniej.

M M M M ! ! !..


CHÓRY RAZEM.

mmm... mmm...


POGROMCA.

Co gazeli
W pustyń bieli
Tych gorących stref!..
Kóz, łań — mrowie;
Chwytaj, łów je...


LEW MŁODY, zgrzytając.

Któż ich królem?


POGROMCA, nie widzi groźnej miny Lwa.

Lew.


LEW MŁODY, ze strasznym rykiem.

M M M M !.......

Rzuca się na Pogromcę i zagryza go.
Chóry wydają jeden ztonowany okrzyk i cichną, potem —


3.

CHÓR VOX HUMANA.

Ginie, kto żądzmi swemu nie władnie.
Lew stary — w pętach, bo cudzołożył.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Pogromca byłby do śmierci dożył,
Gdyby nie śpiewał Lwu był tak ładnie.


CHÓR VOX BESTIALIS i CHÓR KONTRALTÓW.

Któż to przeczuje, któż to odgadnie?
Ten jutro w górze, kto dzisiaj na dnie.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Wprzódy Pogromca jego batożył —


CHÓR KONTRALTÓW.

Teraz Lew jemu wgryza się do żył.


CHÓRY RAZEM.

Dziś leży martwy ten, co się srożył.
Któż to wie, jaki komu los padnie?




AKT IV.


1.

Wnętrze klatki LWA STAREGO, który z trudem ogryza kość. Drzwi klatki otwarte.
LEW MŁODY, wpada wzburzony.

Ojcze!


LEW STARY, nie wypuszczając kości.

No, czego?


LEW MŁODY.

Zrodziłeś mię!


LEW STARY.

Bzika.


LEW MŁODY.

Gdzieindziej się otwiera świat, a tu — zamyka!..
Gdzieindziej kwitnie radość, a tu plon — żółć, piołun!...
Zrodziłeś mię, mój ojcze, na wstyd, srom publiczny!
Oddaj mi, pustyń żar mój, step mój bezgraniczny —
Step, gdzie rosną gazele, jak mówił ten kloun...
Któregom zamordował...


LEW STARY, porzucając kość.

O synu nieszczęsny! —
Ten, z któregośmy żyli łaskawości mięsnej!..


LEW MŁODY.

Ojcze, tyś zepsiał!..


LEW STARY.

Ha, kto nie zepsieje,
Gdy za byle złe salto po dniach całych nie je.


LEW MŁODY, wskazując na otwarte drzwi.

Uciekajmy!


LEW STARY.

Zwaryował!


LEW MŁODY.

Toż klatka otwarta!
Hej w pustynię, w pustynię, gdzie stada gazeli!..


LEW STARY.

Hm... gazeli?..

Po namyśle.

Nie, na nic! Sprawa dyabła warta.
Uciekamy. Cóż dalej? Anibym zipnęli,
Jużby nas upolował lub pojmał myśliwiec —
In primis sobie, synku, zanotuj to i wiedz,
Że, jako cyganerya — mówię ci otwarcie —

Nie mielibyśmy, przyznaj, czem płacić za żarcie.
I zdechnięcieby z głodu czekało nas jeno.


LEW MŁODY, zapalczywie.

To zdechniem! Chodź! pomyśl — zdechniem za areną!


LEW STARY.

Posłuchaj, znośmy jakoś więzy społeczności:
W cyrku życie nie lekkie, lecz cięższe, kto pości.


LEW MŁODY.

Chodź... Słyszałem, są lasy gdzieś majoratowe.
Chodź... zaczniemy pielgrzymie życie z postem — nowe!


LEW STARY.

Nie... Jam przywykł do cyrku... Lubię oklask, tłumy...


LEW MŁODY, z gniewem.

O ty padlinolubie! O ty, lwie bez dumy!


LEW STARY, spokorniały.

Lecz z myślą o jutrze.


LEW MŁODY, z furyą.

Haniebnem...


LEW STARY, jak wyżej.

Wierz mi, nie żałuj tych stref,
Tam, gdzie...


LEW MŁODY, groźnie.

Co tam gdzie?


LEW STARY, wstydliwie.

Gdzie bydło chudsze...


LEW MŁODY, groźniej.

Ale gdzie...


LEW STARY, z wahaniem.

Co gdzie?


LEW MŁODY, rycząc strasznie.

Gdzie Królem — lew.

Rzuca się na lwa starego i zagryza.



2.

LEW MŁODY.

Tak, śmierć pomiędzy mną i tem padłem!

Chce wybiedz i zatrzymuje się w progu klatki.

A jeśli złapią?..

Po chwili wahania.

Ha, to — przepadłem!

Wybiega. Za sceną słychać grzmot wystrzałów i okrzyki zwiastujące śmierć ojcobójcy.



3.

CHÓR VOX BESTIALIS.

Rodzinne z ojcem zerwał ogniwo.
Tresurą wzgardził, więc zginął ckliwo.


CHÓR DYSZKANTÓW.

Lewkowi obrzydł tresury nałóg:
Każdy młodzieniec stroni od nauk.


CHÓR KONTRALTÓW.

Płaczem młodego lwa, płaczem czule:
Kędy się zwróci — krew, rany, kule.


CHÓR VOX HUMANA.

Ani ja, ani ja go nie winię,
Że nad publiczność kochał pustynię.


RAZEM.

Gdy w chuci siejba — w płakaniu żniwo,
Ale któż sieje chuć w ojce, matki?
Jednych w pustynie a innych w klatki?

Wielkim głosem.

Uchodźmy!— chodźmy z miejsc tych co żywo!

Słychać, jak za sceną hałasując i tupiąc chóry wybiegają.


Zasłona spada.


EPILOG.
Zasłona odchyla się na nowo.
REŻYSER.

Damy i panowie!
Jeszcze dwie, trzy gamy,
Że się tak wysłowię,
Panowie i damy.
Lew młody, postrzeleniec, jest postrzelon kulą.
Stary zginął. Gazela, wzorek wiernej żony,
Zżarta. I Pogromca na śmierć pogromiony.
Tyle zgonów! Niech czuli teraz się rozczulą.
Temu zaś, co nie wzruszy się, co łez nie roni,
Lecz koniecznie aluzyj użytecznych szuka,
Temu powiem, że sens tu leży jak na dłoni.
Stary tu lew to proza jest, a młody — sztuka.
Lew-rozpustnik to życie skaczące w żądz kole;
Cyrk, Pogromca — światowych nałogów symbole;
Lew młody to poezya, która z życiem zrywa,
Mruczy na ten sprosnością przepełniony światek,
I tresurą hecarską nękana do żywa,
Gryzie się i wyzwala z tych życiowych kratek.
Panowie i damy!
Skończone. Żegnamy.



FINIS COLLOQVIARUM albo KONIEC ROZMÓW.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Lemański.