Małe niedole pożycia małżeńskiego/30

<<< Dane tekstu >>>
Autor Honoré de Balzac
Tytuł Małe niedole pożycia małżeńskiego
Wydawca Biblioteka Boya
Data wyd. 1932
Druk M. Arct S. A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Petites misères de la vie conjugale
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXX.
Wyznania

Pewnego poranka, Adolf tonie poprostu w nadmiarze słodyczy. Do zbytku szczęśliwy mąż szuka przyczyn tej zdwojonej czułości i słyszy z ust Karoliny najpieszczotliwsze: — Adolfie?
— Co? odpowiada, przerażony drżeniem jakie wyczuwa w głosie Karoliny.
— Przyrzeknij, że się nie będziesz gniewał?
— Dobrze.
— Że nigdy nie będziesz miał do mnie żalu.
— Nigdy. Mówże...
— Że mi przebaczysz i nigdy nie będziesz mi o tem wspominał.
— Ale mówże już!...
— Zresztą ty sam jesteś wszystkiemu winien.
— Albo powiesz nareszcie, albo odchodzę...
— Tylko ty możesz wybawić mnie z kłopotu w który się wpakowałam... i to tylko przez ciebie!...
— Ależ chcę wiedzieć...
— Chodzi o...
— No?...
— O Justysię.
— Nie mów mi już o niej, oddaliłem ją, nie chcę jej widzieć na oczy, jej zachowanie naraża twoją reputację...
— I cóż mogą mówić? co mówią o mnie?
Scena zmienia się, następują objaśnienia, które wywołują rumieniec Karoliny, z chwilą gdy pojmuje sens domysłów jej najlepszych przyjaciółek, zachwyconych że mogą znaleźć tak osobliwe pobudki jej cnoty.
— Widzisz, Adolfie, to wszystko twoja wina! Czemu mi nic nie powiedziałeś o Fryderyku?...
— Jakim? Wielkim? królu Pruskim?
— Oto mężczyźni!... Obłudniku, chcesz wmówić we mnie, żeś o nim zapomniał tak zaraz, o twoim synu, synu panny Zuzi Beauminet?
— Jakto? wiesz...
— Wszystko!... i o starej Mahuchet i o twoich wyprawach, aby zabrać małego na obiad gdy ma wolną niedzielę.
Niekiedy, sprawa Chaumontel jest naturalnem dzieckiem; to jeszcze najniewinniejszy rodzaj spraw Chaumontel.
— Jakiemi kreciemi drogami umiecie wy chodzić, wy pobożnisie! woła Adolf przerażony.
— To Justysia odkryła wszystko.
— A, rozumiem jej zuchwalstwo!...
— Och, mój najdroższy, twoja Linka była bardzo nieszczęśliwa!... to szpiegowanie, którego przyczyną jest moja bezrozumna miłość do ciebie, bo ja cię kocham... do szaleństwa... Nie, gdybyś ty mnie zdradził, uciekłabym na koniec świata... Teraz rozumiesz... zazdrość wydała mnie na łaskę Justysi... Więc, mój złoty, musisz mnie ratować!
— Niechże cię to nauczy, aniołku, żebyś się nigdy nie uciekała do tego rodzaju ludzi, jeśli chcesz by ci służyli istotnie. To najpodlejsza ze wszystkich tyranij być wydanym na ich łaskę.
Adolf korzysta ze sposobności aby przerazić Karolinę, bo myśli o swoich przyszłych sprawach Chaumontel i chciałby raz na zawsze uwolnić się od szpiegostwa.
Wzywa się Justysię, Adolf odprawia ją natychmiast, nie chcąc słuchać tłumaczeń. Karolina sądzi że mała niedola jest skończona. Przyjmuje inną służącą.
Justysia, na którą dwanaście czy piętnaście uciułanych tysięcy ściągnęły uwagę jakiegoś kupczyka, zostaje panią Chavagnac i otwiera owocarnię. W dziesięć miesięcy później, Karolina, w nieobecności Adolfa, otrzymuje przez posłańca list na papierze wydartym ze szkolnego zeszytu, pisany kulfonami którymby się przydało trzy miesiące ortopedji, i tak zredagowany:
Donoszę pani, że pan paniom ztradza chaniepnie s pańo Fiżtaminelle, chodżitam co wieczoró a pańi jest jag ten ślepy słószni się pani trafiło bardzo się ciesze mam honur się kłańać.
Karolina rzuca się jak lwica ukąszona przez bąka; znowu rozciąga się na ruszcie podejrzeń, zaczyna na nowo walkę z nieznanem.
Skoro przekonała się o bezzasadności posądzeń, nadchodzi nowy list, proponujący jej objaśnienie sprawy Chaumontel, którą Justysia zwietrzyła.
Mała niedola Wyznań, pamiętajcie o tem, moje panie, nieraz groźniejsza jest od tej która następuje.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Honoré de Balzac i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.