Kiedym była jeszcze mała

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Kiedym była jeszcze mała
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV.
Kiedym była jeszcze mała.

Kiedym była jeszcze mała,
O, już temu ze dwa lata,
Częstom w kąciku płakała,
Choć strofował za to Tata,
A płakałam... ot tak sobie!
W każdéj porze, w każdéj dobie:
Coś mi w oczach się zakręci,
I nuż płakać mimo chęci.
Dziś kiedy już mam sześć latek,
Stałam się z łzami ostrożną,
Wiem, że co ujdzie u dziatek
Jest u panien rzeczą zdrożną.

Płaczę wprawdzie, ale tylko
Dwie minutki i to z cicha,
Smutek mój przechodzi z chwilką
I wraz w oczach łza zasycha.

Kiedym była jeszcze mała,
Czy to w Święto, czy to w Piątek,
Jam po pokoju biegała,
Dnie calutkie z kąta w kątek.
Mama mówi: usiądź trocha,
Zajmij się jaką robótką,
Ale byłam taka płocha,
Że gdy siadłam, to na krótko.
Dziś ja przy Mamie z ochotą
Czytam w książce a, b, c, d,
Bo wiem, że praca jest cnotą,
A bez nauk cierpim biédę;
Kiedy się zaś ładnie sprawię,
Zajmę rzeczą pożyteczną,
To się lepiéj wtedy bawię,
Czując, żem dziewczynką grzeczną.



Kiedym była jeszcze mała,
Nie przeszło i pół godziny
Bym się z bratem nie sprzeczała,
Strojąc różne dąsy, miny;
Staś nie da racyi nikomu,
Więc on swoje, a ja swoje,
Ztąd wciąż rosły w całym domu
Swary, sprzeczki, niepokoje.

Dziś już jestem spora panna,
Mam sześć latek — to nie żarty!
Więc wiem jaka rzecz naganna,
Gdy kto sprzeczny i uparty;
Niech Staś sobie krzyczy, łaje,
Ja ustąpię mu z ochotą,
Bo mi się zawsze wydaje,
Że skromność w panience cnotą.

Kiedym była jeszcze mała,
Miałam wtedy nałóg taki,
Żem pokryjomu zjadała
Różne ciastka i przysmaki.
Pfe, łakomstwo! trza za karę
Leżeć chorą cały ranek,
A przebrawszy w jadle miarę,
Pić ślaz, miętę, lub rumianek....
Dziś mnie nigdy nic nie boli,
Nie choruję — gdyż to jadam,
To jedynie, co pozwoli
Mama, Tato, albo Madame;
Jestem zdrowa i wesoła,
Policzki moje rumiane,
Niczego nie pragnę zgoła,
A co trzeba, to dostanę.

Kiedym była jeszcze mała,
Nie lubiłam obcych osób,
Od gościm wciąż uciekała,
Nie chcąc wyjść na żaden sposób.

Dziś jeżli kiedy wypadnie,
Że kto zawita do domu,
To każdemu dygnę ładnie,
A nie ubliżę nikomu;
Siądę sobie cicho, skromnie,
Albo téż stanę przy Mamie,
A gdy kto zagada do mnie,
Odpowiem na zapytanie.
Oj, niegrzeczność rzecz naganna,
Starszy miéć powinien statek,
A ja jestem spora panna,
Bom skończyła już sześć latek!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.