<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Młoda Wdowa
Pochodzenie Bajki
Księga szósta
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga szósta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  XXI.
MŁODA WDOWA.

Gdy najdroższy małżonek schodzi z tego świata,
Żona płacze, rozpacza, chce umrzeć... a potem,
Na wartkich skrzydłach Czasu żałoba ulata
I zapomniany uśmiech zjawia się z powrotem.
Obacz wdowę, co płacze na męża pogrzebie;
Spojrzyj na nią w rok potem: jak wielka różnica!
Tamta stroni od ludzi, duszą błądzi w niebie;
Ta nęci czarem oka i pogodą lica:

Postać niby ta sama, ale inna przecie,
I choć zawsze (jak mówi) jest niepocieszona,
Chętnie jednak pociechę przyjmie na tym świecie.
Prawda — chciałem rzec — bajka, o tem nas przekona.

Pewien małżonek młody, lecz schorzały,
W świat lepszy się wyrywał z objęć pięknej żony.
Tuliła go do piersi białemi ramiony,
Mówiąc z płaczem: «Bez ciebie obrzydł mi świat cały!
Cóż mi po życiu, zasnutem żałobą?
Zaczekaj, pójdę za tobą!»
Nie mógł czekać; sam odbył ostatnią wędrówkę.
A żona... ha! płakała, mdlała, chciała zginąć!...
Ojciec jej, człek rozsądny, łzom pozwolił płynąć,
Aż w końcu temi słowy jął pocieszać Wdówkę:
«Kochane dziecię, żałość twoją dzielę,
Lecz zapytać się ośmielę,
Na co tyle skarg, łez tyle?
Nie wskrzesisz męża jękami rozpaczy;
Zostaw więc zmarłych w mogile,
A o żywych pomyśl raczej.
Znam nawet kogoś... ale nie wymienię;
Kocha się w tobie szalenie.
W kąt przed nim sam nieboszczyk! Chłopiec piękny, młody;
Jeśli go zechcesz, wyprawimy gody:
Nie mówię, teraz, ale za rok przecie
Możesz pomyśleć o losu odmianie.
— Ach! jękła córka, klasztor za męża mi stanie;


MŁODA WDOWA.

Nie dla mnie mąż!... nie dla mnie szczęście na tym świecie!...
Zamilkł ojciec. Na płaczu zeszedł miesiąc cały;
Po miesiącu łzy oschły, i każdego rana
Nowa w stroju Wdówki zmiana:
To rąbek koronkowy, to kołnierzyk biały,
A szata, dzieło umiejętnej ręki,
Choć czarna, podnosi wdzięki.
Wraca wreszcie rumieniec na wybladłe lica,
Śmiechy, i pląsy, i jakieś westchnienia,
(Nie za mężem, niestety!) i błogie marzenia,
I samotne przechadzki przy świetle księżyca.
Ojciec, łatwo odgadnąć, cieszył się z tej zmiany;
Ale gdy o zamęźciu nie mówił ni słowa:
«Ojczulku drogi, rzecze młoda Wdowa,
Gdzież jest ów mąż obiecany?»






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.