Nędznicy/Część czwarta/Księga jedenasta/IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nędznicy |
Wydawca | Księgarnia S. Bukowieckiego |
Data wyd. | 1900 |
Druk | W. Dunin |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Les Misérables |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Opowiedzmy co się stało.
W chwili gdy dragoni przypuścili szarżę, Enjolras i jego przyjaciele byli na bulwarze Bourdon obok spichrzy zapasowych. Enjolras, Courfeyrac i Combeferre należeli do tych co pobiegli ulicą Bassompierre. Na ulicy Lesdiguiêres spotkali idącego starca. Zwróciło ich uwagę, że starzec taczał się jak pijany. Prócz tego trzymał kapelusz w ręku, chociaż całe rano deszcz padał, a w tej chwili lał jak z cebra. Courfeyrac poznał ojca Mabeuf. Przypomniał sobie, że starzec ten często aż do drzwi odprowadzał Marjusza. Znając spokojny, prawie bojaźliwy charakter podskarbiego bukinisty, ze zdumieniem zobaczył go w tym tłumie o kilka kroków od szarży konnicy, prawie w ogniu krzyżowym, z odkrytą głową przechadzającego się wśród świstu kul; zbliżył się więc do niego i zagadnął:
— Panie Mabeuf, wracaj do domu.
— Czemu?
— Tu będzie wrzawa.
— Dobre.
— Rąbania pałaszami, strzelanina, panie Mabeuf.
— Dobre.
— Kartaczowanie z harmat.
— Dobre. A dokąd wy idziecie?
— My idziemy obalić Ludwika Filipa i jego ministerjum.
— Dobre.
I spiesznie szedł za niemi. Od tej chwili nie wyrzekł ani słowa. Chód jego stał się pewnym i silnym. Robotnicy chcieli go prowadzić pod rękę, odmówił skinieniem głowy. Posunął się do pierwszego szeregu z rucham i idącego, a twarzą śpiącego człowieka.
Mały Gavroche, niby trębacz, szedł przed pierwszym szeregiem, śpiewając na całe gardło:
Cóż, czy pójdziemy dziś do lasku?
Karol Karolki pytał w przód.
Hu! hu! hus!
Pod cień brzóz.
Mam tylko Boga, króla grosz i but.
Na jeden krzaczek tymiankowy,
Napić się rosy porankowej
Dwa wróble razem siadły w chłód.
Hi! hi! bip!
W cieniu lip.
Mam tylko Boga, króla, grosz i but.
Tam znów maleńkie dwa wilczęta
Pijane były jak bydlęta,
Tygrysy drwiły z nich w śród grót.
Ha! ha! ham!
W cieniu palm.
Mam tylko Boga, król, grosz i but.
To przysięgamy, to znów klniemy,
I zawrócili na ulicę Saint-Merry.
- ↑ Niema nie trudniejszego nad tłumaczenie podobnych śpiewek, urodzonych na bruku wielkiego miasta, których całym sensem, całą logiką, całem znaczeniem, jest nieraz sama tylko melodja, czasem zbieg szczęśliwy wyrazów lub końcówek, niekiedy jeden wiersz lub wyraz. Znaczenia tego, jako czysto miejscowego, ani charakterystyki specjalnej odtworzyć niepodobna. Tłumaczymy ile możności najdosłowniej, zaręczając jednak, że zupełnie dosłowny przekład prozą, miałby jeszcze mniej gramatycznego i logicznego sensu.(Przyp. Tłum.).