[95]V.
Mój kotek.
Mam Filusia — co to za kotek!
Takich nigdzie niéma kotów:
Do figielków i pieszczotek
Filuś w każdéj porze gotów.
Rzucę kłębek, on zdaleka
Przycupnąwszy w kącie czeka,
Śledząc ruch kłębka oczyma...,
Nagle hyc! i już go trzyma.
Gdy Filusia połachocę,
On się ociera o rękę
I coś po cichu barmocze,
Niosąc za kares podziękę...
A porządny jest jak mało:
Zaledwie mléko wypije,
Wiedząc, że na wąsach biało,
Wnet łapeczką główkę myje.
[96]
Wprawdzie ma on swoje wady,
Bo któż bez nieb dziś być może?
Lubi chodzić na wywiady,
Po śpiżarce, po komorze....
Tam przybrawszy słodką minkę
Jak niewinna jaka trusia,
Schrupie sadło lub słoninkę,
I szukaj po tém Filusia!
A za myszką, wieczór, rankiem,
Póty w koło biegać musi,
Póty czaić się przed gankiem,
Aż biedaczkę w końcu zdusi.
Pfe! nieładnie! nikt nie powie,
By powód do złości dała,
Wprawdzie szkodna, lecz kotkowi
Czyż zawini myszka mała?
Ha, cóż czynić! już on taki...
A pazurki jak ma ostre:
Raz podrapał moją siostrę,
Aż miała na twarzy znaki;
Ja nie dałam jemu za to
Z rana mléczka do chlipania:
Niech głód będzie ci zapłatą,
Kiedy cierpi biédna Mania!
Ale jak się zaczął prosić,
Miauczyć, burczyć i grzbiet wznosić,
Tak wzruszona jego skruchą,
Podałam mu spodek cały,
Szepnąwszy tylko na ucho:
„Bądź grzeczniejszym, kotku mały!”
[97]
O, bo ja często mu prawię,
Jak należy się zachować
W pląsach, skokach i zabawie,
Aby potém nie żałować.
Lecz próżne nauki moje,
Filuś o morał nie stoi,
Bo ja swoje, a on swoje,
I jak broił, tak wciąż broi.
Jednak chociaż on jest taki,
Choć się nie raz dał we znaki,
Chociaż mu się często zdarzy
Pośród figlów i łaskotek
Podrapać kogo po twarzy,
Ja powiadam że mój kotek
Jest najmilszym w świecie kotem;
Czemu? Sama nie wiem o tém.