Malczewski (Lange)/Epilog
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Malczewski |
Pochodzenie | Malczewski i kilka erotyków |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Scena taż sama. Słońce zachodzi
sceny. Zofja leży uśpiona
(trzyma książkę w ręku — przygląda się Zofji)
Ona śpi. Niech jej dusza — wzniósłszy się nad ziemię —
W dziedzinach tajemnicy nieświadoma drzemie.
W jej oczach jakaś wielka trwoga się przebija — —
O, o!
Co mówisz?
Boże, widzę, jakaś żmija
Pełznie tu jadowita! Uchodź, o mój miły.
Nie rozumiem.
Ach, czuję tu oddech mogiły!
Gdybym ci mogła pomóc! Nie mam, nie mam siły.
Co ty mówisz?
Mgła czarna — opisać nie umiem.
We śnie coś mówi. Ale słów jej nie rozumiem.
Mów — mów! (Nasłuchuje)
Zamilkła.
Jakieś dziwne słowa
Mówiła mi uśpiona. Jak mi cięży głowa —
Cierpienie, jak nóż ostre, ciało mi rozdziera.
Lecz teraz ból już ustał. — Już mi się otwiera
Nieskończoność — i duch się wyrywa do lotów —
O Boże, bądź miłościw grzesznemu — jam gotów —
I pusto, smutno, tęskno w bujnej Ukrainie!
O Marjo, o Wacławie — czy wasz sen przeminie?
Czy losy wasze smutne ludzi wzruszać będą?
Mówiła, że me imię stanie się legendą.
Ileż dni przeminęło tu, śród wiru cieni?
Gdzie Zofja? Sam samotny jam tu jest w przestrzeni.
Nie czuję już niczego — nie czuję sam siebie —
Wszystko, niby mgła, prysło — — —
Byłem kiedyś w niebie — — —
Gdzieśkolwiek jest na krańcach widomego bytu —
Zjaw mi się, mój najsłodszy śnie pełny błękitu.
widmo: Księżna — w złoto-błękitnem świetle)
O, czyste, przezroczyste, o, srebrzyste fale
Genewskiego jeziora! w waszych wód krysztale —
Do dziś się odbijają dwa szczęśliwe cienie
Dwojga dusz rozkochanych!
O lube wspomnienie!
A kiedy już nadchodzi ten moment ostatni,
Ostatni na twych ustach pocałunek bratni
Składam, aby na wieki przywarł na twych licach,
By cię nawskroś przeniknął we wszystkich tętnicach,
Bym wiecznie była twoja — i z tobą — i w tobie,
I by na krańcach świata nasze dusze obie
Przypominały wiecznie poprzez bytu pęta...
Wszystko, o czem pamięta duch, choć nie pamięta!
(Malczewski zadumany siedzi na fotelu — patrząc w ten