Myśli (Blaise Pascal)/Dział siódmy.
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Myśli |
Wydawca | Księgarnia św. Wojciecha |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia św. Wojciecha |
Miejsce wyd. | Poznań; Warszawa |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Część druga. Iż człowiek bez wiary nie może poznać prawdziwego dobra ani sprawiedliwości. — Wszyscy ludzie silą się być szczęśliwi; niema tu wyjątku; mimo różnych środków jakich w tem używają, wszyscy dążą do tego celu. To, że jedni idą na wojnę, a drudzy nie, wynika u obydwu z tego samego pragnienia, skojarzonego z odmiennym horyzontem. Wola nie czyni najmniejszego kroku inaczej jak ku temu celowi. Jest to pobudka wszystkich czynności wszystkich ludzi, nawet tego który się wiesza.
A mimo to, od tak wielkiej liczby lat, nikt bez wiary nie doszedł do tego punktu, gdzie wszyscy mierzą ustawicznie. Wszyscy się skarżą: monarchowie, poddani; szlachta i gmin; młodzi, starzy; silni, słabi; uczeni, prostaczkowie; zdrowi, chorzy; we wszystkich krajach, czasach, wiekach i stanach.
Tak długa, ciągła i jednostajna próba powinna nas była przekonać o niemożności dojścia do szczęśliwości własnemi wysiłkami. Ale przykład mało nas poucza; nie jest nigdy tak doskonale podobny, aby nie było jakiejś subtelnej różnicy; stąd, spodziewamy się, iż nasze właśnie oczekiwanie nie dozna zawodu. I tak, podczas gdy rzeczywistość nie zadawala nas nigdy, doświadczenie[1] mami nas, i, z nieszczęścia w nieszczęście, prowadzi nas aż do śmierci, która jest jego wiekuistym bezmiarem.
Cóż więc jest to, co nam krzyczy owo pragnienie i owa niemoc, jeśli nie to, iż istniało niegdyś w człowieku prawdziwe szczęście, po którem został nam obecnie jeno znak i ślad zgoła próżny? Staramy się go daremnie wypełnić wszystkiem co nas otacza, szukając w nieobecnych rzeczach pomocy której nie otrzymuje od obecnych, ale wszystkie okazują się niezdatne: tę nieskończoną otchłań może wypełnić jedynie przedmiot nieskończony i niezmienny, to znaczy sam Bóg.
On jeden jest naszem prawdziwem dobrem: osobliwa rzecz, iż, od czasu jak nas opuścił, niema w naturze nic, coby było zdolne zastąpić nam jego miejsce: gwiazdy, niebo, ziemia, żywioły, rośliny, kapusty, pory,[2] zwierzęta, owady, cielęta, węże, febra, zaraza, wojna, głód, występki, cudzołóstwo, kazirodztwo. I, od czasu jak stradaliśmy prawdziwe dobro, wszystko porówni może nam się niem wydawać, nawet nasze własne zniweczenie, mimo iż tak sprzeczne Bogu, rozumowi i naturze.
Jedni szukają go[3] we władzy, drudzy w osobliwościach i w naukach, inni w rozkoszy. Inni,[4] którzy w istocie bardziej się doń zbliżyli, osądzili, iż nie trzeba, aby dobro powszechne i upragnione wszystkim ludziom mieściło się w jednej z rzeczy poszczególnych, które może posiadać tylko jeden, i które, będąc podzielone, więcej martwią swego posiadacza brakiem cząstki której mu zbywa, niż go zadawalają posiadaniem tych które ma. Zrozumieli, iż prawdziwe dobro powinno być takie, aby wszyscy mogli je posiadać naraz, bez uszczuplenia i zawiści, i aby nikt nie mógł go stracić wbrew swej woli. A argumentem ich jest, iż, skoro to pragnienie jest wrodzone człowiekowi, skoro znajduje się nieodzownie we wszystkich i niepodobna go nie odczuwać, wnoszą stąd...
Człowiek nie wie, jakie miejsce ma zająć: jest widocznie zbłąkany i strącony ze swego prawdziwego miejsca, bez możności odszukania go. Szuka go wszędzie z niepokojem i bez skutku, w nieprzeniknionych mrokach.
Jeżeli to jest oznaką słabości dowodzić Boga przez naturę, nie pogardzajcie za to Pismem: jeżeli to jest oznaką siły poznać te sprzeczności, szanujcie za to Pismo.
Nikczemność człowieka, aż do poddania się zwierzętom, aż do ubóstwienia ich.
Początek, po wytłumaczeniu niepojętości. — Wielkości i nędze człowieka są tak widoczne, iż prawdziwa religja musi nieodzownie uczyć, i że jest jakiś znaczny pierwiastek wielkości w człowieku, i że jest znaczny pierwiastek nędzy. Trzeba zatem, aby nam zdała sprawę z tych zdumiewających sprzeczności.
Aby uczynić człowieka szczęśliwym, trzeba aby mu pokazała że istnieje Bóg; że jest obowiązany go kochać; że prawdziwe nasze szczęście to być w nim, a jedyne nieszczęście być oddzielonym od niego; aby uznała, że jesteśmy pełni mroków, które nam przeszkadzają poznać go i kochać; i że, przez to iż obowiązki nasze każą nam kochać Boga, a żądze odwracają nas odeń, jesteśmy pełni nieprawości. Trzeba, aby nam zdała sprawę z owej naszej sprzeczności z Bogiem i własnem dobrem. Trzeba, aby nam wskazała leki na nasze niemoce i środki uzyskania tych leków. Niechże kto zbada w tej mierze wszystkie religje świata, i przyjrzy się, czy jest prócz chrześcijańskiej inna, któraby czyniła temu zadość.
Czy może filozofowie, którzy, za całe dobro, ofiarują nam te dobra, które są w nas? Czy to jest prawdziwe dobro? czy znaleźli lekarstwo na nasze niedole? czy to znaczy uleczyć zarozumienie człowieka, jeśli się go postawi narówni z Bogiem? Ci, którzy nas przyrównali zwierzętom, i mahometanie, którzy dali nam uciechy ziemskie za całe dobro, nawet w wieczności, czyż dali nam przez to lekarstwo na nasze żądze?
Jakaż religja nauczy nas tedy leczyć pychę i pożądliwość? Jakaż religja ukaże nam wreszcie nasze dobro, obowiązki, słabości jakie nas odciągają, przyczynę tych słabości, środki zdolne je uleczyć i sposób znalezienia tych środków?
Inne religje nie umiały tego. Zobaczmyż, co uczyni Mądrość boża.
Nie oczekujcie, powiada ona, ani prawdy, ani pociechy od ludzi. Jam jest ta, któram was ukształtowała, i ja jedna mogę was pouczyć czem jesteście. Ale nie jesteście dziś już tacy, jakich was stworzyłam. Stworzyłam człowieka świętego, niewinnego, doskonałego, napełniłam go światłem i rozumem; użyczyłam mu swojej chwały i swoich cudów. Oko człowieka widziało wówczas majestat Boga. Nie był on wówczas w ciemnościach które go oślepiają, ani w śmiertelności i nędzach które go trapią. Ale nie mógł znieść tyle chwały, aby nie popaść w zarozumienie; zapragnął się uczynić sam swojem centrum i niezależnym od mojej pomocy. Uchylił się od mego panowania i, równając się ze mną pragnieniem znalezienia szczęśliwości w sobie samym, sprawił, iż zdałam go jemu samemu. Buntując stworzenia które mu były podwładne, uczyniłam mu je nieprzyjaciółmi, tak iż dzisiaj człowiek stał się podobny zwierzętom, i tak oddalony ode mnie, iż zaledwie pozostaje mu jakaś mglista świadomość swego stwórcy: tak wszystko jego poznanie zagasło lub śćmiło się. Zmysły, niezależne od rozumu, a często przewodzące rozumowi, pchnęły go w poszukiwanie rozkoszy. Wszystkie stworzenia albo go trapią albo kuszą, i władają nad nim, albo niewoląc go siłą, albo czarując słodyczą, które to panowanie bardziej jest straszliwe i tyrańskie.
Oto, w jakim stanie ludzie znajdują się dzisiaj. Zostało im jakoweś mdłe poczucie szczęścia ich pierwotnej natury; toną w nędzach zaślepienia i pożądliwości, która stała się ich drugą naturą.
Z tego źródła które wam odsłaniam, możecie poznać przyczynę tylu sprzeczności które wprawiały w osłupienie ludzi i podzieliły ich na tak różnorodne uczucia. Zważcie obecnie wszystkie drgnienia wielkości i chwały, skoro próba tylu nędz nie może ich zdławić, i oceńcie, czy przyczyna tego nie musi tkwić w drugiej naturze.
— Napróżno, o ludzie, szukacie w sobie samych lekarstwa na swoje niedole. Cała wasza wiedza może tylko osiągnąć poznanie, że nie w sobie samych znajdziecie prawdę i dobro. Filozofowie przyrzekli wam to, i nie mogli tego sprawić. Nie znają waszego prawdziwego dobra ani waszego prawdziwego stanu. W jaki sposób mogliby dać lekarstwo na wasze niedole, których ani nawet nie poznali? Wasze główne choroby, to pycha która oddala was od Boga, pożądliwość która was wiąże do ziemi; oni zaś umieli jeno podsycać co najmniej jedną z tych chorób, jeżeli wam ukazali Boga za cel, to jeno aby żywić waszą pychę: podsunęli wam myśl, że jesteście podobni jemu i pokrewni mu naturą. A ci, którzy widzieli czczość tego urojenia, wtrącili was w drugą przepaść, przekonywając was że natura wasza podobna jest do bydlęcej, i kazali wam szukać szczęścia w żądzach, które są udziałem zwierząt. To nie jest, zaiste, sposób, aby was uleczyć z waszych nieprawości, których ci mędrkowie nawet nie znali. Ja jedna mogę pokazać wam czem jesteście, ja...
Adam, Chrystus.
Jeśli się was kojarzy z Bogiem, to przez łaskę, a nie z natury. Jeśli się was poniża, to za pokutę, nie z natury.
Tak więc, ta podwójna zdolność...
Nie jesteście w tym stanie, w jakim was stworzono.
Skoro się odkryje te dwa stany, niepodobna, abyście ich nie poznali. Śledźcie swoje drgnienia, przyglądajcie się sobie samym, i baczcie czy nie znajdziecie w sobie żywych znamion tych dwu natur.
Czy tyle sprzeczności mogłoby się znajdować w prostym przedmiocie?
— Niezrozumiałe.[6] — To co niezrozumiałe, mimo to istnieje: Liczba nieskończona. Przestrzeń nieskończona, równa skończonej.
— Niewiarygodne, aby Bóg łączył się z nami.[7] — Ta myśl wzięła się jedynie z widoku naszej lichości. Ale, jeżeli czujecie ją szczerze, idźcie za nią tak daleko jak ja, i uznajcie, że stoimy w istocie tak nisko, iż jesteśmy, własną swą mocą, niezdolni poznać, czy jego miłosierdzie nie może nas uczynić zdolnymi do tego złączenia. Chciałbym bowiem wiedzieć, skąd to zwierzę, które uznaje się tak słabem, ma prawo mierzyć miłosierdzie Boga i stawiać mu granice wysnute z własnej fantazji. Tak dalece nie wie co to Bóg, iż nie wie nawet co to on sam: i oto, do gruntu wstrząśnięty widokiem własnego stanu, śmie mówić, iż Bóg nie może go uczynić zdolnym do obcowania z nim!
Toż chciałbym go zapytać, czy Bóg żąda odeń czego innego, prócz tego tylko aby go kochał znając go; i dlaczego myśli, że Bóg nie może dać mu się poznać i pokochać, skoro jest z natury zdolny do miłości i poznania. Niema wątpienia, iż wie przynajmniej że jest[8] i że kocha cośkolwiek. Zatem, jeżeli widzi coś w ciemnościach w których tonie, i jeżeli znajduje jakiś przedmiot miłości wśród rzeczy będących na ziemi, dla czego, jeśli Bóg da mu jakiś promyk swej istoty, nie ma być zdolnym poznać go, i kochać w ten sposób, w jaki mu się spodoba nam udzielić? Jest tedy niewątpliwie nieznośna zarozumiałość w takich rozumowaniach, mimo iż zdają się oparte na pozornej pokorze, która nie jest ani szczera, ani rozumna, o ile nie prowadzi do wyznania, iż, nie wiedząc sami z siebie czem jesteśmy, możemy się o tem dowiedzieć jedynie od Boga.
Nie żądam, abyś mi poddał swą wiarę bez racji, i nie mam zamiaru ujarzmić cię tyrańsko. Nie zamierzam również zdać ci sprawy ze wszystkich rzeczy; aby pogodzić te sprzeczności, mam zamiar ukazać ci jasno, zapomocą przekonywających dowodów, boskie oznaki we mnie, któreby cię przekonały czem jestem, i zyskały mi powagę zapomocą cudów i dowodów niepodobnych do odtrącenia; i abyś następnie wierzył niezłomnie w rzeczy których cię nauczam, skoro nie znajdziesz żadnej przyczyny do odrzucania ich, chyba tę, iż nie możesz sam przez siebie poznać, czy one istnieją czy nie.
Bóg chciał odkupić ludzi i otworzyć niebo tym, którzy go szukali. Ale ludzie okazują się tego tak niegodni, iż słuszna jest, aby, z przyczyny ich zatwardziałości. Bóg odmówił niektórym tego, czego udziela innym przez miłosierdzie które się im nie należy.[9] Gdyby chciał przemóc upór najbardziej zatwardziałych, mógłby to uczynić, objawiając się im tak oczywiście, iż nie mogliby wątpić o prawdzie jego istoty; jako ukaże się w ostatni dzień, w takim blasku piorunów i w takim przewrocie natury, iż umarli wstaną z martwych i najbardziej ślepi go ujrzą.
Nie w taki to sposób chciał się ukazać w swojem łaskawem zjawieniu; ponieważ tylu ludzi okazuje się niegodnymi jego łagodności, postanowił zostawić ich bez dobra którego nie chcą. Nie było tedy słusznem, aby się objawił w sposób oczywiście boski i bezwarunkowo zdolny przekonać wszystkich ludzi; ale nie było też słusznem, aby przybył wsposób tak ukryty, aby go nie mogli poznać ci, którzy szukają go szczerze. Dla tych chciał być zgoła łatwym do poznania. Tak więc, pragnąc się ukazać jasno tym, którzy go będą szukali z całego serca, a zostać w ukryciu dla tych, którzy uciekają odeń z całego serca, miarkuje swoje poznanie w ten sposób, iż dał oznaki widzialne tym którzy go szukają, owym zaś którzy go nie szukają, nie. Dość jest światła dla tych którzy pragną widzieć, a dość ciemności dla tych którzy trwają w przeciwnem usposobieniu.
... Nikt inny nie poznał, iż człowiek jest najwyborniejszem stworzeniem. Jedni, którzy poznali jego istotną doskonałość, wzięli za nikczemność i niewdzięczność niskie uczucia, które z natury ludzie mają o sobie samych; inni, którzy dobrze poznali jak dalece ta nikczemność jest istotna, potraktowali jako śmieszną pychę te uczucia wielkości, również wrodzone człowiekowi.
„Podnieś oczy ku Bogu, mówią jedni; spójrz na tego, do którego jesteś podobny, i który cię stworzył abyś go ubóstwiał. Możesz stać mu się podobnym; mądrość zrówna cię z nim, jeżeli zechcesz iść za nim“. „Podnieście głowę, ludzie wolni,“ powiada Epiktet.[10] A inni znowuż powiadają mu: „Opuść oczy ku ziemi, ty nędzny robaku, i patrz na zwierzęta których jesteś towarzyszem.”
Czem stanie się tedy człowiek? Czy będzie równym Bogu czy zwierzętom? cóż za przerażająca odległość! Czemże tedy będziemy? kto nie widzi w tem wszystkiem, iż człowiek się zabłąkał, iż osunął się ze swego miejsca, szuka go z niepokojem i nie może odnaleźć? I któż go tam doprowadzi? najwięksi ludzie nie zdołali tego.
Pyrrhonizm ma słuszność: ostatecznie bowiem, przed Jezusem Chrystusem, ludzie nie wiedzieli sami jak stoją, czy są wielcy czy mali. A ci, którzy twierdzili jedno lub drugie, nie wiedzieli w gruncie nic; zgadywali jeno bez racji i naoślep; a nawet błądzili ciągle, wykluczając jedno lub drugie.
Quod ergo ignorantes, quaeritis, religio annuntiat vobis.[11]
Główne przewagi pyrrhończyków — zostawiam na boku pomniejsze — są: iż nie mamy żadnej pewności prawdy tych zasad, poza wiarą i objawieniem, chyba w tem, iż czujemy je w sobie w sposób przyrodzony. Otóż, to naturalne poczucie nie jest przekonywającym dowodem ich prawdy. Skoro nie mamy pewności tego, poza wiarą, czy człowiek jest tworem dobrego Boga, złego ducha[12] lub przypadku, pozostaje wątpliwem, czy te wszczepione w nas zasady są prawdziwe, fałszywe, lub niepewne. Tem więcej, iż nikt nie ma pewności, poza wiarą, czy czuwa czy śpi, ile że w czasie snu wierzymy silnie że czuwamy; mniemamy, iż widzimy przestrzenie, kształty, ruchy; czujemy jak upływa czas, mierzymy go; słowem, działamy tak samo jak na jawie. Skoro tedy połowa życia spływa na śnie, w którym, wedle naszego własnego wyznania, mimo wszystko co się nam zdaje, nie mamy żadnego pojęcia o prawdzie (jako iż wszystkie nasze uczucia są wówczas złudzeniem); kto wie, czy ta druga połowa naszego życia, w której zdaje się nam że czuwamy, nie jest innym snem, nieco różnym od pierwszego, z którego budzimy się, kiedy nam się zdaje że śpimy.
I czy można wątpić, iż, gdybyśmy śnili w towarzystwie, i gdyby, przypadkiem, sny się zgadzały, co jest dosyć częstem, a gdybyśmy czuwali w samotności, uwierzylibyśmy snadnie w przewrócony porządek rzeczy? Wreszcie, ponieważ często śnimy że śnimy, spiętrzając jeden majak senny na drugi, czyż samo życie nie jest tylko snem, na którym inne sny są zaszczepione, z którego budzimy się przy śmierci i podczas którego mamy równie słabe pojęcie o prawdzie i dobru co podczas snu naturalnego; rozmaite zaś myśli które nas zaprzątają, są może tylko złudzeniami, podobnie jak upływ czasu i inne czcze urojenia w naszych snach?
Oto główne argumenty z jednej i drugiej strony.[13]
Pomijam drobniejsze, jako to wywody pyrrhończyków przeciw wpływom zwyczaju, wychowania, obyczajów, klimatu, i innych podobnych rzeczy, które, mimo iż pociągają większość pospolitych ludzi, budujących dowody jedynie na tych czczych podstawach, walą się za najmniejszem dmuchnięciem pyrrhończyków. Wystarczy zajrzeć do ich książek, jeśli któś nie jest dość przekonanym; przekona się o tem bardzo rychło, i może aż nadto.
Zatrzymuję się przy jedynej fortecy dogmatystów, mianowicie iż, mówiąc z dobrą wiarą i szczerze, nie można wątpić o naturalnych zasadach.
Przeciw czemu pyrrhoniści wyłączają w jednem słowie niepewność naszego pochodzenia, obejmującą wraz niepewność naszej natury; na co dogmatyści szukają jeszcze odpowiedzi od czasu jak świat istnieje.
I oto jawna wojna między ludźmi, w której trzeba aby każdy się oświadczył, i stanął z konieczności albo przy dogmatyzmie, albo przy pyrrhonizmie. Kto bowiem będzie mniemał iż pozostaje neutralny, będzie nawskroś pyrrhończykiem; ta neutralność jest istotą tej gromady: kto nie jest przeciw nim, jest w pełnej mierze za nimi (w czem objawia się ich przewaga). Oni sami nie są za sobą: są neutralni, obojętni, zawieszeni jakoby w powietrzu, bez wyjątku.
Cóż pocznie tedy człowiek w tym stanie? Czy będzie wątpił o wszystkiem? czy będzie wątpił że czuwa, że go ktoś szczypie, że go coś parzy? czy będzie wątpił że wątpi? czy będzie wątpił że jest? Niepodobna zajść tak daleko; i twierdzę z pewnością, że nie było jeszcze pyrrhończyka w całej doskonałości. Natura podtrzymuje bezsilny rozum i nie pozwala mu snuć swoich bredzeń aż tak daleko.
Czy powie zatem, przeciwnie, iż posiada z pewnością prawdę, on, który, jeśli go bodaj trochę przyprzeć do muru, nie może wywieść się z najmniejszych tytułów i zmuszony jest wypuścić zdobycz?
Cóż za monstrum jest tedy człowiek? cóż za osobliwość, co za potwór, co za chaos, co za zbieg sprzeczności, co za dziw! Sędzia wszechrzeczy, bezrozumny robak ziemny; skarbnik prawdy, zlew niepewności i błędu; chluba i zakała wszechświata.
Kto rozplącze ten zamęt? Natura pognębia pyrrhończyków, a rozum pognębia dogmatystów. Cóż tedy poczniecie wy, o ludzie, którzy przyrodzonym rozumem dochodzicie jaka jest wasza przyrodzona istota? Nie możecie uniknąć jednej z tych sekt, ani też trwać w żadnej.
Poznaj tedy, pyszałku, jakim bezsensem jesteś dla samego siebie. Ukorz się, bezsilny rozumie; umilknij, bezmyślna naturo: dowiedz się, że człowiek nieskończenie przerasta człowieka, i poucz się od swego pana o swym prawdziwym stanie, którego nie znasz. Słuchaj Boga.
Ostatecznie bowiem, gdyby człowiek nigdy nie uległ skażeniu, cieszyłby się w swojej niewinności i prawdą i szczęściem bez niepokoju; a gdyby człowiek zawsze był tylko skażony, nie miałby żadnego pojęcia ani o prawdzie ani o szczęśliwości. Ale oto my nieszczęśliwi — bardziej niż gdyby stan nasz był zgoła wyzuty z wielkości — mamy pojęcie o szczęściu, a nie możemy go dosięgnąć; przeczuwamy obraz prawdy, a posiadamy tylko kłamstwo; niezdolni do zupełnej niewiedzy i do pewnego poznania, tak bardzo oczywiste jest, iż byliśmy w stanie doskonałości, z któregośmy się nieszczęśliwie stoczyli!
Rzecz zadziwiająca jednakże, iż tajemnica najbardziej odległa od naszego poznania, mianowicie tajemnica przekazywania grzechu, jest rzeczą, bez której nie możemy mieć żadnej świadomości samych siebie! To pewna bowiem, iż nic bardziej nie obraża naszego rozumu, niż twierdzenie iż grzech pierwszego człowieka uczynił winnymi tych, którzy, tak oddaleni od jego źródła, nie mogli mieć w niem napozór udziału. Następstwo to wydaje się nam nie tylko niemożliwe, ale nawet bardzo niesprawiedliwe; cóż bowiem przeciwniejszego zasadom naszej nędznej sprawiedliwości, niż skazywać na wieki dziecko pozbawione woli, za grzech w którym, najoczywiściej, miało tak mały udział, ile że popełniono go na sześć tysięcy lat przed jego urodzeniem? Z pewnością nic nas gwałtowniej nie razi niż ta nauka: a mimo to, bez tej tajemnicy, najbardziej niezrozumiałej ze wszystkich, jesteśmy niezrozumiali dla samych siebie. Węzeł naszej natury czerpie swoje skręty i zwoje w tej otchłani; tak iż człowiek bardziej jest niepojęty bez tej tajemnicy, niż ta tajemnica jest niepojęta dla człowieka.
Z czego okazuje się, iż Bóg, pragnąc uczynić trudność naszej istoty niezrozumiałą dla nas samych, ukrył jej węzeł tak wysoko, lub, aby rzec lepiej, tak nisko, iż byliśmy zgoła niezdolni doń dotrzeć; tak iż nie przez pyszne miotanie się naszego rozumu, ale przez proste poddanie rozumu możemy prawdziwie się poznać.
Te podstawy, silnie umocowane na niewzruszonej powadze religji, dają nam poznać, iż są dwie prawdy wiary jednako stałe; jedna iż człowiek, w stanie stworzenia lub w stanie łaski, wzniósł się ponad całą naturę, uczynił się jakoby podobnym Bogu, i uczestnikiem jego bóstwa; druga iż, w stanie skażenia i grzechu, osunął się z tego stanu i stał się podobny bydlętom.
Te dwa twierdzenia są jednako silne i pewne. Pismo św. głosi je wyraźnie, kiedy powiada w którychś miejscach: Deliciae meae esse cum filiis hominum.[14] Effundam spiritum meum super omnem carnem.[15] Dii estis,[16] etc., w innych zaś powiada: Omnis caro foenum.[17] Homo assimilatus est jumentis insipientibus, et similis factus est illis.[18] Dixi in corde meo de filiis hominum, Eccl. III.[19]
Przez co okazuje się jasno, iż człowiek, mocą łaski, stał się jakoby podobny Bogu i uczestniczący w jego boskości, i że, bez łaski, jest jakoby podobny do tępych bydląt.
Bez tych boskich wiadomości, co mogli uczynić ludzie, jeśli nie albo wznieść się w wewnętrznem poczuciu które im zostało z minionej wielkości, lub też uniżyć się w widoku własnej obecnej niemocy? Nie widząc bowiem całkowitej prawdy, nie mogli dojść do doskonałej cnoty. Ponieważ jedni uważają naturę jako nieskażoną, drudzy jako nie do naprawienia, nie mogli uniknąć albo pychy albo lenistwa, tych dwu źródeł wszelakich błędów, ile że nie mają innej drogi jak tylko poddać się przez gnuśność albo też wyrwać się przez pychę. Jeżeli bowiem znali doskonałość człowieka, nie znali jego skażenia; tak iż unikali wprawdzie gnuśności, ale wpadali w pychę; jeżeli zaś poznawali niemoc natury, zapoznawali jej bóstwo; tak iż mogli wprawdzie uniknąć próżności, ale jedynie rzucając się w rozpacz.
Stąd pochodzą rozmaite sekty stoików i epikurejczyków; dogmatystów i akademików, etc. Jedynie religja chrześcijańska mogła uleczyć te dwa błędy, nie wypędzając jeden drugim, mądrością ziemi, ale wypędzając i jeden i drugi, prostotą Ewangelji. Uczy ona bowiem sprawiedliwych, których wznosi aż do uczestnictwa w samem bóstwie, iż, w tym wzniosłym stanie, jeszcze noszą źródło całego zepsucia, które ich, przez ciąg całego życia, poddaje błędowi, nędzy, śmierci, grzechowi; najbardziej zaś bezbożnym krzyczy ona, że są zdatni do łaski Odkupiciela. Tak więc, przyprawiając o drżenie tych których usprawiedliwia, i pocieszając tych których potępia, miesza tak trafnie obawę z nadzieją (przez tę podwójną zdolność, która jest wspólna wszystkim, i łaski i grzechu), iż poniża nieskończenie więcej niż sam rozum może uczynić, ale nie wtrącając w rozpacz; i wznosi nieskończenie wyżej niż naturalna duma, ale nie wzdymając pychą: ukazując tem jasno, iż, skoro sama jedna wolna jest od błędu i grzechu, jej tylko przystoi uczyć i poprawiać ludzi.
Kto może tedy wzdragać się uwierzyć tej niebiańskiej mądrości i nie uwielbić jej? Czyż nie jest bowiem jaśniejszem niż dzień, że czujemy w samych sobie niezatarte piętno doskonałości? i czyż nie jest tak samo prawdą, iż w każdej godzinie doświadczamy skutków naszego opłakanego stanu? Cóż nam tedy krzyczy ten chaos i to potworne zamieszanie, jeśli nie prawdę tych dwóch stanów, i to głosem tak potężnym, iż niepodobna się mu oprzeć?
Słabość. — Wszystkie zajęcia ludzi zmierzają do tego aby posiąść mienie; i nie jest w ich mocy mieć jakiś tytuł dla wykazania iż posiadają je przez sprawiedliwość, mają bowiem jeno urojenie ludzkie, ani też siłę dla posiadania go pewnie. Tak samo jest z wiedzą, choroba bowiem odejmuje ją. Jesteśmy niezdolni i do prawdy i do dobra.
Wszystkie zajęcia ludzi zmierzają do tego aby posiąść mienie; a nie mają ani tytułu do posiadania go sprawiedliwie, ani siły do posiadania go pewnie; tak samo wiedza, przyjemności. Nie mamy ani prawdy ani dobra.
Pożądamy prawdy, a znajdujemy w sobie jedynie niepewność.
Szukamy szczęścia, a znajdujemy jedynie nędzę i śmierć.
Jesteśmy niezdolni nie pragnąć prawdy i szczęścia, a nie jesteśmy zdolni ani do pewności ani do szczęścia. Pozostawiono nam to pragnienie, tak aby nas ukarać, jak aby nam dać uczuć skądeśmy spadli.
Jeżeli człowiek nie jest stworzony dla Boga, dlaczego jest szczęśliwy tylko w Bogu? jeżeli człowiek jest stworzony dla Boga, dlaczego jest tak sprzeczny Bogu?
Skażenie natury. — Człowiek nie działa na zasadzie rozumu, który stanowi jego istotę.
Skażenie rozumu objawia się w tylu rozmaitych i niedorzecznych obyczajach; trzeba było aby prawda przyszła, iżby człowiek nie żył już w samym sobie.
Co do mnie, wyznaję, iż, z chwilą gdy religja chrześcijańska odsłoni zasadę, iż natura ludzka jest skażona i odsunięta od Boga, otwiera to nam oczy tak, iż wszędzie widzimy tę prawdę: natura bowiem jest taka, iż wszędzie ukazuje zatraconego Boga, i w człowieku, i poza człowiekiem, i skażoną naturę.
Prawdziwa natura człowieka, jego prawdziwe dobro, i prawdziwa cnota, i prawdziwa religja, to rzeczy których poznanie jest nierozłączne.
Wielkość, nędza. — Im więcej mamy światła, tem więcej odkrywamy wielkości i niskości w człowieku. Pospólstwo — ; ci którzy stoją wyżej, filozofowie: zdumiewają pospolitych ludzi; — chrześcijanie: zdumiewają filozofów.
Któż będzie się tedy zdumiewał, widząc, iż religja poznaje jeno do dna to, co poznajemy tem lepiej, im więcej mamy światła?
Co ludzie zdołali poznać najwyższą swą wiedzą, tego ta religja uczyła swoje dzieci.
Grzech pierworodny jest niedorzecznością w oczach ludzi, ale podają go wam za taki; nie powinniście mi tedy zarzucać braku rozsądku w tej nauce, skoro ja ją przedstawiam jako będącą bez rozsądku. Ale ta niedorzeczność jest mądrzejsza niż cała mądrość ludzi: sapientius est hominibus;[20] bez niej bowiem jak określimy co jest człowiek? Cała jego istota zależy od tego niedostrzegalnego punktu. I w jaki sposób spostrzegłby rozumem, skoro to jest rzecz przeciw rozumowi, i skoro rozum nie tylko niezdolny jest wymyślić tego swojemi drogami, ale oddala się kiedy mu to nastręczyć?
O grzechu pierworodnym. Szeroka tradycja grzechu pierworodnego wedle Żydów.
O ustępie z Genezy, VIII, 21: przyroda serca ludzkiego zła jest od dzieciństwa. Rabbi Mojżesz Haddarschan: Ten zły zaczyn złożony jest w człowieku od godziny jego poczęcia.
Massechet Succa. Ten zły zaczyn ma siedm imion w Piśmie; nazywa się zło, napletek, plugastwo, wróg, zgorszenie, kamienne serce, wicher północny: wszystko to oznacza złośliwość ukrytą i odciśniętą w sercu człowieka.
Misdrach Tillim powiada toż samo, i także iż Bóg uwolni dobrą naturę człowieka od złej.
Ta złośliwość odnawia się każdego dnia przeciw człowiekowi, jako napisane jest Ps. XXXVII: „Bezbożnik śledzi sprawiedliwego, i szuka jakby go uśmiercił; ale Bóg go nie opuści.“ Ta złośliwość kusi serce człowieka w tem życiu, a oskarży go w tamtem. Wszystko to znajduje się w Talmudzie.
Misdrach Tillim o Ps. IV.: „Drżyjcie, a nie będziecie grzeszyli:“ Drżyjcie i przeraźcie waszą pożądliwość, a nie będzie was wiodła do grzechu. A o Ps. XXXVI: „Bezbożnik rzekł w swojem sercu: Niech lęk boży nie stoi przede mną“: to znaczy, iż złośliwość wrodzona ludziom mówi tak do bezbożnika.
Misdrach i Kohelet. „Lepsze jest dziecię ubogie i roztropne, niż król stary a głupi, który nie umie przewidzieć przyszłości.“ Dziecię, to jest cnota, a król to jest złośliwość ludzka. Jest ona nazwana królem, ponieważ wszystkie członki są jej posłuszne; a starym, ponieważ istnieje w sercu człowieka od dzieciństwa aż do starości; a głupim, ponieważ prowadzi człowieka na drogę zagłady, której on zgoła nie przewiduje.
To samo jest u Misdracha Tillim.
Bereschit Rabba o Ps. XXXV: „Panie, wszystkie moje kości błogosławić cię będą, ponieważ wyzwalasz ubogiego od tyrana“: A czy może być większy tyran niż zły zaczyn? — A o Przyp. XXV: „Jeśli twój wróg jest głodny, nakarm go“; to znaczy, jeśli zły zaczyn jest głodny, daj mu chleba mądrości, o którym powiedziano jest w Przyp., IX; a jeżeli ma pragnienie, daj mu wody, o której powiedziano jest I s., LV.
Misdrach Tillim powiada to samo; i że Pismo w tem miejscu, mówiąc o naszym wrogu, rozumie zły zaczyn, i te, dając mu ten chleb i tę wodę, zgromadzi mu węgle na głowie.
Misdrach i Kohelet o Eccl., IX.; „Wielki król obległ małe miasto.“ Ten wielki król, to zły zaczyn; wielkie machiny, któremi je otacza, to pokusy; i znalazł się człowiek roztropny a ubogi, który je oswobodził, to znaczy cnota.
Takoż o Ps. XLI: „Szczęśliwy, który ma wzgląd na biednych.“
A znowuż o Ps. LXXVIII: „Duch który odchodzi i już nie wraca“; z czego niektórzy wzięli powód aby bredzić przeciw nieśmiertelności duszy; ale znaczy to, że ten duch, to jest zły zaczyn, który towarzyszy człowiekowi aż do śmierci i nie wraca przy zmartwychwstaniu.[21]
O Ps. CIII,[22] toż samo.
O Ps. XVI.[23]
Mamyż rzec, iż przez to, że powiedzieli jako sprawiedliwość opuściła ziemię[24], ludzie znali grzech pierworodny? — Nemo ante obitum beatus est[25]; — to znaczy, iż wiedzieli, że przy śmierci zaczyna się wiekuista i prawdziwa szczęśliwość?
Milton widzi dobrze, że natura jest skażona, i że ludzie żyją sprzecznie z uczciwością: ale nie wie, dlaczego nie mogą wzbić się wyżej.
Jeżeli kto nie wie o tem, iż pełen jest pychy, ambicji, żądzy, słabości, nędzy i nieprawości, jest bardzo ślepy. A jeżeli, wiedząc o tem, nie pragnie być od nich wyswobodzony, co można powiedzieć o takim człowieku?...
Cóż tedy, jeśli nie szacunek, można żywić dla religji. która zna tak dobrze błędy człowieka, i jeśli nie pragnienie, iżby prawdziwą była religja, która przyrzeka na nie tak upragnione lekarstwa?
Wszyscy ludzie, ze swej natury, nienawidzą się wzajem. Posłużono się, jak się dało, pożądliwością[26], aby jej kazać służyć powszechnemu dobru; ale to tylko sztuczka i fałszywy obraz miłości bliźniego; w gruncie bowiem to tylko nienawiść.
Żałować nieszczęśliwych nie jest sprzeczne z pożądliwością[26]; przeciwnie, radzi jesteśmy, iż możemy oddać to świadectwo przyjaźni, i zyskać sobie rozgłos tkliwego serca, nic nie dając.
Ugruntowano wszystko na pożądliwości i dobyto z niej cudowne prawidła porządku, moralności i sprawiedliwości; ale w głębi, tej szpetnej głębi człowieka, owo figmentum malum[27] jest tylko przykryte, ale nie usunięte.
Niesprawiedliwość. — Nie znaleźli innego sposobu zadowolenia pożądliwości bez krzywdy drugich.
JA[28] jest nienawistne: ty, Mitonie[29], pokrywasz je, ale go przez to nie usuwasz; jesteś tedy zawsze nienawistny. — Nie; skoro bowiem postępujemy, jak to czynimy, uprzejmie względem całego świata, znika powód aby nas nienawidzić. — To prawda, gdyby w owem ja nienawidziło się jedynie przykrości, których przezeń doznajemy. Ale, jeśli go nienawidzę dlatego że jest niesprawiedliwe, że się czyni ośrodkiem wszystkiego, będę go nienawidził zawsze.
Jednem słowem, ja ma dwie właściwości: jest niesprawiedliwem w sobie, w tem iż czyni się ośrodkiem wszystkiego; jest niewygodne drugim, w tem iż chce ich ujarzmić: każde bowiem ja jest wrogiem i chciałoby być tyranem wszystkich innych. Odejmujesz mu natręctwo, ale nie niesprawiedliwość; nie czynisz go przeto lubem tym, którzy nienawidzą jego niesprawiedliwości: czynisz je lubem jedynie ludziom niesprawiedliwym, którzy nie znajdują już w niem swego wroga; tak więc, pozostajesz nadal niesprawiedliwy i możesz być miły jeno niesprawiedliwym.
Cóż za wyuzdanie sądu, wskutek którego niemasz nikogo, ktoby się nie stawił ponad resztę świata, i ktoby nie przekładał swego własnego dobra, i trwania swego szczęścia i życia, ponad dobro i szczęście całej reszty świata!
Każdy jest wszystkiem sobie samemu; z jego śmiercią bowiem wszystko dla niego umiera. I stąd pochodzi, iż każdy mniema, że jest wszystkiem dla wszystkich. Nie trzeba sądzić, o naturze wedle nas, ale wedle niej.
„Wszystko, co jest w świecie, jest pożądliwością ciała, albo pożądliwością oczu, albo pychą życia: libido sentiendi, libido sciendi, libido dominandi[30]“. Nieszczęsna owa przeklęta ziemia, którą te trzy rzeki ogniste raczej rozpalają niż wilżą! Szczęśliwi będący nad temi wodami nie zanurzeni, nie porwani, ale nieruchomi i niewzruszeni; nie stojący ale siedzący w niskiej i pewnej pozycji, z której nie podnoszą się przed światłem, ale, spocząwszy w niej w pokoju, wyciągają rękę ku temu kto ich ma podnieść, aby ich utrzymać stojących i niewzruszonych w przysionkach świętej Jeruzalem, gdzie pycha nie zdoła ich już pokonać i obalić, a którzy wszelako płaczą, nie iż widzą spływające wszystkie znikome rzeczy unoszone strumieniem, ale przez pamięć swej drogiej ojczyzny, niebiańskiej Jeruzalem, którą wspominają bezustanku w ciągu swojego wygnania[31]!
Rzeki Babilonu toczą się, i spływają, i ponoszą.
O święty Syjonie, gdzie wszystko jest stałe i gdzie nic nie spływa!
Trzeba usiąść na rzekach, nie pod niemi ani w nich, ale na nich; nie stojący ale siedzący: aby być pokornym siedząc, i być pewnym będąc na nich. Zasię będziemy stać prosto w przysionkach Jeruzalem.
Przyjrzcie się, czy ta lubość jest stała czy płynąca: jeżeli mija, to rzeka Babilonu.
Pożądliwość ciała, pożądliwość oczu, pycha etc. — Są trzy porządki rzeczy: ciało, duch, wola. Cieleśnicy, to bogacze, króle: za przedmiot mają ciało. Ciekawi i uczeni: mają za przedmiot ducha. Mędrcy: mają za przedmiot sprawiedliwość.
Trzy pożądliwości zrodziły trzy sekty[33], i filozofowie uczynili nie co insze, jak tylko poszli za jedną z trzech pożądliwości.
Szukanie prawdziwego dobra. — Ogół ludzi mieści dobro w majątku i w dobrach zewnętrznych, lub co najmniej w rozrywce. Filozofowie pokazali czczość tego wszystkiego, i pomieścili je gdzie mogli.
Przeciw filozofom którzy mają Boga bez Jezusa Chrystusa.
Filozofowie. — Wierzą, iż sam tylko Bóg godzien jest aby go kochano i podziwiano, i zapragnęli być kochani i podziwiani przez ludzi, a nie znają swojego skażenia. Jeżeli czują gorącą chęć ubóstwiania go i podziwiania i znajdują w tem swą główną radość, niechaj się uważają za dobrych, doskonale! Ale jeżeli się okazują w tem oporni, jeżeli nie mają innej skłonności jak tylko chcieć się usadowić w szacunku ludzi, i czerpią swą doskonałość jedynie w tem, iż, nie niewoląc ludzi, każą im znajdować szczęście w miłowaniu ich, powiem iż ta doskonałość jest ohydna. Jakto! poznali Boga, i nie zapragnęli jedynie aby ludzie go kochali, ale aby ludzie poprzestali na nich! Żądali być przedmiotem dobrowolnego szczęścia ludzi!
Filozofowie. — Jesteśmy pełni rzeczy, które nas wyrzucają na zewnątrz.
Instynkt daje nam uczuć, że trzeba nam szukać szczęścia poza sobą. Namiętności pchają nas na zewnątrz, nawet gdyby się nie nastręczały przedmioty dla pobudzenia ich. Przedmioty zewnętrzne kuszą nas same z siebie i wołają, nawet kiedy nie myślimy o nich. Tak więc, filozofowie daremnie mówią: „Schrońcie się w samych siebie, znajdziecie tam wasze dobro”: nie wierzymy im; a ci, którzy wierzą, są najbardziej puści i głupi.
Stoicy mówią: „Wejdźcie wewnątrz samych siebie, a tam znajdziecie spokój”; i to nie jest prawda.
Inni mówią: „wyjdźcie na zewnątrz; szukajcie szczęścia w rozrywce”; i to nie jest prawda; przychodzą choroby.
Szczęście nie jest ani poza nami, ani w nas; jest w Bogu, i poza nami i w nas.
Gdyby nawet Epiktet doskonale widział drogę, powiada ludziom: „idziecie fałszywą”; pokazuje, że trzeba iść inną, ale nie prowadzi na nią. Tą drogą jest, chcieć tego, czego Bóg: chce; jedynie Chrystus tam prowadzi: Via, veritas.
Błędy samego Zenona.
Racje pozorów. — Epiktet. Ci którzy mówią: „Cierpisz na głowę[34]...”, to nie to samo. Jesteśmy pewni swego zdrowia, a słuszności nie; w istocie jego słuszność była głupstwem.
A mimo to uważał ją za dowiedzioną, mówiąc: „Albo jest w naszej mocy, albo nie[35]. Ale nie spostrzegał, iż nie jest w naszej mocy kierować sercem, i błędnie wyciągał wnioski, stąd, iż istnieli chrześcijanie.[36]
Czuję, że mogłem nie być, albowiem ja polega na mojej myśli; zatem ja, który myślę, nie istniałbym, gdyby zabito moją matkę nim otrzymałem życie. Nie jestem tedy istnieniem koniecznem. Nie jestem także wiecznym ani nieskończonym; ale widzę dobrze, że jest w naturze istota konieczna, wieczna i nieskończona.
„Gdybym ujrzał cud, powiadają, nawróciłbym się“[37]. Jak mogą upewniać iż zrobiliby to, czego nie znają? wyobrażają sobie, że to nawrócenie polega na ubóstwieniu, które wchodzi z Bogiem niby w stosunek i obcowanie takie jak oni sobie wyobrażają. Prawdziwe nawrócenie polega na tem, aby się unicestwić przed tą wszechistotą którą pogniewaliśmy tyle razy, i która może sprawiedliwie zgubić nas w każdej godzinie; aby uznać, że nie możemy nic bez niej i że nie zasłużyliśmy u niej na nic prócz niełaski. Polega na tem, aby poznać, że jest nieprzezwyciężona sprzeczność między Bogiem a nami, i że bez pośrednika nie może być mowy o porozumieniu.
Własna[38] wola nie zadowoli się nigdy, gdyby nawet miała w mocy wszystko, czego pragnie; ale jest się zadowolonym z chwilą gdy się tego wyrzec. Bez niej, nie można być niezadowolonym; przez nią, nie można być zadowolonym.
Wyobraźmy sobie ciało pełne myślących członków.
Członki. Zacząć od tego. — Aby umiarkować miłość, którą jesteśmy winni samemu sobie, trzeba sobie wyobrazić ciało pełne myślących członków (jesteśmy bowiem członkami całości), i rozpatrzyć, jak każdy członek powinienby siebie kochać, etc...
Gdyby nogi i ręce miały osobną wolę, utrafiłyby w swój porządek jedynie poddając tę osobną wolę woli głównej, władnącej całem ciałem. Poza nią, znajdują się w bezrządzie i nieszczęściu; natomiast pragnąc jedynie dobra całego ciała, osiągają własne.
Trzeba kochać jeno Boga, a nienawidzić jeno siebie.
Fałszem jest, iżbyśmy byli godni by inni nas kochali, niesprawiedliwe jest abyśmy chcieli tego. Gdybyśmy się rodzili rozsądni i obojętni, i znali siebie i drugich, nie dawalibyśmy naszej woli folgi w tej skłonności. Rodzimy się z nią wszelako; rodzimy się tedy niesprawiedliwi, wszystko bowiem myśli o sobie. To jest przeciw wszelkiemu porządkowi; trzeba myśleć o powszechności; skłonność ku sobie jest początkiem wszelkiego nierządu, w wojnie, w zarządzie państwa, w ekonomji, w poszczególnem ciele człowieka. Wola jest tedy skażona.
O ile członkowie przyrodzonych i obywatelskich społeczności dążą do dobra ciała, same społeczności powinny dążyć do innego bardziej powszechnego ciała, którego są członkami. Powinno się tedy dążyć do powszechności. Rodzimy się tedy niesprawiedliwi i skażeni.[39]
Kiedy chcemy myśleć o Bogu, czyż niema nic coby nas odwracało, kusiło nas do myślenia o czem innem? Wszystko to jest złe i urodzone z nami.
Jeżeli jest Bóg, trzeba kochać tylko jego, a nie doczesne stworzenia. Rozumowanie bezbożników w Mądrości oparte jest jeno na tem, że niema Boga. „To przyjąwszy, powiadają, cieszmyż się tedy stworzeniami.” W braku czego lepszego. Ale, gdyby mieli do kochania Boga, nie wyciągnęliby takiego wniosku, ale wręcz przeciwny. I to jest konkluzja mędrców: „Jest Bóg, nie cieszmyż się tedy stworzeniami.”
Aby sprawić by członki były szczęśliwe, trzeba aby miały wolę i aby ją stosowały do ciała.
Przykłady bohaterskich śmierci Lacedemończyków i innych nie wzruszają nas wcale; cóż nam bowiem z tego? Ale przykład śmierci męczenników wzrusza nas; są to bowiem nasze członki. Istnieje między nami a nimi wspólny węzeł; stałość ich może zrodzić naszą stałość, nie tylko przykładem, ale ponieważ, być może, zasłużyła naszą. Nic podobnego w przykładach pogan; niema związku między nami a nimi; tak jak nie staje się nikt bogatym bogactwem obcego człowieka, ale staje się bogaty bogactwem ojca lub męża.
Morał. — Stworzywszy niebo i ziemię, które nie czują szczęścia swego istnienia, Bóg zapragnął uczynić istoty któreby go znały, i któreby tworzyły ciało myślących członków. Nasze członki bowiem nie czują szczęścia swej spójni, swej cudownej inteligencji, troski z jaką natura tchnęła w nie ducha i starała się o ich wzrost i trwanie. Jakże byłyby szczęśliwe gdyby to czuły, gdyby to widziały! Ale trzebaby na to aby miały inteligencję aby to znać, i dobrą wolę aby zgodzić się na wolę powszechnej duszy. Gdyby, otrzymawszy inteligencję, posługiwały się nią aby zatrzymywać w sobie samych pożywienie, nie dając mu przechodzić do innych członków, byłyby nie tylko niesprawiedliwe, ale jeszcze i nędzne, i raczej nienawidziłyby siebie niż kochały: ile że ich szczęście, jak również ich obowiązek, polega na tem, aby godzić się na przodownictwo całkowitej duszy do której przynależą, która ich miłuje lepiej niż one miłują same siebie.
Być członkiem, znaczy nie mieć życia, istnienia i ruchu inaczej jak przez wspólność z ciałem i dla ciała.
Oddzielny członek, straciwszy z oczu ciało do którego przynależy, ma już tylko znikome i śmiertelne istnienie; mimo to, myśli że jest wszystkiem, i nie widząc koło siebie ciała od któregoby zależał, mniema iż zależy jeno od siebie i chce uczynić sam siebie ośrodkiem i ciałem. Ale, nie mając w sobie samym zasady życia, schodzi jeno na manowce i zdumiewa się w niepewności swego istnienia, czując dobrze że nie jest ciałem, a mimo to nie widząc aby był członkiem ciała. Wreszcie, kiedy dochodzi do poznania siebie, staje się jakoby wrócony sobie i miłuje się już tylko dla ciała; żałuje swych minionych zbłąkań.
Nie mógłby z natury swojej miłować innej rzeczy, inaczej niż dla siebie samego i aby ją sobie zniewolić, ponieważ każda rzecz miłuje siebie więcej niż wszystko. Ale, kochając ciało, kocha samego siebie, ponieważ ma istnienie tylko w niem, przez nie i dla niego: qui adhaeret Deo, unus spiritus est.[40]
Ciało kocha rękę; a ręka, gdyby miała wolę, powinnaby kochać się w taki sam sposób jak dusza ją kocha.[41] Wszelka miłość sięgająca poza to, jest niesprawiedliwa.
Adhaerens Deo unus spiritus est. Kocham siebie, ponieważ jestem członkiem Chrystusa; kocham Chrystusa, ponieważ jest ciałem, którego jestem członkiem. Wszystko jest jedność, jedno jest w drugiem, jak trzy Osoby.
Dwa prawa wystarczają dla kierowania całą Rzeczpospolitą chrześcijańską, lepiej niż wszystkie prawa polityczne.
Prawdziwą i jedyną cnotą jest tedy nienawidzić siebie, jesteśmy bowiem nienawistni przez swą pożądliwość, a szukać istoty naprawdę godnej kochania, aby ją kochać. Ale, ponieważ nie możemy kochać tego co jest zewnątrz nas, trzeba kochać istotę któraby była w nas, a któraby nie była nami; i to jest prawdą dla każdego ze wszystkich ludzi. Owóż, jedynie Istota powszechna jest taką. Królestwo boże jest w nas: dobro powszechne jest w nas, jest nami samymi i nie jest nami.
Za czasu niewinności człowieka godność człowieka polegała na tem, aby posługiwać się i władać stworzeniami; dziś, aby oddzielać się od nich i czynić ich poddanym.
Fałszywą jest wszelka religja, która, w swojej wierze, nie ubóstwia Boga jako zasady wszystkich rzeczy, i która, w swojem poczuciu moralnem, nie kocha jedynego Boga jako celu wszystkich rzeczy.
... Ale niemożliwe jest, aby Bóg był kiedykolwiek celem, jeżeli nie jest zasadą. Kierujecie wzrok ku górze, ale stoicie nogami na piasku: ziemia osunie się, i padniecie spoglądając w niebo.
Jeżeli istnieje jedna zasada wszystkiego, musi być jeden cel wszystkiego: wszystko przez niego, wszystko dla niego. Trzeba tedy, aby prawdziwa religja uczyła nas ubóstwiać tylko jego i kochać tylko jego. Ale, ponieważ nie jesteśmy zdolni ubóstwiać tego czego nie znamy i kochać czego innego jak siebie, trzeba aby religja, która uczy o tych obowiązkach, pouczała nas także o tej niemocy, i aby nam także wskazała lekarstwa. Uczy nas, że wszystko straciliśmy przez jednego człowieka, i zerwał się związek między Bogiem a nami, i że, przez jednego człowieka, związek ten się naprawił.
Rodzimy się tak sprzeczni z tą miłością Boga, a jest ona tak potrzebna, iż musimy snać rodzić się winni, albo Bóg byłby niesprawiedliwy.
Cechą prawdziwej religji powinno być to, iż zniewala do kochania swego Boga. To jest bardzo słuszne, a mimo to żadna nie nakazała tego: nasza to uczyniła. Powinna także przeznać pożądliwość i niemoc; nasza to uczyniła. Powinna dostarczyć na nie lekarstwa: jednem z nich jest modlitwa. Żadna religja nie prosiła Boga o to aby go kochać i iść za nim.
Kto nie nienawidzi w sobie miłości własnej, i tego instynktu który go skłania do uczynienia się Bogiem, jest bardzo zaślepiony. Kto nie widzi, iż niemasz nic sprzeczniejszego ze sprawiedliwością i prawdą? fałszem bowiem jest, abyśmy na to zasługiwali; niesprawiedliwe zaś i niemożebne jest osiągnąć to, skoro wszyscy proszą o to samo. Jest to zatem jawna niesprawiedliwość, w którejśmy się zrodzili, której nie możemy się wyzbyć, a której trzeba się wyzbyć.
Mimo to, żadna religja nie zauważyła iżby to był grzech, ani byśmy w nim byli zrodzeni, ani byśmy byli zmuszeni mu się opierać, ani nie pomyślała o tem by nam dać nań lekarstwo.
Prawdziwa religja wskazuje nam nasze obowiązki, nasze słabości (pychę i pożądliwość), oraz lekarstwa (pokorę, umartwienie).
Trzebaby, aby prawdziwa religja pouczała o wielkości, o nędzy, aby budziła szacunek i wzgardę dla samego siebie; miłość i nienawiść.
Jeżeli niepojętem zaślepieniem jest żyć nie dochodząc czem się jest, straszliwem znowuż zaślepieniem jest żyć źle, wierząc w Boga.
Przeciw tym, którzy, ufając w miłosierdzie Boga, grzęzną w niedbalstwie, nie pełniąc dobrych uczynków. — Jako iż dwoma źródłami naszych grzechów są pycha i lenistwo, Bóg odkrył nam w sobie dwa przymioty aby je uleczyć: swoje miłosierdzie i swoją sprawiedliwość. Właściwem sprawiedliwości jest, że pognębia pychę, choćby nawet czyny były i najświętsze, et non intres in judicium[42], etc.; właściwem miłosierdzia jest to, iż zwalcza lenistwo, zapraszając do dobrych czynów, wedle tego ustępu: „Miłosierdzie Boga zachęca do pokuty”[43]; i ten drugi o Niniwitach: „Czyńmy pokutę, aby przekonać się, czy przypadkowo nie ulituje się[44] nas.” Miłosierdzie tedy nie tylko nie uprawnia do gnuśności, ale, wręcz przeciwnie, jest to przymiot zwalczający ją stanowczo; tak iż, zamiast mówić: „Gdyby Bóg nie był miłosierny, trzebaby czynić wszelkiego rodzaju wysiłki ku cnocie”, należy mówić, przeciwnie: że dlatego że Bóg jest miłosierny, trzeba czynić wszelakie wysiłki.
Prawda, iż wstąpienie na drogę pobożności jest uciążliwe. Ale ta uciążliwość nie pochodzi z pobożności która zaczyna w nas być, ale z bezbożności pozostałej w nas jeszcze. Gdyby zmysły nasze nie sprzeciwiały się pokucie, i gdyby nasze skażenie nie sprzeciwiało się czystości Boga, nie byłoby w tem nic dla nas uciążliwego. Cierpimy jedynie w miarę jak grzech, który jest nam przyrodzony, opiera się nadprzyrodzonej łasce: serce nasze czuje się rozdarte między sprzecznemi wysiłkami. Ale byłoby bardzo niesprawiedliwem przypisać ten gwałt Bogu który nas pociąga, zamiast przypisać go światu który nas wstrzymuje. Tak dziecko, które matka wyrywa z ramion złodziei, powinno, w męce którą cierpi, kochać tkliwy i słuszny gwałt tej która wywalcza mu swobodę, a nienawidzić jeno gwałtowną i tyrańską przemoc tych którzy je nieprawnie przytrzymują. Najokrutniejszą wojną jaką Bóg może wydać ludziom w tem życiu, to zostawić ich bez tej wojny którą im przyniósł swem przyjściem. „Przyszedłem przynieść wojnę”[45] powiada; i, aby pouczyć o tej wojnie: „Przyszedłem przynieść miecz i ogień”[46]. Przed nim świat żył w tym fałszywym pokoju.
Dzieła zewnętrzne. — Niema nic tak niebezpiecznego jak to co się podoba Bogu i ludziom. Stany bowiem które podobają się Bogu i ludziom, mają jedną rzecz która podoba się Bogu, a drugą która podoba się ludziom. Tak wielkość św. Teresy: Bogu podoba się głęboka pokora jej objawień; ludziom podoba się ich światło. Silą się tedy na umór naśladować jej słowa, mniemając iż naśladują jej stan i że tem samem kochają to co Bóg kocha i osiągają stan który Bóg kocha.
Lepiej jest nie pościć i czuć się tem upokorzonym, niż pościć i puszyć się. Faryzeusz, celnik[47].
Na coby mi się zdało pamiętać o tem, jeśli to może zarówno pomóc mi i zaszkodzić, i że wszystko zależy od błogosławieństwa Boga, którego udziela jedynie rzeczom uczynionym dla niego, i wedle jego prawideł i jego drogami? Sposób jest tu równie ważny co rzecz sama, a może bardziej, skoro Bóg może ze zła wydobyć dobro, zasię bez Boga dobywa się zło z dobra.
Zrozumienie słów dobre i złe.
Pierwszy stopień: zyskać naganę czyniąc źle, a pochwałę czyniąc dobrze. Drugi stopień: ani pochwały, ani nagany.
Abraham nie wziął nic dla siebie, jeno tylko dla swoich sług[48]; tak, sprawiedliwy nie bierze nic ze świata, ani z poklasków świata dla siebie; jedynie tylko dla swych namiętności, któremi posługuje się jak władca, powiadając jednej: Idź, a drugiej: Chodź. Sub te erit appetitus tuus[49]. W ten sposób ujarzmione namiętności jego są cnotami: sknerstwo, zazdrość, gniew; sam Bóg przypisuje je sobie[50] i są równie dobrze cnotami jak łagodność, litość, stałość, które są również namiętnościami. Trzeba posługiwać się niemi jak niewolnicami, i, zostawiając im ich pokarm, bronić aby dusza go nie przyjęła; kiedy bowiem namiętności są paniami, stają się przywarą i wówczas one to udzielają duszy swego pokarmu i dusza karmi się nim i zatruwa.
Filozofowie uświęcili błędy, strojąc w nie samego Boga; chrześcijanie uświęcili cnoty.
Sprawiedliwy działa wiarą w najdrobniejszych rzeczach; kiedy gani swoje sługi, pragnie ich nawrócenia przez ducha bożego, i prosi Boga aby ich poprawił, i spodziewa się tyleż po Bogu co po swoich przyganach, i prosi Boga aby błogosławił jego kary. I tak samo w innych uczynkach.
Wszystko może stać się nam zabójcze, nawet rzeczy stworzone aby nam służyły; jako, w naturze, mury mogą nas zabić, i stopnie mogą nas zabić, jeśli nie idziemy z pomiarkowaniem.
Najmniejsze poruszenie oddziaływa na całą naturę; morze całe zmienia się od jednego kamyka[51]. Tak, w łasce, najmniejszy uczynek wypływa, przez swoje następstwa, na wszystko. Wszystko zatem jest ważne.
W każdym uczynku trzeba zważać, poza uczynkiem, nasz stan obecny, przeszły, przyszły, i stan innych osób na które oddziaływa; i widzieć związki wszystkich tych rzeczy. A wówczas będziemy bardzo powściągliwi[52].
Oby Bóg nie liczył nam naszych grzechów, to znaczy wszystkich skutków i następstw naszych grzechów, które są straszliwe, nawet z najmniejszych błędów, jeśli się chce śledzić je bez miłosierdzia!
Poruszenia łaski, zatwardziałość serca, okoliczności zewnętrzne[53].
Aby zrobić z człowieka Świętego, trzeba aby się to stało przez łaskę; kto o tem wątpi, ten nie wie co jest Święty i co jest człowiek.
Filozofowie. — Ładna rzecz krzyczeć na człowieka który się nie zna, aby szedł sam z siebie do Boga! A dopieroż rzec to człowiekowi który się zna!
Człowiek nie jest godny Boga, ale nie jest niezdolny stać się go godnym.
Jest niegodnem Boga zespolić się z człowiekiem pełnym nędzy; ale nie jest niegodnem Boga wydobyć go z jego nędzy.
Jeśli chcemy rzec, iż człowiek jest zbyt małą rzeczą aby zasłużyć na obcowanie z Bogiem, trzeba być bardzo wielkim aby o tem sądzić.
Jest ona cała ciałem Chrystusa, w jego gwarze[54], ale nie można rzec iż jest całem ciałem Chrystusa. Połączenie dwóch rzeczy bez zmiany nie sprawia aby można było powiedzieć iż jedna staje się drugą: tak dusza łączy się z ciałem, ogień z drzewem, bez zmiany; ale trzeba zmiany, któraby sprawiła, iż postać jednej rzeczy staje się postacią drugiej, jak w połączeniu Słowa z człowiekiem.
Ponieważ moje ciało bez duszy nie tworzyłoby człowieka, zatem dusza moja skojarzona z jaką bądź materją uczyni moje ciało. Nie odróżnia warunku koniecznego od warunku wystarczającego: skojarzenie jest konieczne, ale nie wystarczające: ramię lewe nie jest prawem. Nieprzenikliwość jest właściwością ciał. Tożsamość de numero z punktu widzenia tego samego czasu wymaga tożsamości materji. Tak, gdyby Bóg skojarzył moją duszę z jakiem ciałem w Chinach, to samo ciało, idem numero, byłoby w Chinach; ta sama rzeka, która płynie tutaj, jest idem numero z tą, która płynie równocześnie w Chinach.[55]
Dlaczego Bóg ustanowił modlitwę.
1° Aby udzielić swoim stworzeniom zaszczytu przyczynowości.[56]
2° Aby nas pouczyć od kogo mamy cnotę.
3° Aby nam dać zasłużyć inne cnoty przez pracę.[57]
(Ale, aby utrzymać przywilej, daje modlitwę komu się mu podoba.)
Zarzut: Ale człowiek pomyśli, że ma modlitwę z samego siebie.
To niedorzeczne: skoro bowiem, mając wiarę, nie można mieć cnót, w jaki sposób miałoby się wiarę? czy większe jest oddalenie od niedowiarstwa do wiary, niż od wiary do cnoty?
Zasługa, to dwuznaczne słowo.
Meruit habere redemptorem.[58]
Meruit tam sacra membra tangere.[59]
Digno tam sacra membra tangere.[60]
Non sum dignus.[61]
Qui mandicat indignus.[62]
Dignus est accipere.[63]
Dignare me.[64]
Bóg zobowiązany jest jedynie w miarę swych przyrzeczeń. Przyrzekł użyczyć sprawiedliwości modlitwom[65], modlitwę przyrzekł jedynie dzieciom przyrzeczenia.[66]
Św. Augustyn powiedział wyraźnie, iż sprawiedliwemu odjęte będą siły. Ale powiedział to przypadkiem; mogło się bowiem zdarzyć, iż sposobność do tego powiedzenia nie byłaby się nastręczyła. Ale znowuż zasady jego ujawniają, iż, skoro sposobność się nastręczyła, niepodobna mu było nie powiedzieć tego, lub powiedzieć coś przeciwnego. Jest to zatem więcej musieć to powiedzieć przy nadarzonej sposobności, niż powiedzieć skoro się nadarzyła: jedno jest koniecznością, drugie przypadkiem. Obie zaś rzeczy są wszystkiem, czego można żądać.
„Starajcie się o zbawienie swoje z trwogą”[67].
Dowody modlitwy: Petenti dabitur[68]. Zatem jest w naszej mocy prosić. W przeciwieństwie do ...: niema go, ponieważ niema daru, któryby się modlił o to; skoro bowiem niema zbawienia, a dar jest, niema modlitwy.
Sprawiedliwy nie powinienby już tedy spodziewać się w Bogu, nie powinien bowiem spodziewać się, ale silić się uzyskać to o co prosi.
Osądźmy tedy, iż, skoro człowiek jest dziś nieprawością od czasu pierworodnego grzechu, i że Bóg nie chce, aby tą drogą nie oddalał się od niego, nie oddala się odeń jedynie mocą owego pierwszego działania.
Zatem, tym, którzy się oddalają, brak jest owego pierwszego działania, bez którego człowiek nie oddala się od Boga; a ci, którzy się nie oddalają, posiadają je. Zatem, ci, którzy byli jakiś czas nawiedzeni łaską przez to pierwsze działanie, przestają się modlić dla braku tego pierwszego działania.
Później, Bóg poniechuje pierwszego w tem znaczeniu...
Wybrani nie będą znali swoich cnót, a potępieni ogromu swoich zbrodni: „Panie, kiedyż widzieliśmy cię iżbyś łaknął, pragnął” etc.?[69]
Rom., III, 27. „Chwała wykluczona: przez jakie prawo? czynów? nie, przez prawo wiary”. — Zatem, wiara nie jest w naszej mocy jak czyny prawa, i dano nam ją w inny sposób.
Pocieszcie się: nie od siebie powinniście się spodziewać,[70] ale, przeciwnie, powinniście się spodziewać, nie spodziewając się niczego od siebie.
Wszelkiego stanu ludzie, nawet zgoła męczennicy, winni się lękać, wedle Pisma.
Największą karą czyśca jest niepewność sądu. Deus absconditus.[71]
Multi crediderunt in eum. Dicebat ergo Jesus: „Si manseritis... VERE mei discipuli eritis, et VERITAS LIBERABIT VOS. — Responderunt: Semen Abrahae sumus, et nemini servimus unquam.[72]
Wielka jest różnica między uczniami a prawdziwymi uczniami. Poznaje się ich, mówiąc im, że prawda ich wyzwoli. Jeżeli bowiem odpowiedzą, że są wolni i że w ich mocy jest wyjść z niewoli djabła, są wprawdzie uczniami, ale nie prawdziwymi uczniami.
Prawo nie zniweczyło natury, ale oświeciło ją; łaska nie zniweczyła prawa, ale wprowadziła je w czyn.
Wiara otrzymana przy chrzcie jest źródłem całego życia chrześcijan i nawróconych.
Łaska będzie zawsze w świecie — a także natura — tak iż jest ona poniekąd naturalna. I tak, zawsze będą na nim pelagjanie, i zawsze katolicy, i zawsze walka; ponieważ pierwsze narodziny czynią jednych, a łaska drugich narodzin czyni drugich.
Prawo zniewalało do tego, czego nie dawało. Łaska daje to, do czego zniewala.
Cała wiara polega na Chrystusie i na Adamie, a cała moralność na pożądliwości i łasce.
Niema nauki bardziej pożytecznej człowiekowi niż ta oto, która poucza go o jego podwójnej zdolności otrzymywania i tracenia łaski, z przyczyny podwójnego niebezpieczeństwa na które jest wciąż narażony: rozpaczy lub pychy.
Filozofowie nie zalecali uczuć odpowiadających tym dwom stanom.
Wzbudzali poczucia czystej wielkości, a to nie jest stan człowieka.
Wzbudzali poczucia czystego poniżenia, a to nie jest stan człowieka.
Nędza pcha do rozpaczy, duma do zarozumienia. Wcielenie ukazuje człowiekowi wielkość jego nędzy, przez wielkość lekarstwa jakiego było trzeba.
Znajomość Boga bez znajomości własnej nędzy rodzi pychę. Znajomość własnej nędzy bez znajomości Boga rodzi rozpacz. Znajomość Jezusa Chrystusa stanowi pośrodek, ponieważ w niej znajdujemy i Boga i swoją nędzę.
Jezus Chrystus jest to Bóg, do którego zbliżamy się bez pychy, i przed którym uniżamy się bez rozpaczy.
...Nie uniżenie, któreby nas czyniło niezdolnymi do dobrego, ani też świętość wolna od zła.
Powiadał mi raz ktoś, iż doznaje wielkiej radości i ufności, wstając od spowiedzi. Inny powiadał mi, iż czuje wówczas lęk. Pomyślałem na to, iż z tych dwóch uczyniłoby się jednego sprawiedliwego, i że każdy z nich chybia w tem iż nie staje mu uczucia tego drugiego. Toż samo zdarza się często i w innych rzeczach.
Ten, kto zna wolę swego pana, będzie srożej karany, z przyczyny siły, jaką mu daje ta świadomość. Qui justus est, justificetur adhuc[73], z przyczyny mocy jaką mu daje sprawiedliwość. Od tego, który więcej otrzymał, będą więcej żądać z przyczyny siły jaką ma w tej pomocy.
Pismo dostarczyło ustępów dla pocieszenia wszystkich stanów, i dla obudzenia lęku we wszystkich stanach.
Natura uczyniła pono toż samo przez swoje dwie nieskończoności, przyrodzone i moralne; zawsze bowiem będziemy mieli górę i dół, bardziej i mniej zdatnych, bardziej wyniosłych i bardziej nędznych, dla poniżenia naszej pychy, i podniesienia naszej ohydy.
Comminatum cor, św. Paweł, oto charakter chrześcijański. Alba cię mianowała, nie znam cię już,[74] Corneille, oto charakter nieludzki. Charakter ludzki jest zgoła przeciwny.
Istnieją tylko dwa rodzaje ludzi: jedni sprawiedliwi, uważający się za grzeszników; drudzy grzesznicy, uważający się za sprawiedliwych.
Powinniśmy być bardzo wdzięczni tym, którzy nas ostrzegają o przywarach, upokarzają nas bowiem; pouczają, iż staliśmy się przedmiotem wzgardy, nie przeszkadzając iż możemy popaść w to samo na przyszłość, ile że mamy na to dosyć innych wad. Skłaniają do ćwiczeń poprawczych i wyzbycia się jakiejś przywary.
Człowiek jest taki, iż, skoro mu będziemy powtarzali że jest głupcem, uwierzy w to; jeżeli będzie to wmawiał samemu sobie, też uwierzy. Albowiem człowiek prowadzi sam w sobie wewnętrzną rozmowę, którą należy dobrze pokierować: Corrumpunt bonos mores colloquia prava.[75] Trzeba, ile tylko można, zachowywać milczenie, i rozmawiać jedynie o Bogu, o którym wiemy że jest prawdą; i w ten sposób wpaja się ją samemu sobie.
Jak mało dumy budzi w chrześcijaninie wiara, iż jest zespolony z Bogiem! z jak małem obrzydzeniem przyrównywa się robakom ziemnym!
Piękny sposób przyjmowania życia i śmierci, dobra i zła!
Jaka różnica między żołnierzem a kartuzem[76] na punkcie posłuszeństwa? są bowiem jednako posłuszni i zależni, i w jednako uciążliwych ćwiczeniach. Ale żołnierz spodziewa się zawsze zostać panem, a nie zostaje nim nigdy (wodzowie bowiem i książęta nawet są zawsze niewolnikami i zależnymi); ale spodziewa się zawsze i pracuje wciąż, aby to osiągnąć; podczas gdy kartuz czyni ślub, iż będzie zawsze jeno podległym. Tak więc nie różnią się w wiekuistej niewoli, jaką obaj znoszą zawsze, ale w nadziei, którą jeden ma zawsze, a drugi nigdy.
Nadzieja posiadania prawdziwego dobra, jaką mają chrześcijanie, zmieszana jest z prawdziwą radością zarówno jak z obawą; nie są jak ludzie, którzyby się spodziewali królestwa, nie posiadając zeń nic, jako poddani; ale spodziewają się świętości, wyzwolenia od grzechu, i mają już w sobie coś z tego.
Nikt nie jest tak szczęśliwy jak prawdziwy chrześcijanin, ani tak rozsądny, cnotliwy, miły.
Jedynie religja chrześcijańska czyni człowieka wraz miłym i szczęśliwym. Człowiek światowy nie może być wraz miłym i szczęśliwym.[77]
Przedmowa. — Metafizyczne dowody Boga są tak oddalone od rozumowania ludzi, i tak zawiłe, że mało do nas trafiają; a gdyby nawet zdały się dla niektórych, zdałyby się tylko przez tę chwilę, przez którą mają przed oczyma ten dowód; w godzinę później lękają się iż się omylili.
Quod curiositate cognoverunt, superbia amiserunt.[78]
Oto wynik znajomości Boga zdobytej bez Jezusa Chrystusa, mianowicie, iż się obcuje bez pośrednika z Bogiem, którego poznało się bez pośrednika. Przeciwnie ci, którzy poznali Boga przez pośrednika, znają swoją nędzę.
Bóg chrześcijan, to Bóg, który daje uczuć duszy, że jest jej jedynem dobrem; że cały jej spoczynek jest w nim i że nie znajdzie radości w czem innem jak tylko w kochaniu go. Równocześnie każe jej brzydzić się przeszkodami, które ją powstrzymują i bronią kochać Boga wszystkiemi siłami. Miłość własna i pożądliwość, które ją zatrzymują, są jej nieznośne. Ów to Bóg dał jej uczuć, iż posiada w sobie ten osad miłości własnej, który ją gubi, i że on jeden może ją uleczyć.
Jezus Chrystus uczynił nie co innego, jak tylko pouczył ludzi że kochają samych siebie, że są niewolnicy, ślepi, chorzy, nieszczęśliwi i grzeszni; że trzeba aby ich wyzwolił, oświecił, uświęcił i uleczył; iż osiągną to, nienawidząc samych siebie i idąc za nim przez nędzę i śmierć krzyżową.
Bez Jezusa Chrystusa trzeba być człowiekowi w grzechu i w nędzy; z Jezusem Chrystusem człowiek jest wolny od grzechu i nędzy. W nim cała nasza cnota i cała szczęśliwość. Poza nim jeno grzech, nędza, błąd, ciemności, śmierć, rozpacz.
Bóg przez Jezusa Chrystusa. Znamy Boga jedynie przez Chrystusa. Bez tego Pośrednika, nie istnieje żadne obcowanie z Bogiem; przez Chrystusa znamy Boga. Wszyscy ci, którzy silili się poznać Boga i dowieść go bez Chrystusa, znaleźli jeno bezsilne dowody. Zasię aby dowieść Chrystusa, mamy proroctwa, będące pewnym i namacalnym dowodem. I skoro te proroctwa się spełniły i wynik dowiódł ich prawdziwości, zawierają one pewność tych prawd[79], a tem samem dowód boskości Jezusa Chrystusa. W nim tedy i przez niego znamy Boga. Poza tem, i bez Pisma, bez grzechu pierworodnego, bez koniecznego Pośrednika zapowiedzianego i przybyłego, nie można bezwarunkowo dowieść Boga, ani też uczyć prawdziwej nauki i prawdziwej moralności. Ale przez Chrystusa i w Chrystusie możemy dowieść Boga, i głosić moralność i naukę. Chrystus jest tedy prawdziwym Bogiem ludzi.
Ale równocześnie poznajemy naszą nędzę, ten Bóg bowiem jest nie czem innem niż Ratownikiem naszej nędzy. Tak więc, nie możemy dobrze poznać Boga inaczej, niż poznając swoje nieprawości.
To też, ci, którzy znali Boga nie znając swojej nędzy, nie uwielbili Boga, ale siebie przezeń uwielbili. Quia non cognovit per sapientiam, placuit Deo per stultitiam praedicationis salvos facere[80].
Nie tylko nie znamy Boga inaczej niż przez Chrystusa, ale i siebie samych znamy jedynie przez Chrystusa; znamy życie i śmierć jedynie przez Chrystusa. Poza Chrystusem, nie wiemy ani co to nasze życie, ani śmierć, ani Bóg, ani my sami.
Nie tylko niemożliwem, ale bezcelowem jest znać Boga bez Chrystusa. Nie oddalili się odeń, ale przybliżyli; nie uniżyli się, ale...
Quo quisquam optimus est, pessimus, si hoc ipsum, quod optimus est, adscribat sibi.[81]
Kocham ubóstwo, ponieważ Jezus Chrystus je kochał. Kocham dostatki, ponieważ dają sposób wspomożenia nieszczęśliwych. Dochowuję wiary wszystkim, nie płacę złem tym którzy mnie źle czynią, ale życzę im stanu podobnego mojemu, w którym nie doświadcza się złego ani dobrego ze strony ludzi. Staram się być sprawiedliwym, prawdomownym, szczerym i wiernym wobec wszystkich; żywię tkliwość serca dla tych z którymi Bóg zespolił mnie ściślej; i, czy to jestem sam, czy na widoku ludzi, mam we wszystkich czynnościach przed oczyma Boga, który ma je sądzić i któremu je wszystkie poświęciłem.
Oto jakie są moje uczucia, i codziennie błogosławię Odkupiciela, który je we mnie włożył, i który, z człowieka pełnego słabości, nędzy i pożądliwości, pychy i ambicji, uczynił człowieka wolnego od wszystkich tych błędów siłą swojej łaski; jej to należy się wszystka chwała, ile że sam z siebie mam jeno nędzę i grzech.
Dignior plagis quam osculis non timeo quia amo.[82]
Grób Jezusa Chrystusa. — Chrystus był na krzyżu zmarły ale widzialny. W grobie jest zmarły i ukryty.
Chrystus pogrzebion jest przez samych świętych.
Chrystus nie uczynił w grobie żadnych cudów.
Jedynie święci wchodzą tam.
Tam to Jezus Chrystus czerpie nowe życie, a nie na krzyżu.
Jest to ostatnia tajemnica Męki i Odkupienia.
Chrystus uczy żywy, umarły, pogrzebiony, zmartwychwstały.
Chrystus nie miał gdzie spocząć na ziemi jak tylko w grobie.
Nieprzyjaciele przestali go dręczyć aż w grobie.
Tajemnica Jezusa. — Jezus cierpi w swojej męce udręczenia jakie zadają mu ludzie; ale w konaniu cierpi udręczenia jakie zadaje sam sobie: turbare semetipsum;[83] jest to męczarnia ręki nie ludzkiej, ale wszechmocnej, trzeba bowiem być wszechmocnym, aby ją ścierpieć.
Jezus szuka jakiejś pociechy bodaj u swoich trzech najdroższych przyjaciół[84], a oni śpią; prosi ich, aby wytrwali trochę z nim, oni zaś opuszczają go z zupełną niedbałością, mając tak mało współczucia, iż nie zdołało ich ono powstrzymać ani na chwilę od snu. I tak Jezus wydany był sam na gniew Boży.
Jezus jest jedynym na ziemi, nie tylko tym który odczuwa i podziela jej mękę, ale który ją zna: jedynie niebo i on mają tę świadomość.
Jezus jest w ogrodzie, nie w ogrodzie rozkoszy jak pierwszy Adam, gdzie zgubił siebie i cały rodzaj ludzki, ale w ogrodzie mąk, gdzie zbawił siebie i cały rodzaj ludzki.
Cierpi tę mękę i to opuszczenie w okropności nocy.
Sądzę, iż Jezus nigdy się nie skarżył poza tym jednym razem; ale wówczas skarży się, jak gdyby nie mógł już powściągnąć swego bezmiernego bólu: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci”.
Jezus szuka towarzystwa i ulgi u ludzi. To jedyny raz w jego życiu, jak sądzę. Ale nie znajduje ich, uczniowie bowiem śpią.
Jezus będzie konał aż do skończenia świata; nie trzeba spać przez ten czas.
W tem powszechnem opuszczeniu, widząc iż przyjaciele, których wybrał aby czuwali z nim, śpią, Jezus gniewa się, z przyczyny niebezpieczeństwa na jakie narażają nie jego ale siebie samych; ostrzega ich z serdeczną tkliwością, jaką zachował dla nich mimo ich niewdzięczności, o dobru ich i zbawieniu, i ostrzega ich że duch jest ochoczy ale ciało mdłe.[85]
Jezus, znalazłszy ich znowu śpiących (jako iż ani wzgląd na niego ani na siebie samych nie powściągnął ich), ma tę dobroć iż nie budzi ich i zostawia ich w spoczynku[86].
Jezus modli się w niepewności życzeń Ojca, i lęka się śmierci; ale, poznawszy je, idzie naprzeciw ofiarować się jej: Eamus. Processit. (Joannes.)
Jezus prosił ludzi, i nie wysłuchali go.
Jezus, podczas gdy uczniowie spali, uzyskał ich zbawienie. Zyskał je każdemu ze sprawiedliwych podczas gdy spali, i w nicości przed ich urodzeniem, i w grzechach od ich urodzenia.
Prosi jedynie raz, aby go kielich minął, a i to z poddaniem; a dwa razy, aby się spełnił jeśli trzeba.[87]
Jezus w smutku.
Jezus, widząc iż wszyscy jego przyjaciele śpią, a wszyscy wrogowie czuwają, zdaje się całkowicie swemu Ojcu.
Jezus nie widzi w Judaszu jego nieprzyjaźni, ale rozkaz Boga którego kocha, i daje temu świadectwo, skoro go nazywa przyjacielem.[88]
Jezus wydziera się uczniom aby rozpocząć konanie; trzeba się wyrwać najbardziej bliskim i poufałym aby go naśladować.
Jezus cierpi konanie i najsroższe męki, módlmy się tedy dłużej.
Błagajmy miłosiernego Boga, nie aby nas zostawił w pokoju w grzechach, ale aby nas od nich uwolnił.
Gdyby Bóg nam dał nauczycieli ze swej poręki, och! jakże trzebaby ich słuchać z chętnego serca! Próby i nieszczęścia są niechybnie tymi nauczycielami.
— Pociesz się, nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie nie znalazł.
Myślałem o tobie w mojem konaniu; wylewałem oto krople krwi dla ciebie.[89]
Raczej kusisz mnie niż doświadczasz siebie, rozważając czy uczyniłbyś taką a taką nieistniejącą rzecz: ja ją uczynię w tobie, jeżeli się stanie.
Daj się wieść moim prawidłom; patrz, jak dobrze powiodłem Dziewicę i świętych, którzy mi pozwolili działać w sobie.
Ojciec miłuje wszystko co JA czynię.
Czy chcesz, abym płacił ciągle moją ludzką krwią, a ty nie dasz łez nigdy?
Moją jest sprawą twoje nawrócenie: nie lękaj się i módl się z ufnością jak gdyby za mnie.
Jestem ci obecny przez moje słowo w Piśmie; przez mego ducha w Kościele i przez objawienia, przez moją władzę w księżach, przez moją modlitwę w wiernych.
Lekarze nie uleczą cię, w końcu bowiem umrzesz. To ja leczę, i czynię ciało nieśmiertelnem.
Znoś kajdany i niewolę cielesną; uwalniam cię obecnie tylko od duchowej.
Jestem ci więcej przyjacielem niż ten lub ów; uczyniłem bowiem dla ciebie więcej niż oni; oni nie wycierpieli tego co ja wycierpiałem, i nie umarliby dla ciebie w czasie twoich niewierności i okrucieństw, jak ja uczyniłem, i jak jestem gotów uczynić i czynię w moich wybranych i w Świętym Sakramencie.
Gdybyś znał swoje grzechy, zwątpiłbyś o sobie.
— Zwątpię tedy, Panie, wierzę bowiem, na twoje słowo, w ich złośliwość.
— Nie, bowiem ja, którym cię oświecił, mogę cię z nich uleczyć, i to, że ci to powiadam, jest znakiem, że chcę cię uleczyć. W miarę jak będziesz się kajał za nie, poznasz je, i będzie ci powiedziane: Spojrz na grzechy, które ci są odpuszczone. Czyń tedy pokutę za swe grzechy ukryte, i za tajemną złośliwość tych które znasz.
— Panie, oddaję ci wszystko.
— Kocham cię żarliwiej niż ty ukochałeś swoje zmazy, ut immundus pro luto[90].
Niechaj mnie będzie stąd chwała, a nie tobie, robaku i prochu.
Spytaj się spowiednika, skoro moje własne słowa są ci źródłem grzechu, próżności lub ciekawości.
— Widzę mą otchłań pychy, ciekawości, chuci. Niema żadnej styczności między mną a Bogiem, ani Chrystusem jako sprawiedliwym. Ale on stał się grzechem[91] przeze mnie; wszystkie wasze plagi spadły na niego. Jest ohydniejszy ode mnie, i nie tylko się mną nie brzydzi, ale uważa sobie za chlubę abym przyszedł ku niemu i wspomógł go.
Ale on uleczył się sam, i tem bardziej uleczy mnie.
Trzeba dodać moje rany do jego ran, i przyłączyć się do niego, a on mnie zbawi zbawiając siebie. Ale nie trzeba mnożyć ich na przyszłość.
Eritis sicut Deus, scientes bonum et malum[92]. Cały świat bawi się w Boga, wyrokując: To jest dobre lub złe; zbytnio się trapiąc lub weseląc wypadkami.
Czynić małe rzeczy jak wielkie, z przyczyny majestatu Chrystusa który je czyni w nas, i żyje naszem życiem; a wielkie jak małe i łatwe, z przyczyny swojej wszechmocy.
Zdaje mi się, że Jezus Chrystus daje po zmartwychwstaniu dotykać tylko swoich ran: Noli me tangere[93]. Trzeba się nam zespalać jeno z jego cierpieniami.
Nie porównywaj się do innych, ale do mnie. Jeśli mnie nie znajdziesz w tych do których się porównywasz, porównywasz się do kogoś ohydnego. Jeśli mnie znajdziesz, porównaj się. Ale co będziesz porównywał? czy siebie, czy mnie w tobie? Jeżeli siebie, jest to ktoś ohydny. Jeżeli mnie, porównywasz mnie ze mną. Owo jestem Bogiem we wszystkiem.
Mówię do ciebie i wspieram cię często radą, ponieważ twój przewodnik nie może mówić do ciebie; nie chcę bowiem, aby ci zbywało przewodnika.
I być może czynię to na jego prośby, i w ten sposób on prowadzi cię, mimo że ty tego nie widzisz. Nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie nie posiadał.
Nie lękaj się tedy.
- ↑ Expérience, co niektórzy komentatorowie uważają za pomyłkę, czytając iż ma być espérance, nadzieja.
- ↑ Czczone u Egipcjan. (Jud. XX, 9.)
- ↑ Wciąż szczęścia.
- ↑ Stoicy.
- ↑ Człowieka.
- ↑ Pierwszy zarzut, podnoszony przeciw religji chrześcijańskiej.
- ↑ Drugi zarzut.
- ↑ Kartezjusz.
- ↑ Czyli Łaskę.
- ↑ Diss. I, 18, 20.
- ↑ Act. apost. XVII, 23. „Czego tedy nieświadomi szukacie, religja wam to zwiastuje.”
- ↑ Zarzut ten stawia sobie Kartezjusz.
- ↑ T. j. ze strony dogmatystów i pyrrhończyków. Fragment ten zawiera jedynie argumentację tych drugich.
- ↑ Prov., VIII, 30. „Rozkoszą moją jest być z synami ludzi.“
- ↑ Joel, II, 28. „Wyleję ducha mego na wszelkie ciało.“
- ↑ Psalm LXXXI, 6. „Jesteście bogami,“
- ↑ Izai XL, 6. „Wszelkie ciało jest jak siano.“
- ↑ Psalm XLVIII, 13. „Człowiek przyrównany jest bezrozumnemu bydłu i stał się mu podobny.“
- ↑ Werset 18. „Rzekłem w sercu mem o synach ludzkich.“
- ↑ I Cor., 25. „Mędrsze od ludzi.“
- ↑ Werset 39. Spiritus vadens et non rediens...
- ↑ Werset 14: Quoniam ipse novit figmentum nostrum.
- ↑ Werset 2. Dixi Domino meus es tu: Bonitas mea nihil ad te.
- ↑ Verg. Georg II, 474.
- ↑ „Nikt nie jest szczęśliwy przed śmiercią“.
- ↑ 26,0 26,1 Concupiscence, obejmuje całe pojęcie naszej skażonej natury.
- ↑ Zły twór.
- ↑ Słowa ja używa Pascal w znaczeniu miłości własnej.
- ↑ Miton, światowy człowiek, przyjaciel kawalera de Meré, przez którego, jak się zdaje, wszedł w stosunki z Pascalem.
- ↑ Przekład z pierwszego listu św. Jana, II, 16. „Żądza czucia, żądza wiedzenia, żądza panowania.“
- ↑ Ustęp ten zestawiono z parafrazą św. Augustyna na tle Psalmu CXXXVI: Super flumina Babylonis...
- ↑ Jer., IX, 23. „Kto się pyszni, niech się pyszni w Panu.“
- ↑ Stoicy, epikurejczycy i dogmatyści.
- ↑ Aluzja do ustępu z Rozmów, IV, 6, który Pascal streszcza we fragm. 80.
- ↑ „Kiedy się nam nastręczy jakiś przedmiot, iżbyśmy się nie trapili nim jako czemś dobrem albo złem, przyjrzyjmy się, czy to jest rzecz będąca w naszej mocy czy nie.” (Dur Vair, Filozofja moralna stoików.)
- ↑ por. fragm. 350.
- ↑ Por. fragm. 263.
- ↑ Własna, w przeciwstawieniu do tej, która poddaje się Bogu.
- ↑ Wszystkie te rozumowania wciąż zmierzają do dowiedzenia grzechu pierworodnego.
- ↑ I Cor. VI, 17, „Kto się łączy z Bogiem, jest z nim jednym duchem.“
- ↑ t. j. z punktu widzenia całego ustroju.
- ↑ Ps. CXLII. 2. „Nie wdawaj się w sąd.“
- ↑ Rom., II, 4.
- ↑ Jonas. III, 9.
- ↑ Math., X, 34.
- ↑ Łuk. XII, 49.
- ↑ Łuk. XVIII, 9—14.
- ↑ Kiedy zwyciężył króla Sodomy. (Gen., XIV, 24.)
- ↑ Gen. IV, 7. „tobie będzie przynależeć jego chuć“.
- ↑ Exod. XX, 5.
- ↑ Kartezjusz.
- ↑ Skierowane przeciw luźnej moralności kazuistów.
- ↑ Każda dusza chrześcijańska waha się między poruszeniami łaski a zatwardziałością serca; rozstrzygają niekiedy okoliczności zewnętrzne, będące świadectwem Opatrzności Bożej.
- ↑ Czyją gwarę (patois) miał Pascal w tym fragmencie na myśli, nie jest wyjaśnione.
- ↑ Cały ten ustęp jest dyskusją nad teorjami zawartemi w pismach Kartezjusza.
- ↑ To znaczy, iż człowiek nabożny staje się, przez swą modlitwę, poniekąd przyczyną, sprawcą dobra które pełni.
- ↑ Inne, bo modlitwa jest już cnotą; przez pracę, przez pracę modlitwy.
- ↑ Off. na Wielką Sobotę: „Zasłużył na to aby mieć zbawcę“.
- ↑ Off. na Wielki Piątek: „Zasłużył na to aby dotykać się tak świętych członków.“
- ↑ Hymn Vexilla regis: „Godnemu dotykać się tak świętych członków.“
- ↑ Luc. VII, 6. „Nie jestem godzien“.
- ↑ I Cor., XI, 29 „Kto pożywa niegodnie“.
- ↑ Apoc. IV, 11 „Godzien jest przyjąć“.
- ↑ Rom IX, 8 „Uznaj mnie za godnego.“
- ↑ Math. VII, 7.
- ↑ Wyrażenie św. Pawła Rom., IX, 8: t. zn. wybranym.
- ↑ Philipp., II, 22.
- ↑ „Proszącemu będzie dane“ (Math., VII, 47).
- ↑ Matth., XXV, 37 i 44.
- ↑ Łaski Jezusa Chrystusa.
- ↑ „Bóg ukryty“. (Isaj. XLV, 15).
- ↑ „Wielu weń uwierzyło. I rzekł Jezus: Jeżeli zostaniecie (wierni moim słowom), będziecie mymi prawdziwymi uczniami, i prawda was wyzwoli. Odpowiedzieli: Jesteśmy dziećmi Abrahama i nikomuśmy nie służyli”. (Joh., VIII, 30.)
- ↑ Apocal. XXII, 11. „Kto jest sprawiedliwy, niech się jeszcze usprawiedliwi.“
- ↑ Corneille, Horace, II, 3.
- ↑ I Cor., XV, 33 (cytat z Menandra: „Złe rozmowy psują dobre obyczaje“).
- ↑ Kartuz jest tu typem religijnego człowieka.
- ↑ Gdyż, aby być miłym, trzeba poświęcać siebie drugim; aby być szczęśliwym, drugich sobie.
- ↑ „Co przez ciekawość poznali, przez pychę utracili“, reminiscencja ze św. Augustyna.
- ↑ Grzechu pierworodnego i odkupienia.
- ↑ I Cor., I, 21. „Ponieważ ludzie nie poznali Boga przez mądrość, spodobało się Bogu niedorzecznością proroctwa zbawić (tych którzy uwierzą)“.
- ↑ „Przez co ktoś jest najlepszym, staje się najgorszym, jeżeli to że jest najlepszym przypisuje sobie.
- ↑ „Choć bardziej godny plag niż pocałunków, nie boję się, bo kocham“.
- ↑ Joan. XI, 33. „Zafrasował się.“
- ↑ Matth. XXVI, 37.
- ↑ Matth., XXVI, 40—41.
- ↑ Ibid. 43—44.
- ↑ Matth., XXVI, 39, 42 i 44.
- ↑ Matth., XXVI, 50.
- ↑ Luc. XXII, 44.
- ↑ „...jak nieczysty błoto“.
- ↑ II Cor. V, 21.
- ↑ Gen., III, 5: „Będziecie jako Bóg, świadomi dobrego i złego“.
- ↑ „Nie tykaj mnie“ Joan., XX., 17.