[150]
Małgorzata.
O gdzie jest Małgorzata? o hej, o hej, o hej!
O gdzie jest Małgorzata? o biada, rycerz jej!
Ona jest w swoim zamku, w kwiatach i grabinie
— Szare jej oko w mgle dalekiej ginie —
Dumki dziewicze roi wśród tęsknoty,
Złotowłosa w jutrzni złotej.
Ona jest w swoim zamku o lekkich wieżycach,
O woniejących kwiatami ulicach,
Gdzie ciężkiemi są chwile, co zdają się lekkie,
Długie i ciężkie jak lata dalekie —
Długie i tak błędnie przepędzone,
Długie i tak męcząco wydzwonione.
Ona jest w swoim zamku — w tym dębowym lesie,
Co ku wyniosłym wieżom z wiosek pnie się,
I nad którym ulata dreszcz ku wyżynie...
— Dalekiej pieśni echo ku niej płynie,
W której radosne jakieś rozpacze
Rozrzewnionem sercem płacze,
Jakiś śpiewak zatęskniony,
Jakiś śpiewak uwieńczony.
„Czy wiesz, że jest godzina, gdy nic nie odczuwa
Już duch — oczekiwaniem zbyt długiem znużony?
[151]
Czy już na ciebie przyszło to, że się zasnuwa
Twa żądza w cień, co milknie niemy, rozrzewiony?
O gdzie jest Małgorzata? o hej, o hej, o hej!
O gdzie jest Małgorzata? o biada, rycerz jej!
Ona jest w swym ogrodzie pod śnieżną jabłonią,
Marzenia jej leciuchny zefir kwietnia gonią —
Marzenia, w których Miłość kroczy z swym orszakiem
I słońce promienieje nad zieleni szlakiem.
Ona jest w swym ogrodzie, pełna niepokoju
Od lubczyków, co płoną w kwietniowym rozwoju...
— W zieleni, z dreszczem jakaś piosnka śpiewa,
A szczęście jej różanym śmiechem się rozlewa.
Ona jest w swym ogrodzie, w rojnym swym ogrodzie,
Co brzęczy, szemrze, szumi, śpiewa jak czarodziej!
Róż weselem zapłoniona,
Pieśnią życia upojona,
Na pół strwożona wróżbami stokrotki,
Ale wierząca w ten dźwięk słodki,
Co mówi: Kocham ciebie!...
I świece zapala — i Veni Creator wydzwania!
Śmieje się sama do siebie —
I pogląda na drogę, i ręką się zasłania!
O gdzie jest Małgorzata? o hej, o hej, o hej!
O gdzie jest Małgorzata? o biada, rycerz jej!
Ona jest w swym klasztorze, modli się i wzdycha —
Godzina za godziną płynie, płynie z cicha —
Ona jest w swym klasztorze, modli się i wzdycha.
Ona się modli w półświetle gromnicy,
[152]
Marzy o oblubieńcu nadziemskiej stolicy,
O Chrystusie, co wejrzy ku swej żałobnicy.
Ona jest w swojej celi, modli się i wzdycha —
I przed wybranym bogiem na klęczki się zniża,
Kwieciem, co środ jej duszy zakwitło kielicha,
Zasypując drogę krzyża.
Jak morski ptak polotem rozpostartych skrzydeł,
Dusza jej się unosi na wichrze organów —
I płynie we mgle kadzideł
Znużona — i oddana Panu panów —
Całą duszą rozkochaną,
Duszą swoją obłąkaną.
Dusza jej się unosi na wichrze organów,
Śród fal cudownych wiary upojenia
A monstrancya opromienia
Głowy kapłanów,
Żałobną szatą czarnych — i promiennych złotem...
— I duch jej cały drży — porwany kołowrotem.
Przeciw sobie zbuntował się duch dziewiczy,
Umarła... Już ją zakon schłonął tajemniczy.
O gdzie jest Małgorzata?
Ona jest w swoim zamku, gdzie ją troska gniecie,
Ona jest w swojej wiosce, spokojna jak dziecię,
Ona jest w swoim grobie, siejmy na nim kwiecie!