[154]Myśli w czasie marszu.
I.
Kto raz słyszał nad sobą sztandar Polski biały,
Kiedy z Bogarodzicą nad szeregiem szumi,
Nad czyim snem, w noc leśną, raz się kołysały
Białe orły — ten wspomnień — jak łez nieutłumi!!
[155]
Od Zdżar się ruszał obóz w głąb Wołynia,
Wesoły żołnierz idzie z dobrą wiarą,
I nuci piosńkę oddziałową starą,
Któréj zapałem swym ognia przyczynia.
PIEŚŃ.
A kto chce rozkoszy użyć,
Niech idzie w wojence służyć,
Na wojence jak to ładnie,
Kiedy ułan z konia spadnie,
Koledzy go nieżałują,
Jeszcze końmi przytratują,
Rotmistrz z listy go wymaże,
Kapitan trumnę zrobić każe,
A za jego trud i pracę
Hejnał zagrają trębacze.
Tylko grudy zahuczały,
Chorągiewki zafurczały,
Śpij kolego! twarde łoże,
Obaczym się jutro może,
Dalej! naprzód! Cary z drogi!
W piekło Zbiry! z drogi wrogi!...
Śpij kolego!... a w twym grobie
Niech się Polska przyśni tobie....
Więc kto chce rozkoszy użyć
Niech idzie w wojence służyć!...
II.
O! jak rozkosznie spocząć w cichym grobie,
Kiedy nad głową szumią stepów zioła,
I tylko czasem szum skrzydeł anioła
Słyszeć tam — ale nie wiedząc o sobie.
Czuć ach! i przeczuć, że z anioła skrzydeł
Rosa opadnie na kwiaty mogiły,
I ulatuje w tęczach malowideł,
[156]
Czuć, że kochanki łzy na kwiatach drgnęły,
Ale o sobie niewiedząc, i siły
Ducha swojego nieznać, ni błękitem
Ocząt nie krwawić się, z których płynęły...
Łzy te anielskie nad gwiazd chmurnym szczytem
Spłakane w żalu bezbrzeżnym po tobie
Ale to czując niewiedzieć o sobie!...
O! jak rozkosznie spocząć w jednym grobie,
W jednéj o jednéj z kochanką mogile,
Na któréj kwiatach tulą się motyle
I słowikowie hymn wiosny zawodzą,
A gdy z nad mogił lice słońca schodzą,
Słuchać, gdy brzoza nad kurhanem płacze!...
Lub przelatując, gdy orzeł zakracze
Twe imię, niosąc je ku potomności;
I czuć, że głos to serdecznéj żałości,
Głos przyjaciela co płaczę po tobie...
Czuć — lecz nie wiedzieć — nic — nic — nic o sobie!
O! lecz o ileż milej spocząć w grobie
I czuć że o nas ojczyzna pamięta,
I patrzy na nas jak na swe jagnięta,
Z purpury wstęgą na swém śnieżnem runie!
I kiedy jeden okrzyk: Wolna Polska!...
Zagra po niebie! piekle! ziemi! jak arfa Polska
O! wtedy! wtedy — już niespocząć w grobie,
O! wtedy przeczuć, i wiedzieć o sobie!...
I wtedy w jednym zmartwychwstać piorunie,
I z grobu zerwać się na równe nogi,
I błysnąć w jednej błyskawicznéj łónie
I szaleć czynem, i szaleć radością,
Walczyć i ginąć, lecz z nieśmiertelnością,
I znowu zerwać się! ach! szczęściem Bogów,
O jakiem nigdy niemarzyły Bogi,
I pogromionych, nią zanielić wrogów,
A kląkłszy potém u wieczności proga,
Ojczyznę w Bogu czuć w Ojczyźnie Boga!
[157]III.
Noc już zapadła, gdy znużeni w Żdżarach
Ogniska kładliśmy przy nich niemając
Nic do pieczenia — więc o pięknych marach
Żołnierz się układł, wpół śniąć, wpół czuwając —
I trzy alarmy, w noc, jeden po drugim,
Taką wściekłością wojsko napełniły,
ZeŻe rade w lasy szło pochodem długim
Niespoczywając — złość dodała siły.
I tylko cicho pomrukiwali,
Ach! żeby prędzéj pobić Moskali!...
A po drodze zatrute studnie wymijali.