<<< Dane tekstu >>>
Autor Marian Gawalewicz
Tytuł Na Lido
Pochodzenie Poezye, część III
– Kalejdoskop
Wydawca Księgarnia J. K. Żupańskiego & K. J. Heumanna
Data wyd. 1889
Druk Drukarnia Związkowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
NA LIDO.

I.

P

Prozaicznie mówiąc: wyspa
Pod Wenecyą, zwie się Lido —
Ku niéj to co pół godziny
Tam i nazad statki idą.

Pod przenośnią rzecby można,
Że tu ludziom dla przysługi,
Dobra ziemia z głębi morza
Wystawiła język długi.

Język?... ozór rzec należy, —
A po wązkim tym ozorze,
Jako muchy łażą ludzie,
A jak żabki skaczą w morze....



II.

T

Tu niejedna ziemska Venus,
Z kształtów lilja, z cery róża,
Wszystkie swoje słodkie wdzięki
W słonéj, morskiéj fali nurza.

Tu co rano widziéć możesz
Tłum półnagich nimf w kąpieli
I trytonów, co pływacki
Przez wstydliwość kostyum wdzieli.

Damy noszą ubiór w paski,
A kapelusz w kształcie grzyba —
Tu niejeden ślédź wymokły
Pływa z dumą.... wieloryba.



III.

T

Tu się kąpie z ludzkiém mrowiem
Słońce we dnie, księżyc nocą,
Gwiazdy z nieba dają nurka
I tam z głębi wód migocą....


Morze, tyś jest nieba wanną,
W któréj dniem i nocna porą
Po kolei: księżyc, słońce,
Gwiazdy codzień kąpiel biorą....

Powiedz: czy téż ta blondyna
Pełna wdzięku i urody
Była gwiazdką, co dziś w nocy
Nie zdążyła wyleźć z wody?...



IV.

S

Statek płynie, jak wąsaty
Wypasiony sum olbrzymi,
Zamiast płetew warczą koła,
Z grzbietu mu się komin dymi.

Jak robaczek świętojański
Latareczka z przodu świeci, —
Na pokładzie liczne grono
Kobiet, mężczyzn, panien, dzieci.

Słońce w morze spadło właśnie,
Złotych blasków trysła struga,

Każda fala się rumieni,
Każda fala, zda się, mruga.

Jakby z morza tajnéj głębi
Wypłynęło syren krocie....
Morze, niebo za Wenecyą,
Niby doża jaki — w złocie.

„Perła Adryi“ na zachodzie
Gazą mroku się zaściela,
Gmachów cienie drżą na wodzie,
W światła stroi się la bella....



V.

N

Na pokładzie siedzi jedna,
Co syreną jest niemylnie —
Z gracyą zjada winogrona,
Lecz na zachód patrzy pilnie.

Przy niéj siedzi starsza druga,
W rękach trzyma Baedeckera —
Rzekłbyś, że inwentarz sprawdza:
W książkę, to na brzeg spoziera.


Łokciem trąca towarzyszkę,
Wzrok na Lida szle wybrzeże, —
„Jutro — mówi — świeża kąpiel,
I ostrygi będą świeże!“...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Marian Gawalewicz.