Na jubileuszu J. I. Kraszewskiego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Na jubileuszu J. I. Kraszewskiego, urządzonym w Tatrach, po odsłonięciu tablicy pamiątkowej przy bramie Kraszewskiego |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Minęło lat 50 od chwili, kiedy Kraszewski w »Kuryerze Wileńskim«, tym znanym organie Litwy, drukował pierwszą swą pracę literacką. Po tym występie, który miał miejsce w lipcu 1829 r., zaczęły ukazywać się nowe dzieła, uwydatniając coraz bardziej zdolności autora, ukrytego pod przybranem nazwiskiem Kleofasa Pasternaka. W owym czasie nastały ciężkie chwile dla literatury krajowej. Po smutnej pamięci wypadkach 1830 roku inteligencya narodu rozproszyła się po różnych stronach świata, uniwersytet warszawski upadł, wileński z kolei został zamknięty, dwa poważne ogniska duchowego życia Warszawa i Wilno zamierały, a w częściach kraju, dotkniętych wypadkami, zapanowała ponura cisza, przerywana zaledwie kiedy niekiedy głosami geniuszów poetyckich, które w oddali krzesały iskry narodowego talentu.
Na miejscu pod posępnem niebem, ogół więcej wykształcony szuka strawy w zagranicznej literaturze, lgnie do ponętnej, a od dawna zagnieżdżającej się francuszczyzny, romans francuski wytrąca do reszty książkę polską z rąk czytającej publiczności.
Dla odwrócenia tego fatalnego kierunku, trzeba było wyrobić w literaturze własnej to, czego jej brakowało, trzeba było dostarczyć ogółowi tego, bez czego wobec postępów, gdzieindziej dokonanych, obejść się nie mógł, trzeba było między innemi stworzyć literaturę powieściową, która tak bardzo stała się poszukiwaną.
Kraszewski, ów Kleofas Pasternak, wprawdzie nie bez pomocy innych, choć nielicznych pracowników danej epoki, bierze się żywo do dzieła. Bez względu na trudność zadania, bez względu na przeszkody natury politycznej rozwija energiczną działalność, nie zrażając się przeciwnościami. Wszystkie działy literatury zostają przez niego poruszone: poezya, dramat, komedya, historya, filozofia, krytyka, powieść, wszystko wytryska z pod jego pióra, a ostatnia zarówno obyczajowa, jak historyczna, zyskuje w nim dzielnego przedstawiciela. Książki drukują się jedna po drugiej w Warszawie i Wilnie i z nieporównaną prędkością rośnie materyał biblioteczny.
W krótkim czasie Kraszewski zyskuje powszechne uznanie, przyjazd jego i pobyt w Warszawie w roku 1846 wywołuje szereg owacyj i uniesień. Nie ustaje jednak w pracy, przeciwnie zdawałoby się, że w miarę lat przybywa mu sił, coraz więcej pisze, coraz więcej wydaje, a to bez względu na przeciwności losu, bez przerwy aż do ostatniej chwili, obdarzając nas ciągle nowemi dziełami. Ba, przed kilku laty zamierzył wyśpiewać dzieje ojczyste w romansie historycznym, i z dziwną energią myśl tę w życie wprowadza.
Tą pracą Kraszewski w trudnej epoce, pomiędzy 1840 a 1860 r., rozdmuchał ruch umysłowy i obudził zamiłowanie do swojskich rzeczy, przyczyniając się niepomału do wykształcenia zaniedbanego języka.
Słusznie powiedziano, że Kraszewski nauczył nas czytać po polsku, a równie dobrze możnaby dodać, że i dał nam na czem czytać po polsku. Do skutku tego przyczynił się zarówno jego talent, jak i niepomierna twórczość literacka. W płodności, której towarzyszyć mogła nieraz zbyt pospieszna robota, tkwi rzeczywista jego zasługa, bo ta płodność przy współudziale innych pozwoliła mu zadość uczynić pilnej potrzebie chwili. Ogół dzieł Kraszewskiego obejmuje cyfrę mniej więcej 500 tomów, nie licząc wszelkich korespondencyi, listów i prac ulotnych, rozrzuconych po czasopismach, które po zebraniu w całość pokaźne przedstawiałyby foliały. W szeregach literatury powszechnej, pod względem twórczości z Kraszewskim wytrzymać mogą porównanie dwaj tylko pisarze, a mianowicie hiszpański dramaturg Lopez de Vega i francuski powieściopisarz Aleksander Dumas (ojciec), z których pierwszy wydał 1400 utworów scenicznych i poetyckich, oprócz pozostawionych w rękopisach, drugi zaś puścił w świat około 500 tomów zajmujących powieści. Z uwagi jednak na drobne ramy wielu dzieł Lopez'a de Vega, oraz na to, że z liczby książek, wydanych pod imieniem Dumas'a, liczne noszą, jak wiadomo, tylko jego etykietę, zdaje się, że Kraszewski może być uważany za najpłodniejszego pisarza nowszych czasów.
Taki pisarz, stwarzający własną pracą całą, że tak powiem, bibliotekę, stanowi postać godną podziwu, szczególniej gdy ta praca przyczynia się do zapełnienia szczerb w literaturze, których pozostawienie grozić mogło zrysowaniem całego gmachu.
Nie umiem sobie wystawić, coby było, gdyby Opatrzność była nam poskąpiła tego wyjątkowego pracownika; nie mogę sobie zdać sprawy, coby zaszło, gdyby społeczeństwo nasze było pozbawione tych licznych dzieł jego, tych zacnych myśli, tak hojnie wszędzie rozsianych, gdyby było pozbawione tych pożywczych soków, jakie ręką tego męża zostały w nasz organizm wlane, jakie w nim się przyjęły, przetworzyły, budząc siły coraz to nowe!
Nie dziw, że w dowód uznania ze wszystkich stron, jak daleko serce polskie bije, z nad brzegów Dźwiny Zachodniej, z pod gór Karpackich i z doliny Warty, rozlegają się okrzyki czci, zlewające się w hymn uwielbienia. Są to upusty, spowodowane wylewem wezbranego uczucia. Cześć Kraszewskiemu!