[109]MACIEJOWA I BARTŁOMIEJ.
I.
Wśród kamienic, których dotąd
Nie zburzyła lat zawieja,
Stoi w Rynku staromiejskim
Stragan pana Bartłomieja.
Troski życia srebrną nicią
Łysiejącą skroń oplotły,
Brew krzaczystą ma Bartłomiej,
A wąsiska, jak dwie miotły.
Starodawną krew mieszczańską
Poznasz z miny i z czupryny —
Do różańca i do tańca
Pan Bartłomiej chłop jedyny.
Rogatywkę ma z kasztankiem,
Kubrak stary i wytarty,
Na guzikach od kapoty
Wypisany numer: czwarty!
[110]II.
Pan Bartłomiej nie pochodzi
Ani z krawców, ani z szwieców —
Był na wozie i pod wozem
I chleb z różnych jadał pieców.
Nie przy kramie lub warsztacie
Młodociane spędził lata:
Szumne wichry go nosiły
Po dalekich krańcach świata!
Czasem zaklnie dziwną mową:
Może włoską, może grecką,
Choć katolik jest gorliwy
I Warszawy szczere dziecko.
Czasem młodość swą przypomni,
Łzy ścierając pokryjomu —
Jak tam było, co tam było,
Nie powiadać byle komu!..
III.
Ma przy kramie Bartłomieja
Skład łojówek i oleju
Zacna pani Maciejowa,
Vulgo: wdowa po Macieju.
Śmierć nędzarza i bogacza
Z drogi życia wykoleja —
Stary Maciej (świeć mu Panie!)
Był kolegą Bartłomieja.
[111]
Choć sąsiadka rej chce wodzić,
Choć językiem miele szparko,
Żyje w zgodzie pan Bartłomiej
Z Maciejową olejarką.
Odprowadza codzień wieczór
Swoją damę pomarszczoną —
Jest galantem pan Bartłomiej,
Jak go z młodu nauczono...
IV.
Gdy wysłucha w dni świąteczne
Pan Bartłomiej mszy u Fary,
Na róg Piwnej i Piekarskiej
Do sąsiadki idzie staréj.
Na niedzielną pogawędkę
Przednie wódki ona chowa —
„Gorzką” pije pan Bartłomiej,
„Słodką” pani Maciejowa.
Bają starzy to i owo,
Znika „gorzka”, „słodka” znika,
Aż przypomną dawne lata
I Macieja nieboszczyka.
W zblakłych oczach łzy się kręcą,
A na ustach milkną słowa —
„Hej! Hej! panie Bartłomieju!..”
„Hej! Hej! Pani Maciejowa!..”
[112]V.
Gdy zielenin minie pora,
Gdy mróz chwycił co dopiero,
Pan Bartłomiej pod Zygmuntem
Staje z piłą i siekierą.
Pan Bartłomiej na łysinie
Niezbyt wiele ma już włosów,
Jednak śmiało starczy jeszcze
Za dzisiejszych dwóch młokosów.
Kiedy plunie w garść szeroką,
Gdy oburącz ujmie piłę,
Tylko słuchać, jak drwa skrzypią,
A podziwiać starca siłę!
Rąbie szczapy pan Bartłomiej,
Jakby krajał pulchne ciasto —
Nie najmilej pewnie było
Wpaść pod jego dłoń żylastą!
VI.
Zanim uśnie na Powązkach,
(Brak do tego już niewiele),
Chce gorąco pan Bartłomiej
Dostać urząd przy kościele.
Pod katedrą, co ku niebu
Dumnie wznosi stare wieże,
Chce sprzedawać poświęcane
Medaliki i szkaplerze.
[113]
Gdy pożegna Stare Miasto,
Gdy już pójdzie na sąd Boży,
Wzgląd na zacny ten proceder
Łask niebieskich mu przysporzy.
Na myśl o tem piersi wzdyma
I otucha i nadzieja:
Może zyska pozwolenie
Od proboszcza dobrodzieja!
............
VII.
Przy kramiku pod katedrą
Siedzi para dwu wiekowa:
Z jednej strony pan Bartłomiej,
Z drugiej — pani Maciejowa...