[164]
III.
Jam nie z tych, co siedziby obierają nizkie,
By goście nie widzieli mię i ludzie blizkie.
A kto pomocy mojej żąda i oparcia —
Natychmiast z każdym wrogiem pospieszam do starcia,
Chcesz mnie szukać na sejmie — znajdziesz mię śród rady;
Chcesz mnie szukać w szynkowni — znajdziesz. Winogrady
Sączę. A przyjdziesz do mnie — wino dam ci stare —
Pij je — pij sobie jedną — pij i drugą czarę.
Gdy się swym rodowodem chełpią beduiny,
Wiedz, żem z najdostojniejszych namiotów rodziny.
A ci, co raczą do mnie przybyć na wieczerzę,
Są to — by jasne gwiazdy — najczystsi rycerzerzerycerze.
Śpiewaczka uczty moje pieśnią rozwesela —
Suknię ma szafranową, zdobną w barwne ziela,
A stanik tak rozwarty, że dziwnej piękności
Przegląda pierś jej krągła, co czaruje gości.
Gdy żądamy jej śpiewu, ku ziemi wzrok chyli;
[165]
Śpiewa głębokim głosem, a dźwięki jej tryli
Są jak jęk wielbłądzicy przeciągły, żałosny,
Gdy straci pierwsze dziecię, zrodzone tej wiosny...